The Mandalorian nareszcie powrócił! Od zakończenia drugiego sezonu minęły ponad 2 lata. W tym czasie mogliśmy gościnnie oglądać Dina Djarina i Grogu w spin-offie Księga Boby Fetta. Teraz na szczęście możemy na nowo podziwiać ich przygód oraz dowiedzieć się, czy Mando obejmie tron Mandalore.
Od razu zaznaczę, że aby nie pogubić się na samym początku podczas oglądania, powinno się obejrzeć
Księgę Boby Fetta. Din Djarin i Grogu zaliczyli tam gościnne występy, a losy przedstawione w tamtej produkcji wpływają na akcję najnowszego sezonu. Tak więc nie przedłużając, dochodzimy do plusów najnowszego odcinka, a jest ich całkiem sporo. Odnoszę też wrażenie, że najnowszy sezon
The Mandalorian obierze nieco inną ścieżkę niż poprzednie odsłony. A przy tym zachowa swoją stałą konstrukcję narracji.
Dwa poprzednie sezony zdążyły przyzwyczaić widzów do wysokiej jakości produkcji, tak więc oczekiwania co do następnego sezonu były wysokie. Na szczęście Jon Favreau (człowiek znany z wyreżyserowania dwóch pierwszych części
Iron Mana, będący twórcą serialu) nie zawiódł, bowiem kolejne przygody dwójki bohaterów można oglądać ze sporym zainteresowaniem. To, co świetnie zagrało w poprzednich sezonach, nadal jest bardzo dobrze wykonane. Mianowicie chemia między bohaterami. Czuć bliskość między Pedro Pascalem i laleczką Baby Yody. Pedro wciąż mówi spokojnym i stonowanym głosem, a jego mowa ciała nadaje charakteru Mando. Za to Grogu to wciąż ponadpięćdziesięcioletnie dziecko będące małym urwipołciem.
Możemy oglądać również powrót starych bohaterów. Greef Karga pokazuje, że wciąż potrafi o siebie zadbać i udowadnia, że nie powinno się z nim zadzierać. Za jego rządów Nevarro bardzo szybko się rozrasta i kwitnie. Z kolei Bo-Katan nie ma za wiele do grania i tylko siedzi negatywnie nastawiona do Dina. Można odczuć, że między tą parą bohaterów wydarzy się jakiś ciekawy zwrot akcji. Zastanawia mnie też, czy dane nam będzie oglądać kolejnych bohaterów, którzy nie pojawili się jeszcze w serialu, ale istnieją już w uniwersum
Gwiezdnych wojen. Sezon 2. udowodnił nam, że można wprowadzić postacie znane z kreskówek do wersji aktorskich. Czekam więc na kolejne odcinki pełen niecierpliwości.
Bardzo podoba mi się, że cały serial nie jest kręcony na siłę. Każdy poprzedni odcinek trwał tyle, ile powinien i nie było w nich żadnego sztucznego przedłużania. Ten odcinek też taki jest, ale i tak czułem lekki niedosyt. To niestety najkrótszy epizod z całego serialu. Odcinek również wytłumaczył nieobecność Cary Dune, w którą wcielała się Gina Carano. Już jakiś czas temu świat obiegła informacja, że aktorka nie powróci w nowym sezonie
The Mandalorian przez jej kłopoty z wytwórnią filmową.
Pomysł na fabułę obecnego sezonu też jest interesujący. Mando ma swój honor, więc ma zamiar odzyskać utraconą godność. Chce udać się na zniszczoną planetę swojej religii, żeby wrócić z wygnania i przy okazji sprawdzić co się na niej dzieje. Szansa na to, że będziemy mogli bliżej przyjrzeć się Mandalore jest równa 100%. A co za tym idzie, zgłębimy religię całego kultu Mandalorianinów. Ponieważ
przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę, Din będzie potrzebował pomocy przyjaciół oraz jednej specyficznej rzeczy, dzięki której być może odzyska starego znajomego.
Obecny sezon zapowiada się naprawdę dobrze, a kolejne odcinki będziemy mogli oglądać co tydzień na Disney+. Mam nadzieję, że twórcy serialu przeskoczą wysoko postawioną poprzeczkę i zaskoczą nas jeszcze lepszą historią i elementami akcji.
Ilustracja wprowadzenia: Disney+