Nasza ulubiona rudowłosa bohaterka powraca z drugim sezonem serialu. Ania, nie Anna ponownie zabiera nas w piękne krajobrazy Avonlea i pełne przygód 10 odcinków, których seans na pewno sprawi wam ogromną przyjemność.
Drugi sezon w pełni kontynuuje drogę obraną w pierwszym. Ania zamieszkuje u Maryli i Mateusza na Zielonych Wzgórzach. W początkowych odcinkach towarzyszą im również goście. Od pierwszych minut
Anie, nie Anna przypomina, dlaczego w pierwszej kolejności serial nas zauroczył. Tytułowa bohaterka jest ogromnie ekspresyjna i wszędzie jej pełno. Coś, co u niektórych może wydawać się wadą, tutaj jest zaletą i to ogromną. Ania opowiada wszystkie, nawet najzwyklejsze historie z wielkim przejęciem i sprawia, że sami chcielibyśmy ich doświadczyć.
Zobacz również: Westworld – recenzja 2. sezonu, czyli gwałtownych rozczarowań i koniec gwałtowny
Drugi sezon liczy więcej odcinków, bo 10. W trakcie ich trwania powrócimy do ikonicznych już momentów, które znamy zarówno z książek Lucy Maud Montgomery, jak i wcześniejszych ich ekranizacji – np. farbowanie włosów przez Anię. Generalnie jej życie staje się bardziej ustabilizowane, mimo że twórcy kilkukrotnie dają nam znać, że nie będzie tak na zawsze i prędzej czy później z niektórymi bohaterami przyjdzie nam się pożegnać.
Na plus drugiego sezonu zasługują, tak jak i w pierwszym, piękne zdjęcia, które w cudowny sposób prezentują krajobrazy Avonlea i nie tylko. Drugą kwestią są tematy poruszane w zaprezentowanych odcinkach – od pozycji kobiety w społeczeństwie i tego, co się od niej oczekuje, przez sytuację osób czarnoskórych, aż do problemów z jakimi muszą się zmagać osoby homoseksualne. Tak, nie czytacie źle. Nawet o to potrafili zadbać twórcy. Oczami Ani próbują pokazać nam świat, takim jakim powinien on być.
Zobacz również: Impulse – recenzja 1. sezonu
Ponadto twórcy postanowili pokazać przebłyski przeszłości Ani i momentów, z którymi młoda dziewczyna nie potrafi sobie do końca poradzić. Pogłębiono też backstory innych bohaterów i tak dowiedzieliśmy się więcej o Mateuszu i Maryli oraz ich relacji z matką. To oraz inne wątki pokazują też to, o czym serial Netflixa jest naprawdę, czyli o rodzinie.
Już pierwszy sezon
Ania, nie Anna udowodnił, że nie będzie to jedna z tych ekranizacji książek, z jakimi do tej pory mieliśmy do czynienia – co generalnie według mojej oceny działa na plus. Serial ten obejrzeć może zarówno dziecko, jak i dorosły, i w obu przypadkach sprawi tą samą przyjemność odbiorcy. Śmiało można ocenić, że drugi sezon wypada lepiej od tego pierwszego. Twórcy wiedzą, w którą stronę iść i jak prowadzić poszczególne wątki oraz bohaterów. Może i wcześnie wyrokować w tej sprawie, ale nie wyobrażam sobie zakończenia tej przygody po dwóch sezonach, więc kolejne powstać muszą.
ilustracja wprowadzenia: Netflix