Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

grafted

Nasienie świętej figi - recenzja filmu. Duszne cztery ściany

Autor: Adam Kudyba
14 lutego 2025
Nasienie świętej figi - recenzja filmu. Duszne cztery ściany

Biorąc pod uwagę polityczno-społeczne warunki w Iranie, robienie filmów tematycznie komentujących tamtejszy system zakrawa na sporą odwagę. Taką niewątpliwie miał Mohammad Rasoulof, któremu wraz z częścią ekipy udało się uciec daleko od ojczyzny i pokazać światu swoje najnowsze dzieło. Nasienie świętej figi, bo o nim mowa, niedawno zostało nominowane do Oscara i znajduje się w gronie pięciu tytułów walczących o nagrodę za najlepszy film międzynarodowy. Po obejrzeniu jestem przekonany, że ta decyzja się broni.

Iman (Missagh Zareh) dostał właśnie awans w pracy. Sytuacji daleko jednak do zwyczajnych, bowiem nowy etap w życiu mężczyzny to posada sędziego śledczego, na którego barkach spoczywa jeszcze większa odpowiedzialność, nie mówiąc o presji na posłuszeństwo ze strony przełożonych. Jakby tego było, nominacja Imana przypada na gorący społecznie okres protestów, wobec których coraz mniej obojętne pozostają córki - starsza i coraz bardziej świadoma Rezvan (Mahsa Rostami) i młodsza, nieukształtowana jeszcze Sana (Setareh Maleki). W centrum wydarzeń jest również Najmeh (Soheila Golestani) - żona i matka, coraz trudniej przyjmująca sytuację w domu. Ta się tylko pogarsza, gdy w tajemniczych okolicznościach ginie pistolet Imana. 

Kino zaangażowane politycznie rządzi się swoimi regułami. W niektórych przypadkach zalicza się do nich zbyt często obecny patos. Dzięki niemu filmy kwalifikujące się do tej grupy nieraz porzucają spojrzenie w głąb ludzkich postaw na rzecz topornego wykładania ex cathedra tego, co chcą przekazać. Kino rodem z Bliskiego Wschodu ostatnimi czasy bardzo zręcznie wymykało się pułapkom łopatologii - wydane dwa lata temu Holy Spider i Chłopiec z niebios to rwące, gęste thrillery, które sprawnie punktowały patologię szeroko pojętego systemu, ale równie mocno zwracały uwagę na to, że w środku jest człowiek, którego postępowanie wymyka się prostym ocenom. Nasienie świętej figi należy zdecydowanie zaliczyć do tej drugiej grupy.

Równocześnie przyznać trzeba, że w przypadku Rasoulofa mamy do czynienia z jeszcze większym porzuceniem ukazywania "twardej", dosadnej polityki i jej bezpośredniego wpływu na bohaterów. Film co prawda przeplatany jest dokumentalnymi, prawdziwymi ujęciami z protestów w Iranie, raz na jakiś czas kamera zajrzy do pracy Imana, który pracuje pod coraz większym napięciem. Tym bardziej, że choć zasłużył na tę posadę uczciwą, urzędniczą pracą, to uświadamia sobie, że jego stołek jest bardzo gorący, a jego niepowodzenie równa się konsekwencjom dla rodziny. Nie bez znaczenia jest fakt, że awans ojca pozwolił na polepszenie warunków bytowych całej rodziny. Jednocześnie film nie ucieka w żaden sposób od tego, że patriarcha rodziny jest częścią zbrodniczej hierarchii, człowiekiem, który zza biurka dysponuje cudzym życiem i jest w stanie je odebrać.

Zanim jednak dojdzie do kluczowego punktu fabuły w postaci zniknięcia broni, Nasienie świętej figi dość długo będzie trzymało widza w czterech ścianach rodzinnego domu, zwracało jego uwagę na gęstniejącą atmosferę i zbliżającą się katastrofę. Rasoulof bezbłędnie portretuje powolny rozkład relacji domowników, spowodowany wieloma czynnikami: przytłoczeniem pracy Imana, braniem na siebie przez Najmeh więcej niż powinna, frustracją córek, które zadają pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi, zwłaszcza, jeśli jedno z rodziców w oprotestowywanym systemie pełni funkcję kata, zaś drugie biernie akceptuje mroczną rzeczywistość zasłaniając się tym, że taki jest porządek i już. 

