Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

grafted

September 5 - recenzja filmu. Historia o prawdzie ekranu

Autor: Adam Kudyba
4 marca 2025
September 5 - recenzja filmu. Historia o prawdzie ekranu

1972. Rok monachijskich Igrzysk Olimpijskich, które zapisały się na kartach historii. Po raz pierwszy wydarzenie na taką skalę odbyło się w Niemczech - kraju, który trzy dekady wcześniej był, mówiąc wprost, skażony rządami nazistów i odpowiedzialny za największe zło w historii ludzkości. Olimpijska atmosfera pokoju i pojednania w imię sportowej rywalizacji zostaje jednak przerwana, gdy pojawiają się wieści o zamachu dokonanym w wiosce olimpijskiej. Tim Fehlbaum zabiera widza nie w środek tego kotła, a do reżyserskiej budki, gdzie wcale nie jest spokojniej. 

Geoff (John Magaro) z wspomnianego pomieszczenia nadzoruje transmisję wydarzeń sportowych na ABC. Oprócz wyczuwalnej presji ze strony szefa całej redakcji, Roone'a (Peter Sarsgaard), panuje względna normalność - przepływ informacji, podział obowiązków, przygotowywanie się do relacjonowania kolejnych meczów, wywiadów ze sportowcami, i tak dalej. Monotonię przerywają strzały, które jak się okazuje, padają z miejsca zakwaterowania izraelskiej kadry. Najbliżej wydarzeń jest właśnie sportowa redakcja ABC. 

Patrząc po opisie i generalnej tematyce część czytelników zapewne skieruje swoje gatunkowe myśli do tzw. kina dziennikarskiego, w którym gadające głowy na bieżąco relacjonują i analizują, na czym spoczywa cały dramatyczny ciężar opowieści. W zasadzie ta definicja jest dość kompatybilna z tym, co widzimy w September 5, z tym że, co najważniejsze, jej zastosowanie wychodzi Fehlbaumowi bardzo, ale to bardzo solidnie. Nie ma tutaj hollywoodzkiej spektakularności - całość rozgrywa się tak naprawdę w kilku pomieszczeniach i korytarzach, w których mieści się centrum dowodzenia sportowej redakcji ABC. Ograniczenie lokacji fabuły to strzał w dziesiątkę, dzięki któremu łatwo odczuć rosnące napięcie, znerwicowanie i rosnące dylematy wśród ludzi, którzy dotychczas zajmowali się transmisjami pływania czy walk bokserskich, a teraz na ich barkach spoczywa relacja z zamachu terrorystycznego.

Co istotne, September 5 nie jest czarno-białym pomnikiem, nie wpada w pułapkę hołubienia jedynego, słusznego i oldschoolowego dziennikarstwa w stylu "kiedyś to były media, teraz już nie ma mediów". To żywy portret epoki zamknięty w ciasnej scenerii, wypełnionej przez słuchawki, mikrofony, kamery, faksy, telewizory z dopiero raczkującym kolorowym obrazem, nie mówiąc już o niezwykle istotnym wydarzeniu medialnym w postaci pierwszej w historii igrzysk nieprzerwanej transmisji, możliwej dzięki umiejscowieniu kamer dosłownie wszędzie, gdzie toczyły się zawody. Film płynnie przeprowadza przez to, co się dzieje w budce: walka i konieczność kompromisów z innymi redakcjami, delikatność i niepewna wiarygodność każdej informacji, to jak ją skutecznie pozyskać i właściwie przekazać, improwizacja na nieznaną wcześniej bohaterom skalę. W 1,5-godzinnym metrażu film rozgrywa to bardzo sprawnie, w czym pomaga chociażby dynamiczny montaż i praca kamery, która często wręcz biega za bohaterami.

Nie ma w przedstawionym przez reżysera obrazie poczucia patosu czy hołdu - to bardziej obserwacja ekstraordynaryjnych warunków, w jakich znajdują się bohaterowie, momentów, w których są skazani na własną intuicję i refleks. September 5 nie jest raczej filmem, który znacząco pogłębia psychologię postaci - to zarówno plus (podkreślający przypadkowość sytuacji, w jakiej się znaleźli), jak i minus (można było jeszcze mocniej wyeksponować ich osobiste odczucia). Warto byłoby poświęcić trochę więcej czasu jednemu z przykrych, finałowych momentów filmu i jakimś "konsekwencjom moralnym" tej pomyłki - to po prostu wybrzmiewa słabiej, niż powinno. Choć nieśmiało, przebijają tutaj też rozterki dotyczące etyczności przedstawiania określonego obrazu, dziennikarskiej odpowiedzialności za medialną narrację, a co najważniejsze w tym przypadku, ludzi będących w jej centrum. 

Nie ma tutaj może przestrzeni na jakieś wybitne, powalające na kolana kreacje, natomiast aktorzy wykonują swoją robotę w sposób bardzo, ale to bardzo, porządny. Widocznie pierwszoplanową postacią jest tutaj Geoff - niedoświadczony i świeży w redakcji producent, który choć zna się na swojej robocie (prześmiewczo nazywają go Kubrickiem), będzie się mierzył najpierw z presją ze strony wyżej postawionych ludzi w redakcji, a później - przez bieżące wydarzenia, wymagające od niego szybkiego podejmowania decyzji i stanięcia na wysokości zadania. John Magaro (znany szerokiej publiczności chociażby z Past Lives) dobrze wypada w tej roli, wiernie oddając emocje swojego bohatera, na którego w tym trudnym momencie barki spada zarządzanie przekazem informacji. Nie ma wielu chwil wytchnienia, a sytuacja w której nic nie jest "na pewno", w odczuwalny sposób pogłębia jego stres i strach.

Grany przez Petera Sarsgaarda Roone jest tutaj postacią drugoplanową, ale istotną - jest szefem całej redakcji, to on odpowiada za najważniejsze rzeczy i siłą rzeczy narzuca to, co ona robi. Roone jest zakulisowym graczem, który wykona telefon, pokłóci się, wywalczy co trzeba, ale w obliczu zamachu i on zostanie zmuszony do dynamicznej decyzyjności. Sarsgaard kontynuuje swoją dobrą passę, jeśli chodzi o dobór ról - od jego postaci czuć respekt i swego rodzaju wizjonerstwo. Bardzo dobrze wypada też Leonie Benesch jako Marianne - niemiecka tłumaczka, dla której wydarzenia mają nieco bardziej złożony charakter tym bardziej, że to na terenie jej kraju, świeżo wyrwanego z uścisku totaliryzmu, dochodzi do kolejnego aktu przemocy. 

September 5 to intensywny film, który jednocześnie mógłby być nieco dłuższy, by lepiej rozwinąć to, z czym mierzą się jego bohaterowie. Mimo tego spełnia się jako emocjonująco pokazana, zagrana i słusznie nominowana do Oscara za scenariusz oryginalny kronika sytuacji, która wpisała się na karty historii telewizji.

Inne filmowe recenzje na Movies Room:

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Adam Kudyba

Dziennikarz

Dziennikarz filmowy, który uwielbia kino gatunkowe. Od ckliwych komedii po niszowe horrory. W redakcji Movies Room odpowiedzialny za recenzje oraz rankingi.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

70/100
  • Wciągające tempo
  • Przedstawienie historii z punktu widzenia dziennikarzy
  • Magaro i Sarsgaard wiodą aktorski prym
  • Bez łopatologii, ale ciekawie pokazuje ówczesne realia 
  • Za mało czasu poświęca przemyśleniom bohaterów, zwłaszcza w jednym, ważnym momencie

Movies Room poleca