Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

David Mackenzie i krwawe średniowiecze - rozmowa z reżyserem filmu Król wyjęty spod prawa

Autor: Radek Folta
8 listopada 2018

Pochodzący ze Szkocji reżyser wyrobił sobie markę filmami, w których portretuje złożone męskie charaktery. Po doskonale przyjętej, amerykańskiej produkcji Aż do piekła, David Mackenzie wraca do Wielkiej Brytanii, realizując dla Netflixa pełen rozmachu historyczny fresk.

Król wyjęty spod prawa to to dotychczas nieopowiedziana prawdziwa historia Roberta I Bruce’a, który w ciągu jednego roku z upadłego szlachcica stał się królem, a następnie poszukiwanym przez okupujących Szkocję Anglików uciekinierem. David Mackenzie planował realizację tego projektu przez trzynaście lat. Z reżyserem spotkaliśmy się w czasie 62. Londyńskiego Festiwalu Filmowego, gdzie skrócona w porównaniu do festiwalu w Toronto, ostateczna wersja filmu, miała swoją europejską premierę. Radek Folta: Zrealizowanie tego filmu zajęło ci kilkanaście lat. W którym momencie Chris Pine pojawił się jako aktor, który miał zagrać postać legendarnego króla Szkocji, Roberta I Bruce'a?

David Mackenzie: Poznałem Chrisa dopiero przy Aż do piekła [2015-2016 - przyp. red.], kiedy nad Królem wyjętym spod prawa pracowałem już jakiś czas. Po premierze zaczęliśmy razem promować film i w pewnym momencie zdecydowałem się podsunąć mu scenariusz, który bardzo go zainteresował. Nasz drugi wspólny projekt powstał na bazie bardzo udanej relacji z pierwszego filmu. Dzięki zbudowanemu wtedy zaufaniu mogliśmy pozwalać sobie na jeszcze większą swobodę pracy. I co tu dużo mówić, jestem bardzo zadowolony z rezultatu tej współpracy.

Zobacz również: Król wyjęty spod prawa - drugi zwiastun produkcji Netflixa!

Co twoim zdaniem sprawiło, że Szkoci zdecydowali się podążać za Robertem Brucem, a nie za kimś innym? Nie był on jedynym szlachcicem w tym czasie, który rościł sobie pretensje do objęcia tronu.

W momencie, gdy Robert zabił Johna Comyna [w 1306 roku - przyp. red.], stał się głównym kandydatem do korony. Został jedyny na polu walki o tron, bo tak działała polityka w średniowieczu. Nie jest do końca jasne, czy zabójstwo Conyma było aktem furii, desperacji, czy wykonał je z premedytacją. Fakt, że zdarzyło się to w kościele i Robert czuł się winny przez całe życie sugeruje, że był to akt w miarę spontaniczny, co czyni go jeszcze bardziej fascynującym. Od tego momentu całe życie Bruce'a się sypie. Przysporzył sobie nowych wrogów i został wyklęty przez kościół. Koronował się jako król, zaraz potem został pokonany i przegnany w odległe zakątki swojej ojczyzny, a towarzyszyło mu mniej niż pięćdziesięciu wojowników. Jego życie to sinusoida idąca raz w górę, raz w dół.
David Mackenzie na planie filmu Król wyjęty spod prawa / fot. materiały prasowe Netflix
David Mackenzie na planie filmu Król wyjęty spod prawa / fot. materiały prasowe Netflix
Czy to właśnie było w jego postaci tak pociągające? Oczywiście, oraz fakt, że jest szkockim bohaterem narodowym. Robert był praktycznie na dnie, ale potrafił się z niego wygrzebać, w podzielonym kraju zebrać wpływy i stawić czoła uciskającym ich tyranom. Jest to ważna historia, która nigdy wcześniej nie była opowiedziana. W Braveheart - Walecznym sercu [film Mela Gibsona z 1995 roku - przyp. red.] Robert był gdzieś w tle, jako dodatek pojawiający się w zakończeniu filmu. William Wallace i jego romantyczna legenda klęski przyćmiła genialnego stratega Roberta I Bruce'a. Swoim filmem chciałem oddać mu cześć i opowiedzieć historię, która do tej pory była w kinie przemilczana. Czy twoja wizja od początku była taka krwawa, brutalna, z wszechobecnym błotem, przez które przeciągniesz swoich aktorów? Błoto zawszy było ważną częścią wizji, bo czuję, że wiele filmów o średniowieczu ma dość wyidealizowane wyobrażenie o tych czasach. A wcale tak nie było. Jeżeli chodzi o przemoc, to średniowieczna szuka wojny jest przerażająca. Realia walk były okrutne i chcieliśmy oddać te czasy w odpowiednio widowiskowy sposób. Jest to owoc pracy grupy choreografów, kaskaderów i realizatorów. Uwierz mi, film mógłby być o wiele bardziej brutalny. Ale to tylko jedna strona tej opowieści. Jest tutaj również romantyczna historia związku Roberta i Elżbiety de Burgh, który zrodził się z zaaranżowanego ze względów politycznych małżeństwa. Okazało się bowiem, że jest między tą dwójką więź, która pozwoliła im przetrwać lata rozłąki. Dzięki temu Król wyjęty spod prawa ma trochę bajkowe zakończenie, ale tak wydarzyło się naprawdę. W tym krwawym świecie było miejsce na prawdziwą, podnoszącą na duchu historię miłosną.

Zobacz również: Król wyjęty spod prawa - recenzja historycznej superprodukcji Netflixa!

Czy to prawda, że zrealizowałeś cały film w Szkocji? Nie wyobrażałem sobie, żeby mógł powstać gdzie indziej. Nakręciliśmy tam zdjęcia, które oddają autentyczne warunki geograficzne opowiadanej historii. Tam również napisana i nagrana została muzyka do filmu. Realizując go w Szkocji nie tylko mogliśmy oddać ducha czasu i realia tego okresu, ale stworzyliśmy miejsca pracy dla lokalnej społeczności.
David Mackenzie na planie filmu Król wyjęty spod prawa / fot. materiały prasowe Netflix
David Mackenzie na planie filmu Król wyjęty spod prawa / fot. materiały prasowe Netflix
Czy odczuwasz szczególną presję z powodu tego, jak zostanie odebrany film, ze względu na tematykę i twoje pochodzenie? Jak najbardziej. Jestem bardzo ciekaw, jaki będzie odzew na Króla... w Szkocji, bo to ważna postać dla naszej historii. Chciałem zrobić film, który jest epickim, rozrywkowym widowiskiem, ale również pokazuje skomplikowaną sytuację polityczną tamtych czasów. Włożyliśmy wiele pracy, żeby oddać w detalach średniowiecze, ale chcieliśmy też lepiej zrozumieć sytuację polityczną, w której znalazł się wtedy nasz region. Chciałem także uniknąć łatwego rozróżnienia, na dobrych i złych, bo historia zazwyczaj jest o wiele bardziej skomplikowana.

Film Król wyjęty spod prawa będzie dostępny na kanale Netflix od 9 listopada.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe / Netflix

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.