Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Rodzaje życzliwości - recenzja filmu Yorgosa Lanthimosa. Dla ciebie wszystko | 77. Festiwal w Cannes

Autor: Konrad Stawiński
25 maja 2024
Rodzaje życzliwości - recenzja filmu Yorgosa Lanthimosa. Dla ciebie wszystko | 77. Festiwal w Cannes

Filmowy kaprys i ćwiczenie przed następnym filmem, tylko za 15 milionów dolarów? A może projekt dla zachowania higieny twórczej? Nowy film Yorgosa Lanthimosa może zaskoczyć fanów ostatniego okresu artystycznego greckiego reżysera. Chociaż Rodzaje życzliwości zawierają wszystkie elementy stylu Greka, to dokonał on swego rodzaju skoku w bok w porównaniu do Biednych istot czy Faworyty.

Nominowany do Oscara reżyser tym razem zaproponował widzom prawie trzy godzinny seans, na który składają się trzy różne i fabularnie niepowiązane ze sobą historie. Jedynym spoiwem nowelek jest powtarzający się element tytułu (R.M.F.) oraz obsada. Cóż, przynajmniej z tego względu na pewno nie jest to film do oglądania na Netfliksie (tzn. najprawdopodobniej na Disney+) przy robieniu prania albo gotowaniu, bo od lanthimosowskiego uniwersum obłędu zonk gwarantowany. 

W pierwszej nowelce zatytułowanej “The Death R.M.F.” śledzimy losy Roberta, który postanawia być panem swojego losu i zbuntować się przeciw totalnej kontroli szefa. Dotychczasowe życie mężczyzny składało się wyłącznie z wykonywania poleceń bossa. Ten w notatkach zostawiał mu informację z dziennym harmonogramem zajęć, wzmiankami, co ma jeść, pić, czytać, a nawet ustalał moment stosunków seksualnych z partnerką. 

W środkowym segmencie “R.M.F. is Flying” otrzymujemy historię policjanta Daniela, który czeka na odnalezienie jego zaginionej żony. Jednak, gdy kobieta wraca do domu, mężczyzna wpada w paranoję i zaczyna twierdzić, że mieszka pod jednym dachem z osobą podszywającą się pod jego partnerkę.

Finałowa nowela “R.M.F. Eats a Sandwich” opowiada o Emily, członkini religijnej sekty, która porzuciła córkę i męża, aby podróżować po Ameryce i odszukać kobietę potrafiącą wskrzeszać zmarłych. 

Więcej recenzji z 77. Festiwalu Filmowego w Cannes:

Przede wszystkim nie dajcie się zwieść pozorom, Lanthimos nie chce by widzowie mieli pełny komfort w trakcie seansu. Chociaż film posiada topową hollywoodzką obsadę z Emmą Stone, Willemem Dafoe, Jesse Plemonsem, Margaret Qualley na czele, epizod wschodzącej gwiazdy Hunter Schafer, czy viralową reklamę w postaci sceny z zabawnego, tańca zwycięstwa w wykonaniu laureatki Oscara, to nie oczekujcie filmu łatwego i przystępnego dla mainstreamowej widowni. Rodzaje życzliwości to film dla cierpliwych, który będzie stanowić spore wyzwanie poznawcze, a wielu pewnie go odrzuci jako bezsensowny, zbyt artystyczny, niezrozumiały. Każda nowelka utrzymana jest w specyficznym, unikalnym stylu Lanthimosa, w którym w pozornie normalną rzeczywistość wprowadzany jest element nienaturalności i absurdu w zachowaniu postaci oraz międzyludzkich stosunkach. Jednak inaczej niż w Faworycie i Biednych istotach, w Rodzajach życzliwości lanthimosowskie wykrzywienie świata, maniakalne, szaleńcze zachowania postaci oraz ironii fabularnej wydają się być spotęgowane do maksimum.

Nowele podejmują tematy szerokie jak wolność, miłość, wiara, ale motywem przewodnim wydaje się być posłuszeństwo, wykonywanie rozkazów, poleceń, zadań. Powraca również temat snów, marzeń, wizji czy relacji ofiara-prześladowca. Oglądamy w końcu szefa, który rozporządza światem pracownika, jest guru sekty, który wymaga przestrzegania ściśle określonych zasad, mamy też żonę, która niczym w piosence „Oddam” T-raperów Znad Wisły przekazuje mężowi kolejne części ciała, aby potwierdzić swoją miłość. Czy obok większych przenośni, może być to odniesienie do relacji aktor-reżyser? Nie wiem, choć się domyślam. 

Nie zdziwię się także, gdy Rodzaje życzliwości zbiorą sporo negatywnych opinii. Oglądając go na 77. Festiwalu w Cannes nie mogłem się pozbyć wrażenia, że to swego rodzaju zabawa, projekt w rodzaju misji pobocznej w grze albo „treści ekskluzywnych dla subskrybentów i wspomagających.” Dla mnie film okazał się życzliwym, bo i lubię oglądać wszystkie dzieła autorstwa Lanthimosa. Jednak oczekujący kolejnego wielkiego olśnienia filmowego czy dzieła walczącego o najważniejsze nagrody mogą poczuć się zawiedzeni. 

Konrad Stawiński

Zastępca Redaktora Naczelnego
Konrad Stawiński

Kontakt: [email protected] Twitter: @KonStar18

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.