Za nami właśnie premiera jednej z dłużej wyczekiwanych premier roku - 2. sezon Wiedźmina. Wszyscy użytkownicy platformy w spokoju mogą się delektować dalszymi losami Geralta, Ciri i Yennefer. Fani książek Andrzeja Sapkowskiego oddanie wierzą, że Netflixowi uda się oddać niepowtarzany klimat z całego uniwersum. Wiedźmin to bez wątpienia jeden z największych hitów streamingowego giganta. Jednak czy tak wielkie oczekiwania fanów zostały spełnione i rzeczywiście warto były czekać?
Wiedźmin Geralt po bitwie pod Sodden stara się odnaleźć Yennefer. Jednak dowiadując się, że prawdopodobnie nie żyje, decyduje się zabrać Ciri do najbezpieczniejszego miejsce jakiego zna – wiedźmińskiej twierdzy Kaer Morhen. Świat zaczyna się pogrążać, w coraz większym chaosie, rasy walczą pomiędzy sobą. Geralt, poza chronieniem Ciri oraz problemami zza murów Kaer Morhen, musi ochronić dziewczynę, przed czymś potężniejszym – mocą którą w sobie skrywa. Ponownie w roli Geralta z Rivii zobaczymy Henry Cavilla, w postać Ciri wcieli się Freya Allen a w roli Yennefer z Vengenbergu – Anya Chalotra.
https://www.youtube.com/watch?v=ylG1kkRRyvA
Patrząc na serial
Wiedźmin musimy spojrzeć na niego z różnych stron. Jak wcześniej zaznaczając ze względu na fana książki i fana serialu, można się również pokusić o stwierdzenie, że również fana gry. Każdemu fanowi książek po prostu fabuła nie przypadnie do gustu. Wiedząc jak książki Andrzeja Sapkowskiego są gotowym materiałem na scenariusz dostajemy jakiś kompletny miszmasz. Zarówno jeśli chodzi o zachowania bohaterów jak i całą historię. Drugi sezon miażdży kompletnie wątek Yennefer. Traci moce, stając się absolutnie nieporadna jednak nie rezygnuje ze swojego status czarodziejki i jakby nigdy nic pojawia się w każdym miejscu. Drugą sprawą jest to, że twórcy ograbili fabułę z braku pokazania relacji Yennefer oraz Ciri.
Podstawowym problemem drugiego sezonu, jest również za mało Wiedźmina w Wiedźminie. Serial głównie skupia się na Ciri, bardzo po macoszemu traktując postać Geralta, o którym jest bardzo mało w historii. Bardzo mało w fabule pojawia się istotnych postaci. Są one pokazane w tak krótkim czasie, że jest to mocno rozpraszające. Postacie jak szybko się pojawiają, tak szybko znikają, a zdecydowanie mogły wiele wprowadzić np Yarpen i jego kompania, czy durne zabicie Eskela. W historii nie mamy konsekwencji. Wątki się zaczynają, a w następnym odcinku się o nich zapomina - tak jak głośno zapowiadany wątek Dzikiego Gonu czy równie szybko ????
Oczywiście Henry Cavill, jako Geralt ponownie jest mrukliwym wiedźminem ze specyficznym poczuciem humoru. Również na wyróżnienie zasługuje Chris Fulton jako Rience. Fenomenalnie wcielił się w postać czarodzieja wyjętego z spod prawa. Również, jednego którego jest za mało był to Graham McTavish jako Dijkstra. Spełni on oczekiwania zarówno fanów książek oraz gier. Ogromnym plusem ratującym cały serial jest scenografia oraz kostiumy. Ogromna dbałość o szczegóły sprawia, że cała produkcja wizualnie spełni wyszukane gust fanów uniwersum Andrzeja Sapkowskiego.
fot. kadr ze zwiastuna serialu Wiedźmin
Jak to bywa z produkcjami w których wiąże się duże nadzieje, łatwo się rozczarować. Wypada tak podobnie z drugim sezonem
Wiedźmina. Twórcy zamiast trzymać się materiału jakim jest książka, tworzą coś własnego co jest nijakie w całym odbiorze. A szkoda bo serial pod względem wizualnym jest naprawdę imponujący. Dostajemy zamiast tego ciężko do przejścia historie, która pozostawia nam pytanie - czy może z 3 sezonem będzie lepiej?
Ilustracja wprowadzająca: fot. Materiał Prasowy
Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina.
Kontakt pod [email protected]