Kiedy zobaczyłam, że na Disneyu ma pojawić się nowy serial z Davidem Tennantem w roli głównej, od razu wiedziałam, że się nie zawiodę. Każdy, kto zna tego aktora, wie, że dzięki swojemu wszechstronnemu talentowi potrafi stworzyć portrety postaci o najróżniejszych charakterach. Skryty detektyw z Broadchurch, nietuzinkowy Crowley w Dobrym Omenie czy najbardziej kultowa rola jaką przyszło mu odegrać – Dziesiąty Doktor w Doktor Who. Do tego działa społecznie i aktywnie pokazuje swoje wsparcie dla społeczności trans, szczególnie dla trans dzieci. Jak go nie kochać? Tym razem w Rywalach wciela się w postać tyranicznego właściciela stacji telewizyjnej, który nie zatrzyma się przed niczym, aby pokazać innym swoją wyższość.
Akcja serialu opartego na powieści Jilly Cooper dzieje się w latach 80. ubiegłego wieku. To właśnie wtedy włosy stoją na baczność od tapiru i nadmiaru lakieru, ramiona uwydatnione są poduszkami wbudowanymi w każdą sukienkę i marynarkę. Telewizja triumfuje, a produkcje, które proponuje widzom, przyciągają przed ekrany tłumy. W centrum tym wydarzeń pracuje Tony, bohater Tennanta. Właściciel lokalnej stacji postanawia zatrudnić w swojej firmie Declana, dziennikarza współpracującego z BBC. Zadanie nie należy do najłatwiejszych, w końcu praca dla tego brytyjskiego giganta to ogromny zaszczyt i prestiż. Dla Toniego nie ma jednak rzeczy niemożliwych, więc wkrótce udaje mu się przekonać Declana. Od tego momentu całe życie dziennikarza i jego rodziny wywraca się do góry nogami. Stają się częścią lokalnej społeczności, a każdy z sąsiadów, których poznają, jest ciekawszy od poprzedniego. Minister sportu, pisarka romantycznych powieści, dziennikarz, specjalista od satelit. Prawdziwy crème de la crème.
fot. kadr z serialu Rywale
Lokalna społeczność szybko okazuje się hermetyczną grupką elit. Całe swoje dnie spędzają na przyjęciach albo przygotowując się do nich. Szampan, whisky i wino leją się strumieniami. Każdy sypia z każdym i w każdej chwili. Nieistotne czy akurat lecą samolotem, czy za pięć minut wchodzą na wizję. Kierują nimi niemal zwierzęce instynkty. Wciąż chcą więcej. Więcej pieniędzy, sławy, kochanek i kochanków. Patrząc na to towarzystwo, czuje się raczej zażenowanie niż zazdrość. A przynajmniej tak jest na samym początku. Im lepiej poznajemy bohaterów, tym bardziej jesteśmy do nich przywiązani. Zaczynamy rozumieć ich motywacje i, mimo że część postaci ciężko polubić, bardziej ich szanujemy.
Na ekranie znajdziemy mnóstwo bohaterów, z których aż pięciu wysuwa się na pierwszy plan. Każdy z nich jest na swój sposób inna, a ich charaktery zarysowują się bardzo wyraźnie. Drugoplanowe role nie ustępują głównej piątce ani na moment. Twórcy świetnie skonstruowali skomplikowaną sieć relacji, szczególnie podkreślając wpływ małżeństw i zdrad, bo to one stanowiących najważniejszą oś napędową tej elitarnej społeczności. Serial zgłębia portrety ludzi niespełnionych, zmęczonych rutyną lub nadmiernie ambitnych pracoholików, których nic nie satysfakcjonuje. Całość tej pajęczyny relacji rozgrywa się na tle telewizyjnego świata sztucznych uśmiechów, pudru i samoopalacza. Na ekranie wszystko wydaje się piękniejsze i bardziej intensywne niż w rzeczywistości.
fot. kadr z serialu Rywale
Tony Baddingham i Rupert Campbell-Black to najwyraźniejsze postaci w całym tym pejzażu. Czują do siebie głównie niechęć, cały czas ze sobą rywalizują i starają się ośmieszyć tego drugiego. Konflikt z każdym kolejnym odcinkiem narasta, ale w pewnym momencie pojawia się pytanie: Skąd ta nienawiść?. Serial niestety nie przychodzi nam z odpowiedzią. Dziwna decyzja, biorąc pod uwagę, że waśń między nimi jest tak wyraźna. Do tego Rywale ociekają seksem. Rozumiem, gdyby takie sceny wnosiły coś do fabuły, ale są momenty, kiedy oglądamy już kolejny z rzędu fragment, który wydaje się tylko pustym przerywnikiem.
Obsada wykonała fenomenalną pracę, powołując do życia wszystkie postaci. Tony i Rupert odgrywani przez Davida Tennanta i Alexa Hassela wiodą prym tej opowieści. Poza nimi mamy Aidana Turnera i Victorię Smurfit jako małżeństwo O’Hara, Nafessę Williams jako charakterną Cameron Cook czy Katherine Parkinson i Olivera Chrisa jako małżeństwo Vereker. Trudno wymienić wszystkich, kiedy mnogość wątków z odcinka na odcinek rośnie i coraz to nowe twarze ruszają do boju o sławę, a nawet miłość.
fot. kadr z serialu Rywale
Ujęły mnie również kostiumy i charakteryzacja, które balansują na granicy współczesności i vintage. Poduszki na ramionach, sztuczne, sztywne tkaniny, złoto i mocne kolory, trwała ondulacja i tapir, a na nich litry lakieru do włosów. Na powiekach perłowe, pastelowe cienie, czasem w odcieniach błękitu. Takie soczyste i dosyć charakterystyczne dla lat 80. obrazy przewijajął się głównie na planie programów telewizyjnych Corinium. Poza zdjęciami i nagraniami, kostiumy wyglądają już bardziej współcześnie. Raczej stonowane kolory, lepsze jakościowo tkaniny. Nie każdy bohater umie jednak opuścić te telewizyjne charakteryzacje i na co dzień dalej krzyczy tandetnymi kostiumami. Pokazuje to ciekawe rozgraniczenie. Nowoczesne, silne kobiety, takie jak Cameron i Maud, wyróżniają się wśród innych i to właśnie one błyszczą najjaśniej. Nie kiczowatymi złotymi sukienkami, a niezwykłym wyczuciem stylu. Sama chętnie założyłabym na siebie ich kostiumy.
Pomimo kilku niedociągnięć, uważam, że serial jest bardzo udany. Intrygi i stopniowo rosnąca akcja przyciągają do ekranu i nie pozwalają się oderwać. Sama obejrzałam cały sezon na raz, czego początkowo się nie spodziewałam. Bezkarne podglądanie intrygującego świata elit to przecież świetna zabawa. Do czego posunie się Tony? Z kim w tym odcinku prześpi się Rupert? Za każdym razem, gdy moje uczucia wobec danego bohatera wydawały się już jasno określone, działo się coś, co zmieniało moje przekonania o sto osiemdziesiąt stopni. Komu możemy ufać w czasach ciągłych kłamstw? Ucząc się na przykładzie firmy Corinium, na pewno nie telewizji.
Studentka dziennikarstwa, miłośniczka szeroko pojętej popkultury. Fanka filmów Marvela, krwawych horrorów i Szekspira. W wolnej chwili czyta książki, robi zdjęcia i chodzi na koncerty. Od niedawna zapalona widzka dokumentów. Marzy o prowadzeniu zajęć filmowych dla dzieci i młodzieży.