Pracując na co dzień z tematyką filmową, nie sposób uniknąć oglądania licznych zwiastunów i materiałów promocyjnych. Pojawiają się w mediach społecznościowych, w artykułach i oczywiście w kinach. Podobnie było z Towarzyszem. Oglądając zwiastun, nie spodziewałam się jeszcze, że zaspojleruje mi on cały film.
Poznajemy w nim Josha i Iris. Widzimy ich pierwsze spotkanie, które odbywa się na dziale owoców i warzyw w lokalnym supermarkecie. Słyszymy narrację z offu i słowa głównej bohaterki, opowiadającej o dwóch najszczęśliwszych momentach jej życia – poznaniu Josha i jego morderstwie.
Iris jest robotem. Dowiadujemy się tego w pierwszych trzydziestu sekundach. Zawsze ubrana w urocze stroje, mocno nawiązujące do mody lat 60. – trapezowe sukienki, bluzki z kołnierzykiem, pastele, kratka i kropki. Taki dobór garderoby nie może być przypadkowy. Daje nam jasno do zrozumienia, że rola Iris jest prosta – ma być zabawką w rękach Josha. Posłuszna, kochająca, romantyczna. Pozostaje w tle, nie może przyćmiewać pana i władcy. Gdy zaczyna się buntować i odkrywa prawdę o sobie oraz swoim ukochanym, jej strój traci dotychczasową perfekcję. Ubrania nasiąknięte krwią już nie cieszą oka – budzą tylko niepokój.
fot. kadr z filmu Towarzysz
Akcja filmu dzieje się w domu bogacza, który związał się z przyjaciółką Josha. Razem z ukochanym zaprosiła znajomych na chwilę odpoczynku w otoczeniu przyrody. Gdy ci się zjawiają, rozmach posiadłości zapiera im dech w piersiach – wielka willa z ogrodem, lasem i dostępem do plaży. Marmurowa kuchnia, przeszklone ściany, sypialnie z własną łazienką i widokiem na morze. Tak można żyć. Szybko okazuje się jednak, że odpoczynek przy plaży nie był głównym celem podróży. Znajomi odkrywają o sobie prawdę, a Iris walczy o życie. Kto ma więcej praw – człowiek czy robot?
Wybory castingowe są dla mnie nadal niezrozumiałe. Jack Quaid gra, jak zawsze zresztą, postać miłego chłopaka, który tak naprawdę kryje przed światem swoją mroczną stronę. Megan Suri, która po porażce Służki znów zapragnęła roli w horrorze. Lukas Gage, który swoim uśmiechem przeklął główną bohaterkę Uśmiechnij się 2. Na pierwszy plan wybija się oczywiście odtwórczyni głównej roli – Sophie Thatcher. Miałam wrażenie, że jako jedyna odnajduje się w tym filmie. Ma już na swoim koncie inne horrory, np. Heretic czy Boogeyman. Niezależnie od tego, czy ocieka krwią, czy akurat smutno spogląda na morze, daje z siebie wszystko. Przepadam za jej przerażonym spojrzeniem.
Scenariusz nie jest zły. Sama historia przypomina dziwaczną hybrydę Ex Machiny i M3GAN. Problem pojawia się jednak w momencie, kiedy wszystkie zwroty akcji i niespodzianki zostają podane widzowi w zwiastunie jak na tacy. Rozumiem pokazywanie drobnych smaczków, ale w tym przypadku na pewno nie były drobne.
fot. kadr z filmu Towarzysz
Rzeczą, która mnie urzekła i sprawiła, że niesmak spoilerów w ustach na chwilę zniknął, był wątek toksycznej relacji. Iris i Josh to przykład związku, w którym jedna strona wykorzystuje tę słabszą, pokazując tym samym swoją wyższość. Kobieta, jeśli mogę tak powiedzieć, z natury jest cicha, posłuszna, oddana swojemu ukochanemu. Spełnia jego polecenia, dba o niego. Mężczyzna wydaje te polecenia, kontroluje Iris. To od niego zależy, co ta ubierze, jak się pomaluje i kiedy powinna mieć ochotę na seks. Zrozumienie, że kobieta żyje w klatce, to moment powiewu wolności. Wzięcie spraw w swoje ręce to wisienka na torcie. Nawet jeśli jest skąpana we krwi.
Film radzi sobie jako horror. Czasem wydaje się zbyt sztywny, aktorzy nie do końca się ze sobą zgrywają. Sama historia jest jednak ciekawa i pozwala błyszczeć Sophie Thatcher. Jeśli wybieracie się na ten film do kina, nie oglądajcie zwiastunów ani materiałów promocyjnych. Bez tej wiedzy wasz seans będzie o niebo lepszy niż mój.
Studentka dziennikarstwa, miłośniczka szeroko pojętej popkultury. Fanka filmów Marvela, krwawych horrorów i Szekspira. W wolnej chwili czyta książki, robi zdjęcia i chodzi na koncerty. Od niedawna zapalona widzka dokumentów.