Rok 2006. To właśnie wtedy na antenie TV4 zadebiutował przełomowy serial Włatcy Móch. Nikt wtedy nie spodziewał się, że produkcja szturmem podbije polską publikę. Wielokrotnie porównywany do South Park bronił się swoją oryginalnością, która świetnie odzwierciedlała Polaków w krzywym zwierciadle. Jednak coś poszło nie tak i serial kierowany dla widzów dojrzałych, rozkochał w sobie najmłodszych. Jakościowo często było różnie, zwłaszcza odcinki po piątym sezonie pozostawiały wiele do życzenia. Wczoraj mogliśmy obejrzeć ostatni odcinek długo wyczekiwanego, dziesiątego sezonu, który nosił tytuł One. Jak poradziły sobie te one, po wielu latach leżenia w skrytce?
Włatcy Móch One skupiają się na przygodach głównych bohaterów, których poznaliśmy już we wspomnianym 2006 roku. Anusiak, Maślana, Konieczko i Czesio są w końcu w klasie czwartej, a nie drugiej. Zapewne zapytacie się - co z klasą trzecią? A no nic, była ale nikt jej nie pamięta. Czwarta klasa to okres dojrzewania, więc nasi bohaterowie poznają nowych siebie. Co więcej, na drodze stają im… dziewczyny, których tak bardzo nie lubili. Anusiak chodzi z Andżeliką, a Konieczko z Maślaną wiążą się z Gabi i Dorką. Jedynie Czesio zostaje wierny swojej nienawiści do płci przeciwnej. Warto wspomnieć, że serial był gotowy już w 2017 roku, lecz oficjalnie, był blokowany poprzez ówczesnych rządzących.
Co by tu dużo mówić. Włatcy Móch One to laurka dla wiernych widzów, którzy czekali na ten serial przez długie, trzynaście lat. Bartek Kędzierski stanął na wysokości zadania i w typowym dla siebie humorze, przedstawił nam życie młodych w wieku dojrzewania. Tak więc mamy sporo tzw. stulejarskich żartów, lecz nie brakuje czegoś na wyższym poziomie. Problemem jest jednak fakt, że animacja przeleżała długo i sporo elementów komediowych się zestarzało. Po prostu ich czas minął. Chociażby w słynnym odcinku osiemnastym, który wyciekł do sieci, mamy nawiązania do strajków KOD-u albo fakt, że w niebie króluje Latający Potwór Spaghetti, który był popularnym memem z dobre osiem lat temu. Ba, nawet amerykański prezydent jest przedstawiony jako Donald Trump… chociaż w sumie to dalej aktualne. Humor może nie pasować każdemu, bo wszystko to zależy od światopoglądu danego odbiorcy. Niemniej, Kędzierski nie bał się zażartować zarówno z PiSowców, jak i z LGBT, choć żarty w stronę poprzedniej władzy są bardziej zauważalne.
Z racji, że jest nowe, to warto by powiedzieć coś o tym nowym. Chociażby Gabi i Dorka są naprawdę interesujące, lecz ich wątki są bardzo słabo rozwinięte. Jest ich po prostu za mało i niby to postacie drugoplanowe, tak momentami czułem jakby były epizodyczne. Coś jak Karolina w poprzednich sezonach. Tak samo z niektórymi nauczycielami. Oczywiście Pani Frał (obecnie dyrektorka!) idzie na pierwszy plan, lecz taki Pycki czy Pani Jola to serio świetne postacie, a brak im większej uwagi, poza pojedynczymi odcinkami. Odświeżona została również animacja, która na pierwszy rzut oka kłuje w oko, lecz po czasie możemy się do niej przyzwyczaić i aż tak nie rzuca się w oczy. Boli też brak konsekwencji, którą (w małym stopniu) miały poprzednie sezony. Chociażby nowa baza, w której bohaterowie byli z jeden raz.
Bardzo podobało mi się wrzucanie sporej ilości odniesień do popkultury. Jestem fanem dodawania takich smaczków. Moim ulubionym odcinkiem jest zdecydowanie ten, który nawiązuje do Gry o Tron, Star Wars czy konkursu talentów, gdzie pojawia się sam Nergal z zespołu Behemoth czy też raczej jego serialowy odpowiednik - parodiując oczywiście jego występ w The Voice of Poland i stworzenia zespołu Me and that Man, będący czymś zupełnie innym, aniżeli jego słynna pomorska bestia. Czego by nie mówić, to są to żarty, które jednak na jakości nie stracą, bo przecież wszyscy pamiętamy ten okropny finał serialowej adaptacji Martina.
Zbierając to wszystko do kupy, Włatcy Móch One to serial, który nie przypadnie każdemu do gustu. Trudno tutaj o jakąkolwiek obiektywność, zwłaszcza że serial nie ukrywa, że jest stronniczy, bądź robiony stricte dla fanów. Nowi odbiorcy nie poczują tego, co my stare konie, którzy się na tej animacji wychowali. Również obecna opozycja będzie mogła skrytykować serial za upolitycznienie. Jednak hej! To przecież jest satyra, która ma uwypuklać błędy, bądź głupie zachowania naszej codzienności. Jeśli nie oglądaliście przed laty Włatców Móch, bądź nie popieracie obecnych rządzących - możecie spróbować, choć nie gwarantuje, że Wam się spodoba, jeśli jednak - tak jak ja - kochaliście tę animację zanurzcie się w nowych przygodach Anusiaka, Maślany, Konieczki i Czesia.
P.S. TV4 - serio wypuściliście tylko jeden sezon? Kazaliście nam czekać trzynaście lat i tylko JEDEN SEZON? No way!
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.