A oto nasz niedawny hit! Osiągnął on nie tylko kasowy sukces, ale stanowi również ważne podwaliny pod uniwersum, wprowadzając i rozwijając pojęcie wieloświata do uniwersum Marvela. Doktor Strange ponownie staje do walki - tym razem rozwiązując problemy całego multiwersum.
Nie zapominajmy także o bardzo dobrym sequelu przygód tej szalonej ekipy. Grupa najbardziej niesubordynowanych outsiderów w galaktyce penetruje odległe zakątki kosmosu, próbując rozwikłać zagadkę pochodzenia jednego z jej członków - Petera Quilla aka Star-Lorda. Niegdysiejsi wrogowie staną się ich sprzymierzeńcami, a w nieustannie powiększającym się filmowym uniwersum Marvela zagoszczą nowe postacie znane z kart komiksu.
Widać, że doświadczenia zebrane przez Singera przy tworzeniu części pierwszej zaprocentowały. Na tle konfliktu pomiędzy stronnictwem Profesora X i Magneto autorzy filmu zaserwowali nam ważną refleksję na temat mutantów jako odrzuconych przez społeczeństwo istot. Niewątpliwie każdego fana komiksów Marvela ucieszą liczne nawiązania do konkretnych komiksowych historii – poczynając od słynnej Dark Phoenix Saga (Jean Grey jako Mroczny Feniks), przez przeszłość Wolverine’a zaczerpniętą wprost z Weapon X a na głównym wątku (walce X-Men i Brotherhood z porucznikiem Williamem Strykerem) inspirowanym God Loves, Man Kills kończąc.
Tym razem Raimi opowiedział o walce głównego bohatera z Doctorem Octopusem. Dostaliśmy jeszcze więcej tego, co w pierwszej części z 2001 roku. Akrobatyczne sceny walki i poruszania się po mieście zestarzały się bardzo dobrze. To po prostu przyjemne w oglądaniu, niezbyt wymagające widowisko superbohaterskie.
Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.