Mam wrażenie, że opowieści o dorastaniu z wplątanymi w nie wampirami to nostalgiczny już dla pokolenia Z i millenialsów temat. Książki, filmy, seriale i fanfiction ukształtowały nas jako nastolatkow i na stałe wpisały się w popkulturę Kto nie zna Zmierzchu i kultowych już memów związanych z tą serią? Kto nie widział pięknych, pijących krew stworzeń z Pamiętników wampirów? Nie są to oczywiście horrory, bliżej im do romantycznych opowieści. W podobnym kierunku podąża Humanitarna wampirzyca poszukuje osób chcących popełnić samobójstwo, ale oferuje widzom coś świeżego, nowego, nawet uroczego.
Główna bohaterka, Sasha, to młoda wampirzyca, która nie umie dopasować się do reszty swojej rodziny. Mama, tata czy ciotka są głodni krwi i nie boją się jej zdobywać. Polowania na ludzi to dla nich codzienność. Sasha nie rozumie ich postępowania. Odczuwa najniebezpieczniejsze dla wampirów uczucie – empatię. Pewnego dnia zostaje jednak postawiona przed wyborem – albo zapoluje, albo umrze z głodu. W tych okolicznościach poznaje Paula, nastolatka z myślami samobójczymi, który zupełnie nie boi się śmierci. Co więc wyjdzie ze spotkania wampirzycy i smutnego młodego człowieka? Ciekawa historia.
fot. materiały prasowe
Film idealnie wpisuje się w mumblecore, który tak dobrze znamy od chociażby Grety Gerwig. Dostajemy w nim opowieść o dorastaniu dwojga nastolatków, którzy próbują odnaleźć swoje miejsce w świecie. Nie chcą ślepo podążać za radami rodziców, chcą być sobą. Relacja Sashy i Paula jest niezwykle urocza. Pełna potknięć, niezręcznych momentów i ukradkowych spojrzeń urzeka widza i wywołuje uśmiech na twarzy. Opowieść coming-out-of-age nie należy do najłatwiejszych, ale Ariane Louis-Seize świetnie sobie z nią poradziła. Jako reżyserka i współtwórczyni scenariusza pokazała, że kino wampirze może być urocze i proste, a nawet realistyczne. Nie znajdziemy tu przerysowanych kreacji aktorskich. Sara Montpetit jako Sasha i Félix-Antoine Bénard jako Paul tchnęli w swoje postaci życie i, co najważniejsze, nie zabrakło im przy tym chemii. Scena z piosenką Emotions od Brandy Lee to na nią dowód.
Jedynym punktem, do którego muszę się przyczepić było zakończenie. Miałam wrażenie, że końcówka została strasznie przyspieszona, a szkoda. Fabularnie prezentowała się całkiem intrygująco, ale co z tego, kiedy mnóstwo wydarzeń wepchnięto w kilka, może kilkanaście minut. Po seansie byłam głodna wrażeń. Chciałam dowiedzieć się szczegółów, zobaczyć krok po kroku jak doszliśmy do tego punktu. Niestety, zostałam sama ze swoją wyobraźnią.
fot. materiały prasowe
Nie mniej jednak, film urzeka swoim urokiem i czarnym poczuciem humory. Sceny romantycznych poczynań nastolatków przeplatają potoki krwi i żarłoczne wampiry. Połączenie tych wydawałoby się zupełnie różnych biegów sprawdza się świetnie. Moja wewnętrzna nastolatka została na nowo pobudzona do życia, a wampirzy głód jedynie się wzmocnił. Czego chcieć więcej?
Studentka dziennikarstwa, miłośniczka szeroko pojętej popkultury. Fanka filmów Marvela, krwawych horrorów i Szekspira. W wolnej chwili czyta książki, robi zdjęcia i chodzi na koncerty. Od niedawna zapalona widzka dokumentów. Marzy o prowadzeniu zajęć filmowych dla dzieci i młodzieży.