Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kino Świat

Kto zabił Sarę? - recenzja meksykańskiego serialu Netflixa

Autor: Konrad Stawiński
28 marca 2021
Kto zabił Sarę? - recenzja meksykańskiego serialu Netflixa

Dzięki Netflixowi możemy poznać produkcje nie tylko europejskie i amerykańskie, ale też meksykańskie. Niedawno mogliśmy zobaczyć Córkę innej matki, wcześniej Dom kwiatów, a teraz przyszedł czas na thriller. Kto zabił Sarę? zadebiutował na platformie w tym tygodniu, a poniżej znajdziecie jego recenzję.

Kto zabił Sarę? skupia się przede wszystkim na zemście Alexa (Manolo Cardona) wobec rodziny Lazcano. Osiemnaście lat temu jego siostra ginie, teoretycznie w wypadku, ale później odkryte tajemnice sugerują, że ktoś ją zamordował. Cesar Lazcano (Gines Garcia Millan), aby ochronić swoje dzieci, na kozła ofiarnego wybiera brata zmarłej, czyli właśnie Alexa. W pakcie, który zawierają Lazcano obiecuje mu, że do aresztu trafi na maksymalnie 2 miesiące, a skończyło się na kilkunastu latach. Bo to właśnie jego oskarżono o zabójstwo własnej siostry. Po wyjściu z więzienia ma jeden cel – zemścić się na Cesarze i odkryć, kto zabił Sarę. Zobacz również: Country Niania – recenzja serialu. Sitcom w rytmie country
kto zabił sarę netflix
fot. Netflix
Niestety Kto zabił Sarę? bardzo stara się być historią wielowątkową. Po pierwsze fabuła prowadzona jest na dwóch planach czasowych. Mamy teraźniejszość, kiedy Alex wychodzi z więzienia i to co działo się osiemnaście lat wcześniej. Przede wszystkim z retrospekcji dowiadujemy się, kto mógł mieć powód, aby zabić Sarę, ale wszystkie te tropy tylko wodzą nas za nos. W tak zwanym międzyczasie okazuje się, że Cesar prowadzi niekoniecznie legalne interesy – wykorzystuje zagraniczne kobiety, które zostały wcześniej porwane i zabrano im paszport. Jakby tego było mało jest jeszcze wątek homofobii, ponieważ jeden z synów Cesara, Jose Maria (Eugenio Siller) jest gejem, który planuje założyć rodzinę ze swoim partnerem. To, co Kto zabił Sarę? robi dobrze, to prowadzenie wątku kryminalnego. Zdecydowanie to jest najsilniejszy punkt tego serialu. Z każdym odcinkiem scenarzyści odkrywają kolejny puzzel układanki albo też mamią widza tym, że odkryli, kto zabił Sarę. Zwroty akcji znajdziemy w każdym odcinku, choć momenty przestoju też się znajdą. Co do pozostałych wątków – nie ulega wątpliwości, że są to bardzo poważne kwestie. Homofobia, zabójstwa i znęcanie się nad kobietami są niestety codziennością w Meksyku. Dobrze, że takie problemy zostają zauważane przez twórców, ale jeżeli mają pojawiać się w takiej formie, lepiej je pominąć. Zwłaszcza jeżeli chodzi o kwestie maltretowania i zabijania kobiet. Jest to temat ogromnie poważny, a w serialu jest jedynie wypełniaczem fabuły. Brakuje czasu, aby został odpowiednio rozwinięty, a tak został jedynie dodatkiem, który przez większość widzów nie zostanie zapamiętany. Niektóre rozwiązania fabularne również trącą małą telenowelą i to w negatywnym tego słowa znaczeniu. W poważnym thrillerze, gdzie badana jest sprawa zabójstwa, zbędny jest wątek, w którym teść ma romans z własną synową. Zobacz również: Tydzień życia – recenzja musicalu Netflixa. Chrześcijańskie High School Musical
fot. Netlfix
Kto zabił Sarę? jest serialem dość średnim. Po pierwsze chce upchnąć w kilku odcinkach za dużo wątków, które później gdzieś się gubią. Po drugie niektóre rozwiązania fabularna nie są najlepsze dla tego typu produkcji. Plusem jest na pewno główny wątek kryminalny. Kwestia zabójstwa Sary jest tym, co napędza kolejne odcinki i to na tym twórcy powinni się skupić w drugim sezonie, który już został zapowiedziany. Z innych plusów można wymienić naturalną grę aktorów i kontakt z meksykańskim hiszpańskim w naturalnych i niewymuszonych dialogach, które również są zaletą produkcji. ilustracja wprowadzenia: Netflix
Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Konrad Stawiński

Zastępca Redaktora Naczelnego
Konrad Stawiński

Kontakt: [email protected] Twitter: @KonStar18

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.