Na Apple TV+ możecie już oglądać rewelacyjny serial z Garym Oldmanem Kulawe Konie! Jeśli uwielbiacie thrillery szpiegowskie polecamy Wam również najnowszą powieść „Prawdziwe tygrysy” czyli trzecią część serii Micka Herrona o zdegradowanych agentach. Premiera książki to najlepszy moment, by zacząć przygodę z tą bestsellerową serią! Kupując najnowszą część, czyli „Prawdziwe tygrysy”, dwie poprzednie książki kupisz zaledwie za 1 zł! Czy warto? ZDECYDOWANIE!
Od pewnego już czasu Apple TV+ stale poszerza swoją ramówkę o wysokiej jakości produkcje. Starczy wymienić dramat
W obronie syna, znakomitego
Teda Lasso czy porywające SF
Severance. Śmiem twierdzić, że na obecną chwilę żadna inna stacja czy platforma nie jest w stanie z nimi konkurować pod względem wysokopoziomowych, a przy tym różnorodnych flagowych seriali. Do puli dołożyć możemy teraz dorzucić
Kulawe konie, bazujące na prozie Micka Herrona. Z tego miejsca warto też polecić tą ostatnią, zwłaszcza, że w sprzedaży jest trzeci tom tej historii - Prawdziwe tygrysy.
Na początku obserwujemy Rivera Cartwrighta (Jack Lowden) - wschodzącą gwiazdę MI5, która w trakcie pewnej akcji popełnia krytyczny, ośmieszający błąd. Konsekwencje są niezwykle bolesne: tylko dzięki wstawiennictwu dziadka (Jonathan Pryce) nie zostaje wyrzucony z agencji na dobre, a alternatywa bynajmniej nie jest dużo lepsza. Trafia bowiem do miejsca określanego powszechnie jako Slough House, pod pewnymi względami nieróżniącego się od zsyłki na najdalsze ziemskie bieguny w stylu CIA.
Tym swoistym przytułkiem dla agentów kieruje Jackson Lamb (Gary Oldman), uosobienie najczarniejszego brytyjskiego humoru i zarazem upadła legenda wywiadu. Z całych sił stara się, by jego podwładni nie robili nic pożytecznego, od czasu do czasu samemu dając najbardziej zniechęcające i bezsensowne zadania. I w zasadzie
Kulawe konie byłyby wręcz okrutniejszą wersją
The Office, gdyby nie zapał Rivera, przez który z czasem wszyscy tytułowi agenci-outsiderzy wplątują się w nie lada aferę.
kadr z filmu Kulawe konie
Dynamiczny prolog może niejednego zmylić. Wbrew pozorom nie jest to wstęp do telewizyjnego akcyjniaka spod znaku filmów o Agencie Jej Królewskiej Mości. Narracja szybko zresztą tonuje nastroje, pozwalając skupić się na znakomicie, niespiesznie wprowadzanej intrydze. Wraz z każdym kolejnym epizodem twórcy odkrywają konkretne karty, powolutku zmieniając nieomal parodię szpiegowskich produkcji w pełnokrwisty, traktujący poważnie widza kryminał. Poruszane są także dojrzałe, dzisiejsze problemy, takie jak rasizm czy ksenofobia. Nawet niespecjalnie przeszkadza mi fakt, że twórcy dość wyraziście podkreślają swoje polityczne poglądy, ponieważ pewne kluczowe punkty zostały rozmieszczone w sposób kompetentny i wiarygodny, nie kompromitując przy tym samej historii, która wręcz w pewnych miejscach na tym zyskuje. Produkcja schodzi poziom niżej przy niektórych sekwencjach akcji, zrobionych moim zdaniem jakby od niechcenia, przez co zdają się być odbębnione na szybko i/lub bez wyczucia. Ale to już w sumie podpada bardziej pod serialowe problemy pierwszego świata.
kadr z filmu Kulawe konie
Kompozycja
Kulawych koni sprawia, że wraz z rozwojem fabuły ręka w rękę poznajemy kolejnych członków ekipy "przegrywów" i nie tylko. Jak wiadomo, dołączenie do Slough House nie wiąże się ze szczególnymi zasługami bądź talentem - a wręcz przeciwnie. Tym samym w mniejszej lub większej części stopniowo poznajemy przyczyny trafienia w takie, a nie inne miejsce następnych bohaterów - od samego Rivera, poprzez tajemniczą Sid (Olivia Cooke) aż po lekko pierdołowatego Mina (Dustin Demri-Burns). Ale oczywiście prawdziwym królem jest tutaj Oldman. Jako chaotyczny, rubaszny i zgorzkniały stary wyga MI6, z niewiadomych (jeszcze) względów operujący kulawymi końmi kradnie każdą scenę swoim niezrównanym warsztatem, tworząc niesamowicie niejednoznaczną postać. Perfekcyjnie dobrano także na drugim planie Kristin Scott Thomas w roli pociągającej za sznurki na wyższym szczeblu Diany Taverner oaz wspominanego wcześniej Pryce'a.
kadr z filmu Kulawe konie
Kulawe konie to wyjątkowy serial, w którym groteska idzie ręka w rękę z mocną, wyrazistą historią, mającą w dodatku kontakt z aktualnymi problemami - a wszystko to opatrzone nastrojowym soundtrackiem i czołówką. To kolejny przykład tego, że producenci z Apple wiedzą, komu przekazać swoje pieniądze, by stworzyć coś wyróżniającego się na plus. Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon.
Założyciel i właściciel Movies Room. Z wykształcenia prawnik i certyfikowany mediator sądowy. Kocha filmy, od niedawna również sam je tworzy.
.
Gustuje w kinie rozrywkowym jak i w filmach, po których psychikę trzeba zbierać z podłogi. Znawca uniwersum Marvela oraz największy fan Batmana.
.
Odpowiedzialny za koordynacje zespołu, public relations oraz marketing.
.
Kontakt: [email protected]