Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Bone Lake - recenzja filmu! Uff jak gorąco

Autor: Mikołaj Lipkowski
17 listopada 2025
Bone Lake - recenzja filmu! Uff jak gorąco

Czasami mamy tak, że początek filmu nas odrzuca, lecz gdy przebijemy się przez ten ciężki start - mamy masę diamentów, jak na tym słynnym memie. Podobnie jest z Bone Lake, które wydaje się być bardzo tandetnym horrorem, lecz daje nam masę frajdy. Tutaj jednak zamiast diamentów, mamy tonę srebra. Niby duże rozczarowanie, lecz nie zostajemy z niczym - czyż nie? 

Bone Lake to thriller, który zaczyna się jak nieszkodliwa pomyłka, a kończy jak pełnokrwawa walka o przetrwanie. Dwie pary, które przypadkowo wynajmują ten sam dom na odludziu, miały spędzić romantyczny weekend – ale bardzo szybko okazuje się, że wspólny dach nad głową to dopiero początek. Sage i Diego próbują posklejać związek, który już dawno przestał działać, natomiast Will i Cin wyglądają jak idealna para z Instagrama, lśniąca perfekcją, która aż prosi się o rysę. To, co zaczyna się od lekkiego napięcia i niezręczności, zamienia się w pokręconą grę – pełną uwodzenia, pozornych uśmiechów i kłamstw, które zbyt długo czekały, by wyjść na powierzchnię.

Mercedes Bryce Morgan buduje tę historię z wyczuciem kogoś, kto zna tropy gatunkowe aż za dobrze – po to, by móc je bez skrupułów odwracać. Film z jednej strony przypomina klasyczne horrory w których to parka wynajmuje sobie nocleg, z drugiej ucieka od dosłowności i prostych schematów, podając je widzowi z lekkim mrugnięciem. To zabawa konwencją: trochę thriller, trochę horror, trochę erotycznie kino psychologiczne. To kino, które nie próbuje udawać głębokiego.

Prosty scenariusz nie oferuje skomplikowanych portretów psychologicznych, a przewidywalność wynika właśnie z tego, że bohaterowie nie mają wypisanej na twarzy całej swojej historii. I paradoksalnie jest w tym pewna szczerość. Zamiast psychologicznych wiwisekcji dostajemy spojrzenia, napięcie, erotyczną niepewność i kłamstwa wypowiadane półgębkiem, zbyt lekkie, żeby im uwierzyć, ale zbyt celne, by zignorować. Film nie udaje, że jest czymś więcej – po prostu bawi się własnym pulpowym DNA.

Bone Lake' Review: Twisty Thriller Set at Hazardous Couples Retreat

Morgan pozwala sobie na ton przypominający Zabawy w pochowanego z twistami pełnymi absurdu (uwielbiam takie zabiegi) i nutą melodramatycznego mroku. Film jest przy tym autoironiczny, pełen seksownej energii i nieprzewidywalnych zwrotów. Cztery główne role wypadają na tyle intensywnie, że nawet gdy historia lekko skrzypi, obsada podbija napięcie tam, gdzie trzeba.

To właśnie te cztery główne role niosą film tam, gdzie scenariusz mógłby się wykoleić. To właśnie ich energia sprawia, że wszystko wciąż pulsuje – erotycznie, agresywnie, momentami wręcz komicznie. I kiedy cała konstrukcja dochodzi do finału, film pozwala sobie na brutalną kulminację, która nie pozostawia miejsca na wątpliwości co do tego, czym Bone Lake chce być. 

Nie jest to arcydzieło, nie próbuje nim być. To po prostu jazda bez trzymanki, która wie, czym chce być: szaloną, zakręconą, podszytą seksem historią, w której krew i śmiech potrafią iść ramię w ramię.

Przeczytaj więcej recenzji filmowych nowości na Movies Room:

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.