Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Bandidos: Na tropie skarbu – recenzja serialu.

Autor: Marek Wasiński
5 kwietnia 2024
Bandidos: Na tropie skarbu – recenzja serialu.

Choć wielu widzów poszukuje na platformach streamingowych jakościowych treści, filmów i seriali, które zachwycą ich pod względem fabuły, aktorstwa, reżyserii i wielu innych elementów, to równie wiele, a może nawet więcej osób szuka tam po prostu dobrej rozrywki. Czegoś, przy czym można spędzić miło czas, w lekkim tonie, bez zbędnych upiększeń. Jedną z nowości, która zdaje się, wpisywać w te wymagania, jest serial Netflixa zatytułowany Bandidos: Na tropie skarbu.

W pierwszej chwili można by pomyśleć, że twórcy serialu idą po najprostszej linii oporu. Oto bowiem mamy grupkę osób, w większości z kryminalną przeszłością, która chce ukraść legendarny skarb, a tym samym wzbogacić się do końca życia. Z pewnością niejednej osobie skojarzy się to z hitem Netflixa, jakim jest Dom z papieru. Nie będą to przypadkowe konotacje. Ja jednak nazwałbym ten tytuł połączeniem La Casa de papel ze Skarbem narodów.

Nie chciałbym, żeby te pierwsze skojarzenia zniechęciły was do sięgnięcia po Bandidos: Na tropie skarbu. Jest to bowiem fantastyczna rozrywka. Duża ilość humoru, przygoda, akcja, elementy dramatu, wątki romantyczne, charyzmatyczni bohaterowie. Oczywiście, jak to często bywa w przypadku podobnych produkcji, do niektórych wydarzeń, które mamy okazję zaobserwować na ekranie należy podejść z odpowiednim dystansem i przymrużeniem oka. Jeśli tak uczynicie, to gwarantuję wam, że będziecie się dobrze bawić.

Przygoda czeka

Przejdźmy do fabuły serialu. Główny bohater Miguel, pracownik ogromnego hotelu na Karaibach. Wraz z wujem miał jednak okazję parać się kryminalną działalnością. Jego ojciec to uznany archeolog, który niestety choruje na Alzheimera. Zaszczepił swojemu synowi bakcyla historii, a nawet podróżował z nim w różne zakątki świata. Dziś niewiele już pamięta, a syn stara się jak najbardziej ułatwić mu życie na emeryturze.

W kolejnych odcinkach Bandidos: Na tropie skarbu obserwujemy, jak Miguel, zbiera ekipę „specjalistów” by odnaleźć legendarny skarb Króla Węży. W tym miejscu dochodzimy do fantastycznej obsady, a przede wszystkim oryginalnych, pełnych humoru kreacji aktorskich. W zasadzie większość członków obsady mógłbym tutaj wyróżnić. Każdy czyni bowiem rolę swoją, dodając postaciom coś unikalnego. Pierwsze skrzypce odgrywają Miguel i Lili (Alfonso Dosal, Ester Expósito). Myślę, że śmiało mogą zostać MVP tej produkcji.

Przy całej tej otoczce komediowo-przygodowej postaci wypadają bardzo naturalnie. Spokojnie mógłbym uwierzyć w takiego zdeterminowanego fajtłapę z poczuciem humoru czy atrakcyjną oszustkę z wielkim ciężarem emocjonalnym na karku. Wyjątkiem może tu być eks-żołnierz, prawdziwy człowiek demolka, który w pojedynkę rozbraja rezydencję pełną gangsterów. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że jest to przecież komedia. Co najważniejsze, widz chce im kibicować w tych szalonych poszukiwaniach skarbu. Jednocześnie utożsamiamy się z ich prywatnymi zmaganiami, np. niespełnioną miłością, walką o wychowywanie dziecka, ukrywaniem ciężkiej choroby przed najbliższymi.

fot. Netflix

Serial na wyluzowanie

Zdaję sobie sprawę, że wymagający widzowie powiedzą, że przecież tutaj jest mnóstwo schematów, niejeden wątek można przewidzieć, a podobnych produkcji mieliśmy już wiele. Moim zdaniem Bandidos: Na tropie skarbu to jednak tego rodzaju przypadek, w którym wszystko zagrało, jak należy. Czuć chemię między aktorami/aktorkami, a bohaterowie są nie tylko zabawni, ale także z krwi i kości. Niemal każdy z nich ma jakąś wiarygodną motywację, by zdobyć skarb. Kupuję to w 100%.

Mamy tu oczywiście do czynienia z pewnym fantazjowaniem, ale tego w porządnej komedii akcji zabraknąć nie może. Scena, w której wspomniany przeze mnie eksżołnierz Octavio niemal w pojedynkę rozwala kilkudziesięciu strażników, by odbić głównego bohatera, jest przezabawna, ale zarazem pełna tak fantastycznej rozpierduchy, że nie sposób oderwać od niej wzroku. Z innej beczki bardzo fajnie wypada pościg Miguela za złodziejką, która ewidentnie dominuje nad nim w kwestii kondycji fizycznej czy umiejętności parkouru. Twórcy świetnie to podkreślają, gdy nasz bohater kilka razy nie daje rady wskoczyć na parkan, czy dostaje kolki.

Więcej o serialach Netflixa na Movies Room:

Choć są w Bandidos: Na tropie skarbu elementy przewidywalne, to twórcy serialu Netflixa potrafią zaskoczyć widza. Dotyczy to m.in. kwestii głównego antagonisty, gdyż niemal do samego końca tak naprawdę nie wiemy kto, jest tym prawdziwym wrogiem bandy Miguela. Nie sposób nie wspomnieć o wręcz fantastycznym finale, który jest pełen miłosnych uniesień, ma w sobie dawkę dramatu, a ostatecznie scenarzystom udaje się wyprowadzić nas zupełnie w pole. Tak oto otrzymujemy świetny happy-ending.

Jeśli szukacie fajnej rozrywki, to tutaj zdecydowanie ją znajdziecie. Siedmioodcinkowy serial stanowi zamkniętą historię i to też działa na jej korzyść. Wątki poszczególnych bohaterów zostają domknięte, twórcy nie rozmieniają się na drobne i serwują nam świetną komedię akcji. Jest to pozycja, przy której wiele osób z całą pewnością się zrelaksuje i uśmieje.

Ilustracja wprowadzająca: fot. Netflix

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.