Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kino Świat

Platforma 2 – recenzja filmu. Jakość spada jak platforma

Autor: Agata Magdalena Karasińska
10 października 2024
Platforma 2 – recenzja filmu. Jakość spada jak platforma

Jestem fanką hiszpańskich produkcji i zawsze jak mogę, staram się ich bronić. W przypadku Platformy 2 nawet mnie ciężko jest odnaleźć dobrą linię obrony.

W 2019 roku powstał film Platforma w reżyserii Galdera Gaztelu-Urrutii, a napisany przez Davida Desolę oraz Pedra Rivero. Produkcja otrzymała nawet 3 nominacje (w tym wygraną za efekty specjalne) do Goyi, czyli „hiszpańskich Oscarów” przyznawanych przez Hiszpańską Akademię Sztuk Filmowych. Jednak prawdziwy sukces Platformy nastąpił w 2020, gdy film został dodany na Netflixa. Był to moment początków pandemii koronawirusa. Europejskie społeczeństwo wciąż zachwycone hiszpańskim Domem z papieru jest uziemione w domach i musi coś robić. Chwila idealna, aby kolejna produkcja z Półwyspu Iberyjskiego zdobyła popularność. I tak też było – według Netflixa przez pierwsze cztery tygodnie film wyświetlono w 56 milionów gospodarstw domowych. Widownia była podzielona – jedni zachwyceni oryginalnością i przesłaniem, drudzy rozczarowani brutalnością i sposobem poprowadzenia fabuły. Należałam do pierwszej grupy. Platforma była według mnie dobrą historią zamkniętą w 90 minutach pełnych napięcia. A jednak uznano, że tę opowieść trzeba pociągnąć i 4 października otrzymaliśmy Platformę 2. Nikt nie prosił, a każdy potrzebował? Wręcz przeciwnie – nikt nie prosił, bo nikt sequelu nie potrzebował.

fot. materiały prasowe Netflix

Pisząc o filmie, powinnam zacząć od krótkiego opisu fabuły. Tak też robię, ale tu już pojawiają się schodki, bo w zasadzie ciężko jest mi powiedzieć, o czym ten film był albo – o czym miał być. Więźniowie decydują się na spędzenie kary pozbawienia wolności w twierdzy liczącej ponad 300 pięter. Raz dziennie w więzieniu zjeżdża platforma z jedzeniem, lecz każdy z osadzonych może zjeść tylko to, co sam wybrał, zanim trafił do celi. Wszyscy będą najedzeni, jeśli nikt nie naruszy zasad. Ale każdy, kto miał do czynienia z pierwszą częścią hiszpańskiej produkcji, już to wszystko wie. I na tym kończy się sensowna część Platformy 2. A co mamy dalej? Dalej otrzymujemy pseudoreligijne motywy i wybuch buntu wznieconego przez główną bohaterkę. Podobno w imię wolności. Ale wolności do czego? Do możliwości pozbawienia innych ich posiłku? Film łącznie z końcówką pozostawia po sobie wiele pytań bez odpowiedzi, a główne to „co autor miał na myśli?”. Nie lubię, gdy twórcy podają widzom wszystkie rozwiązania jak na talerzu. Wolę, gdy zostaje pole do domysłów. Jednak tutaj nie ma ani jednego wątku, który byłby w pełni dokończony, a to już lekka przesada.

Platformy 2 byłam bardzo ciekawa. W głębi duszy miałam nadzieję, że spodoba mi się podobnie jak pierwsza część, ale jednocześnie byłam zdystansowana wobec pomysłu kontynuacji tej historii. Myślałam, że wszystko już zostało nam opowiedziane i twórcy nie mają już zbyt wiele do zaoferowania poza powtórką z rozrywki. Cóż, niestety miałam rację. Choć sama przyznaję – pierwsze 20 minut filmu mi się podobało. Niby to już było, jednak poprowadzone w taki sposób, że czułam się naprawdę zainteresowana i zaintrygowana, w którą stronę potoczą się losy Perempuány i Zamiatína. Potem zaczęło się robić pod górkę i to przez drogę pełną dziur i kamieni, o które z łatwością możemy się potknąć. W końcu nawet postacie, które z początku wzbudzały moją ciekawość, stają się obojętne. Poznajemy je na tyle zdawkowo, że nawet nie wiemy, czy powinniśmy im w ogóle kibicować. A jeśli tak – to właściwie komu?

Myślę, że wszędzie można znaleźć zalety – nawet w Platformie 2. Pierwsze, na co trzeba zwrócić uwagę to grająca główną bohaterkę Milena Smit. Młoda hiszpańska aktorka już w Matkach Równoległych Almodóvara pokazała, że ma talent, a tutaj dostajemy na to kolejny dowód. Plusem jest też samo ukazanie społeczeństwa – ile jesteśmy w stanie zrobić dla siebie, dla innych i jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć. W więźniach możemy odnaleźć mnóstwo wad i zalet, których my wszyscy jesteśmy pełni. To jest dobre przesłanie, ale nie jest niczym nowym, bo Platforma już kilka lat temu pokazała nam już dokładnie to samo.

Można śmiało powiedzieć, że Platforma 2 to film, który edukuje. Dlaczego? Bo pokazuje, że niektóre produkcje nie powinny być kontynuowane – niezależnie od tego, jak duży sukces osiągnęły. Galder Gaztelu-Urrutia powinien zostać zapamiętany jako reżyser wzbudzającej kontrowersje, ale dobrej Platformy, a nie również jako współtwórca dużo słabszego scenariusza jej drugiej części, o czym sama chciałabym zapomnieć już teraz.

Więcej recenzji filmowych na Movies Room:

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Zakochana w filmach i muzyce, a także ich połączeniu w postaci musicali. Pierwszą część Harry'ego Pottera oglądała prawdopodobnie, zanim nauczyła się mówić. Typowy geek, którego mieszkanie pełne jest figurek, plakatów kinowych i płyt CD.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.