Obie odsłony przygód Johna Wicka (a także trzecią, której niestety Netflix nie ma w swoim zbiorze) powinno traktować się jako jeden, ewoluujący i soczysty byt, który z odcinka na odcinek przeskakuje sam siebie, ale nie za zamiaru się zatrzymać. Jest coś zdrowego dla umysły w oglądaniu Keanu Reevesa dziesiątkującego swoich wrogów, a jak wiemy - wszystko zaczęło się niewinnie, z powodu psa. Podobnie jak w przypadku Tyler Rake: Ocalenia, seria ta dowodzi, że specjaliści od choreografii i kaskaderki potrafią nakręcić trzymający w napięciu i nowatorski film akcji. Najlepsze filmy akcji na Netfliksie bez Johna Wicka? Phi, wolne żarty!
Z wykształcenia polonista i kulturoznawca. Stworzyły go filmy, może go też zabiją.