Jedyny serial Shondy Rhimes, który „przetrwał” próbę czasu to
Grey's Anatomy. Jako jedyny doczekał się kilkunastu sezonów, podczas gdy jego towarzysze z Shondalandu kończyły żywot wcześniej. Nie znaczy to jednak, że nie zapisały się pozytywnie w historii telewizji. Bo
Sposób na morderstwo, tak jak i
Scandal naprawdę zrobiły dobrą robotę.
Szósty sezon
Sposobu na morderstwo to prawie w całości podsumowanie całej historii Annalise Keating (Viola Davis). Wszystko, co do tej pory wydarzyło się w życiu głównej bohaterki doprowadziło do momentu, kiedy sama musi znaleźć sposób na morderstwo, którego nie popełniła. I tak oto serial ABC zatacza swego rodzaju koło. To, co zaczęło się, jako produkcja o studentach prawa, którzy zajmują się beznadziejnymi przypadkami, z elementami delikatnego thrillera skończyło się jako serial o wielkim spisku przeciwko Annalise.
Zobacz również: Więcej niż myślisz – recenzja filmu Netflixa. Listy wciąż w modzie
Nie wszyscy przetrwają, aby zobaczyć jej sukces, a inni będą musieli się z nią pożegnać zaraz po wielkim tryumfie. Profesor Keating miała w sobie pewną moc, która trzymała przy niej wielu ludzi. Ludzi, którzy potrafili zrobić dla niej wszystko – nawet poświęcić własne życie. A nie była to bohaterka bez wad. Annalise Keating pojawiła się w momencie, kiedy w telewizji bardzo modni zaczęli być antybohaterowie. Kobieta z przeszłością, alkoholiczka, która ma więcej tajemnic niż Trump i Putin razem wzięci, do tego despotyczna i z wielkim ego – tak można ją opisać w kilku słowach. Mimo to bohaterowie
Sposobu na morderstwo byli wobec niej lojalni.
Viola Davis w
Sposobie na morderstwo to jeden z powodów, dla których warto zobaczyć ten serial (w końcu za tą rolę otrzymała nagrodę Emmy za główną rolę kobiecą, jako pierwsza czarnoskóra aktorka w historii, oraz nominację do Złotego Globu). Jest bardzo charyzmatyczna, jej monologi są tym, co chcemy w telewizji oglądać – tak jak ten z ostatniego odcinka. Davis w sposób bardzo kompleksowy dała życie postaci ogromnie skomplikowanej i nikt nie zrobiłby tego lepiej od niej.
Generalnie
Sposób na morderstwo jako całość nie jest serialem wybitnym. Nie zmienił telewizji w sposób drastyczny, a zapisze się na kartach historii z innych powodów wspomnianych powyżej. Shonda Rhimes jest mistrzynią plot twistów i cliffhangerów. Pokazała to już wcześniej i takie też zabiegi wykorzystała w tym serialu. Niestety z biegiem czasu
Sposób na morderstwo przeistoczył się w coś zupełnie innego i stał się ciut męczący w związku z ogromem teorii spiskowych. Zdecydowanie lepiej wypadają pierwsze sezony serialu, niż te końcowe.
Zobacz również: Groźne kłamstwa – recenzja filmu! LOVEYOURLIFE
Można się sprzeczać, co do zakończenia serialu. Dla mnie było ono słodko gorzkie. Z jednej strony nie najlepszy los spotkał postaci, które jednak zasługiwały na coś bardziej wyszukanego. Z drugiej inne otrzymały zakończenie zbyt idealne. Przyznać należy z pełną stanowczością, że na
Sposób na morderstwo przyszedł czas i bardzo dobrze, że podjęto decyzję o zakończeniu serialu, kiedy prezentował on jakiś poziom. Ostatni sezon na pewno nie należał do najlepszych. Można odnieść wrażenie, że scenarzyści musieli upchnąć bardzo dużo wydarzeń w krótkim czasie. W odcinkach zawsze bardzo dużo się dzieje, nie ma chwili wytchnienia. Teoretycznie kolejne epizody w jakimś stopniu tłumaczą to, dlaczego Annalise znalazła się w takim miejscu, jednak nie przynoszą one widzowi satysfakcji, który po 90 odcinkach jednak oczekuje więcej niż powrotu do sprawdzonych formatów.
Z jednej strony
Sposób na morderstwo delikatnie rozczarowuje, z drugiej daje popis naprawdę genialnego aktorstwa ze strony Violi Davis, która z głównej roli w tym serialu zrobiła diament. Za samo to powinniśmy być za
Sposób na morderstwo wdzięczni. No i może jeszcze sezony 1-4.
ilustracja wprowadzenia: ABC
Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.