Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

next

Magiczne lata 80. w Paramount Network

Świat Centaurów – recenzja serialu. Na moim centaurze siedzi RuPaul!

Autor: Dominik Dudkowiak
31 stycznia 2022
Świat Centaurów – recenzja serialu. Na moim centaurze siedzi RuPaul!

Jak dziś pamiętam leniwy poranek, kiedy od niechcenia przeglądałem bibliotekę Netflixa bez większego planu, aż natrafiłem na kolorową grafikę przedstawiającą wielką rzeźbę centaura z drzwiami w tyłku-tak dobrze czytacie-w Świecie Centaurów są drzwi w tyłku, a co za nimi? Na pewno nie ciemność!

Całość zaskakuje już od pierwszych chwil, kiedy to wojowniczka wraz ze swym koniem pędzi poprzez strawioną przez wojnę ziemię niczyją. Przyjemna dla oka kreska łączy się ze śpiewaną przez wojowniczkę pieśnią, a ja zaczynam myśleć, że oglądam produkcję pokroju Mulan.  Na skutek niespodziewanego ataku wojowniczka zostaje rozdzielona ze swoim wierzchowcem, który to wpada w rozdzierającą rzeczywistość szczelinę, prowadzącą, a jakże, do świata centaurów. Mroczna i oparta na brązach paleta barw ustępuje istnej tęczowości podbitej brokatem i wszystkim, co świecące. Przesiąknięta patosem melodia ustępuje momentalnie piosence tak zaraźliwej i podobnej do repertuaru Króla rozrywki. Sam koń ze zwykłego wierzchowca przemienia się w gadającą, pełnoprawną główną postać.
Grafika promująca, Netflix
Grafika promująca, Netflix
W zaledwie pięć minut serial przeobraża się więc z mrocznej animacji w twór zdający się sygnowany różowym autografem RuPaul’a. Na usta sunie się więc pytanie: „dla kogo ów produkcja powstała?”. Chciałbym udzielić wam na nie jednoznacznej odpowiedzi, jednakże obecna tu różnorodność w wielości sprawia, że swoim skomplikowaniem nie będzie znacząco odbiegać od zawiłej fizjologii przedstawianych centaurów. Aby choć trochę przygotować was na ten osobliwy seans, przedstawiam zasadę numer jeden- porzućcie wszelką wiedzę, wy, którzy tu wchodzicie.

Zobacz również: Chris Evans powróci do MCU jako Kapitan Hydra?

Im wiecie mniej, tym lepiej zrozumiecie nowy porządek rzeczy. Okazuje się bowiem, że Mitologia grecka jest niczym innym, niż zbiorem kłamstw. Za słowem „centaur” nie stoi istota będąca połączeniem człowieka i konia. Kryją się za nim wszystkie kolory tęczy! Być może ktoś wie, czy fakt, że oba słowa dzielą, tę samą ilość liter, jest dziełem przypadku, bądź przeznaczeniem? Jeżeli tak, serdecznie proszę o uwiarygodnienie tego w komentarzu, tymczasem ja zapewnię was, dlaczego Świat Centaurów to najlepsza animacja, której nie obejrzeliście w 2021 roku.
Grafika promująca, Netflix
Grafika promująca, Netflix
Drużyna centaurów, z którymi przez 10 kolorowych odcinków podróżuje Koń, to wielobarwna ekipa wyłamująca się utartym przez gatunek fantasy niszom. Mamy tu więc Glendale, której lepkie łapki kradną, wszystko, co napotka, by następnie skryć je w swojej teleportacyjnej dziurze. Zuliusa, opartego na wizualiach zebry gwiazdora, którego od misji bardziej obchodzi brokat na grzywie. Ptakaura Cheda, który przez kilka sekund potrafi być niezmiernie przystojnym mężczyzną. Włochatą Wammawink, która poza matkowaniem i wyczarowywaniem śmiechoplacków potrafi także wystrzeliwać miniaturowe kopie siebie z kopyt (co dzieje się z nimi dalej nie wie nikt). Ekipę zamyka Durpleton, muskularny konio-mężczyzno-żyraf. Jego szyja rozciąga się w zasadzie bez końca. Czy wszystko to brzmi głupio? Zdecydowanie. A gdy zobaczycie ich na własne oczy, czynnik abstrakcji uderzy was jeszcze mocniej!

Zobacz również: Doktor Strange w multiwersum obłędu – Andrew Garfield pojawi się w produkcji?

Poczucie zagubienia, wywodzące się z sukcesywnie rzucanych nam w twarz dziwactw, to największa siła Świata Centaurów, utrzymująca widza przy ekranie. Często odnosiłem wrażenie, że wolni od obyczajowych ram twórcy, poczuli swobodę tak wielką, że zapomnieli, iż tworzą serial dla dzieci. Obecna tu dwuznaczność przebija często tę występującą w legendarnym już Shreku. Subtelne erotyczne żarty przemycane są zarówno jak w poukrywanych na trzecim planie obiektach, żartach słownych, czy obecnych w każdym z odcinków piosenkach.
Grafika promująca, Netflix
Grafika promująca, Netflix
Piosenki no właśnie! Bez wątpienia są one najlepszym z elementów składających się na Świat Centaurów. Genialnie zdubbingowane sięgają dalej niż pojedyncze gatunki muzyczne i z odwagą bawią się konwencją. Styka się tu więc jazz - śpiewany przez przydymione liśćmi drzewa. Chóry z pogranicza Dzwonnika z Notre Dame - które roztaczają swą pieśń, gdy serialem wstrząsa Centaurnado. Antifolk rodem z tonacji Ingrid Michaelson - uderzający w wasze bębenki niczym fale, w odcinku poświęconym syrenom. Trafia się też złota era Broadwayu, Soul, R&B, Folk, House czy Europop. Treść ów piosenek niech pozostanie tajemnicą, którą rozwiążecie sami; możecie mi jednak zaufać, że nie raz zrobią wam dzień. Włączając Świat Centaurów, traficie do świata w stylu Borderlands przystosowanego zarówno pod tą młodszą, jak i starszą część widowni. Zamiast doświadczyć tu logikę i zachowawczość, spotkacie tylko tryskającą ze wszystkiego, co popadnie kreatywność. Jeżeli na samo słowo „tęcza” drżycie ze strachu przed krwiożerczą ideologią – lepiej trzymajcie się od tego serialu z daleka. Gwarantuję, że nie bierze ze sobą jeńców.
Ilustracja wprowadzająca: fot. Netflix
Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Pasjonat popkultury i ludzkiej złożoności, amator w opowiadaniu historii. Niektórzy mogą mnie znać z Instagrama, gdzie jako PlayStation_Dreamer pobudzam marzenia i bawię się sztuką

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

80/100
piosenki, piosenki i raz jeszcze piosenki humor, który niczym jego prekursor Shrek, wykraczał poza typową animację dla dzieci różnorodność w wielości przedstawionych postaci spodoba się fanom klasycznej animacji
może zwieść swoją mocno kolorową formą

Movies Room poleca