Zwłaszcza w przypadku kobiety mamy do czynienia z największymi, choć nie zawsze wypowiedzianymi, dramatami i dylematami - zdaje się absolutnie wierzyć w panujący porządek i wartości, ale gdy staje się bezpośrednią świadkową wydarzeń, zaczynają narastać w niej wątpliwości. Reżyser absolutnie nie czyni jednak z tej bohaterki świętej, ba - to ona jako pierwsza stosuje fizyczną przemoc wobec córki znieważającej ojca. Na takich szarościach Rasoulof świetnie buduje postawy bohaterów. Choć Nasienie świętej figi trwa niemal trzy godziny, wciąga niczym najlepsze, trzymające za twarz thrillery. Końcówka wydała mi się już trochę przekombinowana, ale zdecydowanie nie zepsuło to całości moich wrażeń.

Film stoi przede wszystkim znakomitym, dusznym klimatem, który nie byłby możliwy bez bohaterów tworzących tę historię. Wybitną (słowo duże, ale jak najbardziej zasadne) kreację notuje Soheila Golestani jako Najmeh - coraz trudniej przyjmująca bieżącą sytuację w domu i wokół niej kobieta, próbująca godzić posłuszeństwo wobec męża z kształtowaniem swoich córek. Golestani niesamowicie oddaje trudne położenie swojej bohaterki, robi to za pomocą drobnych gestów, spojrzeń. Bije od niej matczyna siła, stanowczość, blokowana przez świadomość swojego położenia. Najmeh nie jest rewolucjonistką - wierzy w system wartości, który ją ukształtował, wierzy w porządek i daleko jej do liberałek. Jej przemiana kształtuje się powolnym tempem, bez skrótów i pewnie w tym tkwi wiarygodność całego procesu.

Na pierwszym planie pozostaje również wcielający się w głowę rodziny Missagh Zareh. Wypada on bardzo wiarygodnie - choć bije od niego pewna stanowczość i "aura respektu", to czujemy, że Iman nie jest człowiekiem, który urodził się, by skazywać ludzi na śmierć. Trudno go uznać za wzór cnót męskich i ojcowskich biorąc pod uwagę jego wiarę w panujący porządek, ale jeszcze ciężej go osądzać wyłącznie negatywnie. Na drugim planie bardzo dobre i zniuansowane występy daje duet Rostami-Maleki jako Rezvan i Sana. Pierwsza wciela się w siostrę, która choć jest bardziej zorientowana w tym, co się dzieje, jest zwyczajnie bezsilna, zaś druga dojrzewa, zadaje pytania i obserwuje. 

Mohammad Rasoulof stworzył dzieło, które umiejętnie trzyma w napięciu i świetnie rozgrywa dynamikę między postaciami. Nasienie świętej figi to film, który jest mocny, dobry i wchodzący pod skórę. Nie uderza widza łopatą po głowie, zaś powolnym tempem wprowadza go w zgniliznę i duszność sytuacji, w której znajdują się bohaterowie. Kino wielopoziomowego, trudnego, wymagającego odwagi buntu.

Inne filmowe recenzje na Movies Room:

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Adam Kudyba

Dziennikarz

Dziennikarz filmowy, który uwielbia kino gatunkowe. Od ckliwych komedii po niszowe horrory. W redakcji Movies Room odpowiedzialny za recenzje oraz rankingi.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

85/100
  • Intensywny, trzymający w napięciu film
  • 3-godzinny metraż nie przeszkadza
  • Sprawdza się jako kino polityczne, ale jeszcze bardziej jako dramat o ludziach
  • Wspaniała rola Soheili Golestani
  • Końcówka troszkę przekombinowana

Movies Room poleca