Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kino Świat

Chicken Nugget – recenzja serialu Netflix. Dziwne, ale nie mogłem przestać oglądać

Autor: Konrad Stawiński
20 marca 2024
Chicken Nugget – recenzja serialu Netflix. Dziwne, ale nie mogłem przestać oglądać

„Dziwne, ale nie mogę przestać patrzeć” – mówi w pierwszym odcinku jedna z postaci na widok tańczącego i śpiewającego na ulicy głównego bohatera ubranego w żółte spodnie, niebieski sweterek i różową koszulę. Cytuje te słowa celowo, gdyż są esencjonalne dla opisania wrażeń towarzyszących oglądaniu serialu komediowego Chicken Nugget na Netflix. Ciężko o inną reakcję skoro jego fabuła koncentruje się na misji przywrócenia ludzkiego ciała dziewczynie zmienionej w nuggeta z kurczaka, a kolejne odcinki dokładają jeszcze większe dawki absurdu. Tak, zwiastun był tylko wierzchołkiem góry lodowej. 

Koreańska kinematografia już od dobrych dwudziestu lat przyzwyczaja świat, że oferuje widzom produkcje dalekie od schematów, które cechują nieszablonowe, intrygujące koncepty wielogatunkowe oraz przewrotne pomysły fabularne. Nie inaczej jest w przypadku Chicken Nugget. Natomiast serial Netflixa postanowił wyróżnić się tym, że przesunął granicę definiowania scenariuszowej totalnej jazdy bez trzymanki. Produkcja będąca adaptacją internetowego komiksu jest na tyle odjechana, że zaskoczy nawet największych fanów koreańskich filmów i seriali. Nowa propozycja z biblioteki Netflixa to szaleńczy projekt żonglujący gatunkami filmowymi, napakowany absurdalnym humorem oraz lawinowo serwowanymi pokręconymi pomysłami fabularnymi.

W Chicken Nugget od pierwszych sekund wchodzimy w czwartą gęstość. Najpierw atakuje nas czołówka. Animowana, dynamicznie zmontowana i utrzymana w psychodelicznym klimacie sekwencja dziwnych scenek z nuggetami-kometami, dinozaurami, kurami, jajkami, automatem do gier i całą resztą dziwności, które jeszcze długo można by wymieniać. Z początku wydają się niedorzeczne, lecz wraz z kolejnymi odcinkami nabierają coraz większego sensu, więc polecam ich nie pomijać. Następnie po czołówce wjeżdża kosmiczny mastershot parodiujący ten z sceny otwierającej Kontakt Roberta Zemeckisa. W tej wersji kamera również przemierza wszechświat, lecz nagle koncentruje się na samotnej asteroidzie, która okazuje się dryfującym w kosmosie nuggetem z kurczaka lądującym na talerzu. Dalej scena przechodzi w utrzymany w pełnej powadze wywiad na temat sensu życia z polędwiczką w panierce. I to tylko kilka pierwszych minut pilotowego odcinka. Jednego z dziesięciu. A w nich jeszcze dostajemy jeszcze więcej humoru absurdalnego, slapstickowego, celowo żenującego, satyrycznego, ale też naigrywającego się z k-popkultury. Humoru nie zawsze udanego i trafiającego w cel, ale mającego kilka świetnych momentów. Znajdziecie tu zarówno przeszarżowane sceny biurowego cringe’u w stylu The Office, ale i perełki jak parodie scen z Interstellar Nolana, Odysei kosmicznej Kubricka czy występująca w przedostatnim epizodzie scena walki w slow-motion, w której jedna ze stron wykorzystuje… moc boysbandu BTS.

Serial skupia się przede wszystkim na odkrywaniu Tajemnicy. Widz wspólnie z parą głównych bohaterów - Choi Seon-manem oraz Go Baek-joongiem – poznaje kolejne elementy układanki dotyczące maszyny, która zmieniła córkę pierwszego i ukochaną drugiego w kurczaka w panierce, a każdy kolejny odcinek jest jak pozornie niepasujący do siebie puzzel. Chicken Nugget nie trzyma się żadnych reguł. W zależności od odcinka i spotykanych w nich postaci swobodnie czerpie z thrillera, kryminału, romansu, dramy historycznej, kina akcji czy science-fiction, ale zawsze po to, by gatunki rozbrajać absurdem i przeginać pod kątem komediowym. Szarże opierają się przede wszystkim na dialogach, aktorstwie, samoświadomości i pomysłach fabularnych, mniej pod względem inscenizacyjnym, bo całość jest raczej stylistycznie zadziwiająco konwencjonalna. 

Największą przeszkodą w czerpaniu pełnej satysfakcji z serialu są powierzchownie zbudowane postaci oraz jego uboga strona dramatyczna. Aktorzy świetnie bawią się swoimi przerysowanymi rolami i konwencją, ale występujące na ekranie charaktery to przede wszystkim proste karykatury schematów typu szalony naukowiec, religijny oszołom czy niedorajdy o złotym sercu, z którymi ciężko nawiązać więź. Ten defekt można byłoby obejść budując emocjonalny trzon historii ojca i zakochanego chłopaka, ale twórcom zabrakło wyważenia proporcji między częścią komediową a dramatyczną, a do tego przesycają epizody nowymi wątkami i retrospektywami innych postaci. W finałowych momentach, gdy powinny uderzyć w nas ekranowe poważne dylematy, my nie czujemy stawki, a decyzje protagonistów nie mogą wybrzmieć pełną mocą. Nie oczekujcie też po Chicken Nugget głębszych treści. To po prostu historia o miłości, poświęceniu, samotności, marzeniach obudowana towarzystwem wielu wariackich scen.

Ostatecznie Chicken Nugget zafundował mi około pięć godzin głupawkowego wieczoru i sprawdził się jako tzw. guilty pleasure. Nie jestem jednak przekonany, by koreański serial mógł przypaść do gustu szerszej widowni i stał się międzynarodowym hitem na miarę Squid Game, gdyż jest propozycją zbyt przeszarżowaną. Za to jestem przekonany, że zadowolić powinien poszukiwaczy wszelkich kuriozów oraz fanów absurdalnego humoru. 

Więcej o koreańskich filmach i serialach z Netflix na Movies Room:

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Konrad Stawiński

Zastępca Redaktora Naczelnego
Konrad Stawiński

Kontakt: [email protected] Twitter: @KonStar18

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.