Starość okryta jest tabu. Nikt nie chce patrzeć na pojawiające się na twarzy zmarszczki, plamki od słońca, siwiejące włosy. Widok ten przypomina nam, że czas płynie swoim własnym tempem i nie możemy go zatrzymać. Na szczęście twórcy filmowi i serialowi coraz częściej podejmują się tego „drażliwego tematu” i w centrum swoich opowieści umieszczają starszych ludzi.
Jednym z takich tytułów jest True Love od BBC w reżyserii Chloë Wicks i Carla Tibbettsa, ze scenariuszem Iaina Weatherby’ego. Jeśli te nazwiska brzmią znajomo – słusznie. Twórcy odpowiadają również za popularnego Reniferka.
True Love opowiada historię grupy przyjaciół w wieku siedemdziesięciu lat, którzy podczas spotkania po latach zawierają nietypowy pakt: zobowiązują się, że pomogą sobie nawzajem odejść z godnością, gdy życie stanie się dla nich zbyt trudne. Początkowo traktowane jako żart, porozumienie zaczyna nabierać realnych kształtów i konfrontuje bohaterów z własnymi lękami, przekonaniami i emocjami.
Fot. materiały prasowe
Serial nie boi się podejmować trudnych tematów. W powietrzu wisi pytanie o odpowiedzialność za bliskich. Jak wesprzeć kogoś, kto cierpi? Jak pozwolić mu odejść, jeśli tego właśnie pragnie? Bohaterowie stają przed jednym z najtrudniejszych wyzwań – muszą zadbać o to, by ich przyjaciele czuli, że to oni wciąż trzymają kierownicę. Nie choroba, nie wiek, nie inni. Cierpienie nie musi być koniecznością. Przez wieki uznawane za warunek dojrzewania duchowego, często okazuje się po prostu niepotrzebnym ciężarem. A jeśli można odejść w spokoju – dlaczego tego nie rozważyć?
Obserwujemy zmagania przyjaciół z etycznym aspektem eutanazji. Czy to jeszcze akt miłości, czy już zbrodnia? Czy decyzja o pomocy w odejściu pozostawi ślad w sumieniu? Jak przeżyć stratę, jeśli sami do niej doprowadziliśmy?
Serial zagłębia się w psychologię postaci. Uczciwie pokazuje, jak złożone potrafią być myśli i emocje związane z przemijaniem. Zadaje pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi. I robi to bez patosu – z czułością, zrozumieniem i delikatnością.
Fot. materiały prasowe
A jednak True Love nie ogranicza się tylko do tematu śmierci. Pokazuje też, że życie wciąż trwa. Że uczucie może przyjść w każdym wieku, a serce nie zna daty urodzenia. Bohaterowie odkrywają, że mogą jeszcze kochać i być kochani. Że samotność, choć dobrze znana, nie musi być stałym towarzyszem. Miłość, przyjaźń i bliskość mają siłę budować na nowo.
Estetyka zdjęć stanowi ogromny atut produkcji. Kameralność kadrów, pastelowa kolorystyka, światło wpadające przez okna – wszystko to tworzy atmosferę czułości i intymności. Twórcy operują ciszą jak rekwizytem – milczenie mówi tu więcej niż tysiące słów. Każdy gest, każdy detal ma znaczenie.
To obraz, który nie tylko się ogląda – True Love się przeżywa. Serial pozwala zatrzymać się, spojrzeć w głąb siebie i poczuć, jak bardzo życie, nawet to u schyłku, może być pełne emocji, napięcia i nadziei.
To produkcja, która przypomina, że starość nie musi oznaczać końca. Może być nowym początkiem. Pełnym świadomości, dojrzałości i, paradoksalnie, prawdziwej miłości.
Studentka dziennikarstwa, miłośniczka szeroko pojętej popkultury. Fanka filmów Marvela, krwawych horrorów i Szekspira. Od niedawna zapalona widzka dokumentów. Członkini Zespołu Edukatorów Filmowych. W wolnej chwili czyta książki, robi zdjęcia i chodzi na koncerty.