Gemma Arterton dołączyła do przeciwników pomysłu, aby 007 został kobietą. Uważa, że czasami trzeba uszanować tradycję.
Odkąd Daniel Craig w 2021 roku pożegnał się z rolą James Bonda, trwają poszukiwania nowego aktora na to miejsce. Wokół kolejnego filmu o 007 od dłuższego czasu, krąży naprawdę bardzo wiele plotek. Bardzo możliwe, że któraś w przyszłości okaże się być prawdą. W marcu sieć okrążyła informacja, że to Aaron Taylor-Johnson może zostać nowym agentem jej królewskiej mości. Aktor znany jest z występów w Avengers: Czas Ultrona, Bullet Train czy Annie Kareninie. Nie jest to jednak potwierdzona wiadomość. Mówi się nawet o tym, że sam Johnson nie podpisał jeszcze kontraktu. Jak podaje portal SkyNews, oferta obecnie leży na stole i studio czeka na odpowiedź aktora.
Pojawiły się także pewne doniesienia, że agentem jej królewskiej mości może zostać kobieta. Fanom serii ta informacja wyjątkowo nie przypadła do gustu, biorąc pod uwagę fakt, że od 1962 roku w Bonda wcielali się tylko mężczyźni. Ten pomysł odrzucił chociażby ostatni odtwórca 007, czyli Daniel Craig. Uważa, że bezsensownym jest, aby ta klasyczna postać zmieniła płeć, kiedy najlepszym rozwiązaniem jest stworzenie nowej, równie dobrej postaci, tylko że kobiecej. Dodał także, że nie ma w tym nic złego, że Bond jest mężczyzną i nie ma potrzeby zmieniać męskich postaci w damskie.
Gemma Arterton w ostatnim czasie miała okazję udzielić wywiadu The Times, w którym podzieliła się swoim stanowiskiem odnośnie tego czy James Bond powinien zostać kobietą. Jak się okazuje aktorka także jest przeciwniczką tego pomysłu. Uważa, że pomysł ten jest niedorzeczny i w tym wypadku powinno się uszanować tradycję.
Czy żeńska wersja Jamesa Bonda nie byłaby tym samym, czym Mary Poppins grana przez mężczyznę? Mówi się o tym, ale wydaje mi się, że ludzie wzięliby ten pomysł za zbyt skandaliczny. Czasami po prostu musimy uszanować tradycję.
Aktorka dodała także, że jest zdziwiona, dlaczego ludzie po tylu latach wypytują ją o Bonda, skoro w filmie zagościła zaledwie na parę minut.
Nie żałuję zagrania w filmie o Jamesie Bondzie, ale jestem zaskoczona, że wciąż za mną to chodzi. Byłam w tym filmie tylko przez pięć minut.
Podczas nieustającej pogoni za sprawiedliwością po całym świecie, Bond spotyka piękną i waleczną Camille. Kobieta prowadzi go do Dominica Greene'a, bezwzględnego biznesmena i potężnego gracza wewnątrz tajemniczej organizacji Quantum. Gdy Bond odkrywa spisek, którego celem jest zdobycie kontroli nad jednym z najważniejszych surowców naturalnych, agent musi poradzić sobie z siecią intryg, zdrady, oszustw i morderstw. Wszystko, by zneutralizować Quantum nim będzie za późno!
Źródło: hollywoodreporter.com/ Ilustracja wprowadzenia: Kadr z filmu 007 Quantum of Solace