Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Orange is the New Black - przedpremierowa recenzja 6. sezonu!

Autor: Konrad Stawiński
16 lipca 2018
Już od 27 lipca na Netflixie dostępny będzie szósty sezon Orange is the New Black. Te trzynaście odcinków jest o tyle ważne, że nasze bohaterki zostają rozdzielone, znajdą się w nowym miejscu, gdzie panują inne zasady i rządzą do tej pory nieznani im ludzie. Ale od początku... Szósty sezon rozpoczyna się na tydzień po zakończeniu zamieszek w więzieniu w Litchfield. Główne bohaterki zostają osadzone w więzieniu o zaostrzonym rygorze i tam przesłuchiwane na okoliczność wspomnianych wyżej wydarzeń. Na dodatek są zastraszane przez inne więźniarki, a niektóre z nich bite przez strażników. Ich przyjaźnie również zostaną wystawione na próbę. Dostaną bowiem wybór – pójść na ugodę i obwinić za zamieszki najbliższych, czy wziąć winę na siebie i zostać w więzieniu o kilka lat dłużej. W związku z obecnością w nowym więzieniu, zaczną również tworzyć sojusze, jedne całkowicie przypadkowe, a inne z pełną premedytacją. Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 1. sezon Ostrych przedmiotów!
fot. Netflix
Twórcom należą się wielkie brawa za szósty sezon Orange is the New Black. A to z jednego, prostego powodu. Przenosząc akcje serialu do nowego więzienia, a co za tym idzie wprowadzając nowych bohaterów odświeżyli całą historię. Coś, co po pięciu sezonach jest ogromnie trudne tutaj się udało i wyszło całkiem, całkiem dobrze. Można powiedzieć, że pierwsza część sezonu została poświęcona temu, jak wszyscy odnajdują się w nowej rzeczywistości, uzupełnieniu fabuły o to, co zadziało się bezpośrednio po zakończeniu zamieszek, a druga to już to już kontynuowanie historii Piper i jej koleżanek. Orange is the New Black nie zapomina o tym, aby poruszać tematy ważne i te, które obecnie nie schodzą z pierwszych stron gazet. Jednym z tych tematów jest niesprawiedliwość amerykańskiego systemu sprawiedliwości. Ten problem został już poruszony w niezliczonych produkcjach, czy to serialowych, czy filmowych, jednak zawsze wzbudza ogromne emocje i tak jest też tutaj. Kolejną kwestią i tą, którą serial Netflixa lubi najbardziej są różnice społeczne. Bardzo wymowna w tym wymiarze jest scena, kiedy Piper pyta się Taystee, co takiego zrobiła wszystkim, że zawsze mają z nią problem. Odpowiedź była prosta – nie widzą jej, jako osoby, ale dobre wykształcenie, pieniądze i przyszłość, o których inni mogą jedynie pomarzyć. W tak krótkiej scenie pokazano, że nie każdy może liczyć na ten sam start w życiu i biedniejszej części społeczeństwa amerykańskiego, czy też każdego, zawsze będzie trudniej.
fot. Netflix
Innym tematem jest kwestia samej przyjaźni i lojalności wobec drugiego człowieka. Wszystkie bohaterki stanęły przed wyborem – po pierwsze czy być lojalne wobec swoich przyjaciół z, nazwijmy to, starego więzienia po zamieszkach i po drugie w mini wojnie, która od lat toczy się w nowej placówce. Teoretycznie brzmi to mało skomplikowanie, zwłaszcza drugi z problemów. Jednak nie są to kwestie, z którymi normalni śmiertelnicy spotykają się w życiu codziennym. Oprócz powyższego samo wprowadzenie nowych postaci ożywiło serial. Dzięki nim nasze bohaterki lepiej lub gorzej odnalazły się w nowym miejscu czy zawarły sojusze. A to zdynamizowało fabułę, czego momentami mogło brakować we wcześniejszych sezonach. Poza tym, pogłębiono backstory dobrze nam znanych postaci, które do tej pory pozostawały na uboczu. Podsumowując szósty sezon Orange is the New Black wypada zaskakująco dobrze, pomimo tego że już to przecież widzieliśmy. Wprowadzone postaci, nowe miejsce, strażnicy i ogólna sytuacja bardzo odświeżyła całość, dzięki czemu nowy sezon ogląda się bardzo przyjemnie. Serial Netflixa nie przestaje szokować, wzruszać i śmieszyć. Przede wszystkim nadal prezentuje wysoką jakość, do której już zdążył nas wszystkich przyzwyczaić. ilustracja wprowadzenia: Netflix

Konrad Stawiński

Zastępca Redaktora Naczelnego
Konrad Stawiński

Kontakt: [email protected] Twitter: @KonStar18

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.