Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

grafted

Grafted - recenzja filmu. Skóra skórze nierówna

Autor: Adam Kudyba
19 lutego 2025
Grafted - recenzja filmu. Skóra skórze nierówna

Kilka miesięcy temu świat słusznie zachwycił się Substancją. Film Coralie Fargeat w nieszablonowy sposób komentował hollywoodzki przemysł piękna, a dzięki wykręcającemu żołądek wykorzystaniu konwencji body horroru stał się jednym z najmocniejszych tytułów ubiegłego roku. Grafted siłą rzeczy nie ma jak uniknąć porównań do swojej popularniejszej filmowej "siostry". Co pewnie nie zaskakuje, rzadko wychodzi z nich obronną ręką, choć potencjał na to był.

Wei (Joyena Sun) lata temu straciła ojca. Mężczyzna był naukowcem i przez długie lata pracował nad uzyskaniem formuły, dzięki której z twarzy jego i córki mogłyby zniknąć wyróżniające się znamienia (najpewniej dziedziczne). Wskutek jednego z eksperymentów dochodzi jednak do tragedii - ginie on bowiem na oczach dziewczynki. Jakiś czas później Wei emigruje do Nowej Zelandii, gdzie osiedliła się jej ciotka wraz z kuzynką Angelą (Jess Hong). Choć pojawia się szansa na skuteczną kontynuację badań ojca, dziewczyna mierzy się równocześnie z wyobcowaniem ze strony otoczenia.

Już od pierwszych scen Grafted wita widza klimatem B-klasowego horroru, co nie oznacza, że nie ma lub nie realizuje potencjału na coś więcej. Przez pewien czas film Sashy Rainbow jest całkiem zgrabnie zarysowaną opowieścią o wyalienowaniu i inności, choć w tym przypadku nawet nie ze względu na wygląd, a pochodzenie. Wei dość prędko zyskuje miano kujonki i miejscowego dziwadła, które trzyma w pokoju dziwne rzeczy, a jej towarzystwo jest, mówiąc dyplomatycznie, średnio pożądane. Sama zainteresowana trwa przy swoim głównym celu, ale nie pozostaje obojętna na to, jak jest traktowana. 

Tematyka imigrancko-społeczna, choć zarysowana naprawdę nieźle, nie jest jednak głównym przesłaniem filmu. Dość prędko skręca w kolejną konwencję, czyniąc z Grafted krwawy horror o bohaterce, która wraz z intensywniejszymi pracami nad formułą ucieka się do kradzieży tożsamości, co sprowadza na nią sukcesywnie piętrzące się kłopoty. Do pewnego momentu to jeszcze dobrze się ogląda, ale gdy Wei przejmuje tożsamość postaci, która jest od niej sporo wyższa i dużo bardziej różniąca się wyglądem od poprzedniej ofiary, granica absurdu zostaje sążnie przekroczona. 

Obojętność fabuły na logikę wydarzeń ujawnia się coraz bardziej, a absurdalne działania głównej bohaterki nawet ciężko usprawiedliwić obłędem, w który niewątpliwie zaczyna popadać. Niby Rainbow rozrzuca gdzieniegdzie tematy braku samoakceptacji i pogoni za pięknem, ale dość prędko o nim zapomina i przechodzi do slasherowej rozróby. Ta zaś jest...w porządku. Nie ma w niej nic przesadnie rewolucyjnego, czego kino typu gore nie widziało, da się jednak wyróżnić niektóre momenty, gdzie rzeczywiście patrzy się na ekran z dość dużym dyskomfortem. Filmowi nawet nieźle udaje się ukazać wizualną stronę tych przemian, jednak gdy patrzy się na to, jak ich konsekwencje wręcz idiotycznie łatwo uchodzą bohaterce na sucho, to potrafi odebrać radochę z seansu. 

Niewątpliwą gwiazdą tego krwawego spektaklu jest Joyena Sun, wcielająca się w główną bohaterkę, Wei. Choć w przypadku jej zachowań również wielokrotnie brakuje sensu, całkiem ciekawie ogląda się jej przemianę z małomównej, wycofanej dziewczyny w postać zmuszoną do coraz trudniejszego lawirowania i coraz bardziej brawurowych ucieczek przed konsekwencjami swojej krwawej zemsty. Im dalej w fabularny las, tym trudniej jej tak kibicować jak na początku. Reszta bohaterów to postacie napisane w większości na jedno kopyto - ambitny profesor posuwający się do oszustwa dla własnych celów, złośliwa kuzynka, czy jej koleżanka zostająca po zajęciach w mało edukacyjnych celach.

Grafted zostało określone przez innego krytyka "popłuczynami po Substancji". Choć tak ostro bym nie ocenił tego filmu, to rzeczywiście w porównaniu z tym filmem wypada blado. Nie mogę jednak odmówić temu tytułowi pomysłowości czy potencjału na wybrzmienie ciekawych tematów. To, niestety, dość szybko ginie w tsunami absurdalnych zachowań, scenariuszowych głupot i dziur przykrywanych krwawą jatką. Mogło być lepiej, ale nie narzekam, wiem na co się pisałem. 

Inne filmowe recenzje na Movies Room:

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Adam Kudyba

Dziennikarz

Dziennikarz filmowy, który uwielbia kino gatunkowe. Od ckliwych komedii po niszowe horrory. W redakcji Movies Room odpowiedzialny za recenzje oraz rankingi.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.