Niezależnie od tego, na jakiej platformie spędzamy chwilę w przerwie od pracy czy nauki, dotyka nas ten sam problem – wszechobecne reklamy. „Chcesz schudnąć w tydzień? Wypróbuj herbatki ziołowe z firmy X! Z moim kodem dostaniecie wyszczuplającą czekoladę gratis!” – krzyczy jedna influencerka. „Chcesz mieć gładką cerę, która wygląda niczym wygładzona w Photoshopie? Wypróbuj serię kosmetyków, którą stworzyłam z firmą Y! Z kodem NAPEWNONIESCAM10 – 10% rabatu przy pierwszym zamówieniu!” – krzyczy inna.
W całym tym nawale informacji trudno połapać się, kto chce nam pomóc, a kto jedynie się wzbogacić. Komu ufać, a kogo unikać? Okazuje się, że nawet ci, którzy wykazują dobrą wolę, mogą nam zaszkodzić – chociażby ignorowaniem nauki. Ocet jabłkowy zabiera nas do samego centrum problematycznego świata influencerów i pokazuje, że piękne posty i szerokie uśmiechy to często jedynie przykrywka.
fot. kadr z serialu Ocet jabłkowy
Serial skupia się wokół dwóch bohaterek – Milli i Belle. Pierwsza z nich walczy z nowotworem i szuka alternatywnych metod leczenia. Nie może pogodzić się z koniecznością amputacji kończyny, więc w wolnych chwilach przegląda internet w poszukiwaniu pomocy. Tak trafia na stronę ośrodka, który dietą, jogą i medytacją obiecuje uleczyć każdego, kto przybędzie tam z otwartym umysłem. Milla, poddając się terapii, zaczyna prowadzić bloga, na którym dzieli się swoją codziennością i cudownymi właściwościami soków oraz lewatyw.
Właśnie w ten sposób Belle poznaje influencerkę. Kobieta pracuje w nużącej ją pracy, jest w ciąży z infantylnym i nieodpowiedzialnym mężczyzną, a do tego na każdym kroku oszczędza. Widząc sukces Milli, postanawia założyć własnego bloga i wmówić ludziom, że sama mierzy się z nowotworem. Zyskuje coraz większą popularność, coraz lepiej zarabia i błyszczy w blasku jupiterów. Sielanka nie trwa jednak długo – obie kobiety stają w końcu twarzą w twarz z konsekwencjami swoich czynów.
fot. kadr z serialu Ocet jabłkowy
Opowieść oparta jest na prawdziwej historii Belle Gibson – influencerki i oszustki. Część wydarzeń i imion została nieco zmieniona, oczywiście dla dobra ofiar tej celebrytki, jednak przekaz wciąż pozostaje ten sam. Ciekawym zabiegiem jest wybór nielinearnej narracji. Reżyser skacze w czasie między teraźniejszością a przeszłością. W ten sposób poznajemy historię Belle – to, jak żyła, zanim osiągnęła sukces, i przede wszystkim, jak wpadła na pomysł wielkiego oszustwa. Widzimy też jej aktualne zmagania z fanami, którzy zwrócili się przeciwko niej po odkryciu prawdy. Musi współpracować z doradcą kryzysowym, który ma oczyścić ją z wszelkich zarzutów.
Kaitlyn Dever, grająca Belle, wypada naprawdę dobrze. Kojarzyłam ją wcześniej z Drogiego Evana Hansena i Niewiarygodnego. W Occie jabłkowym stworzyła niejednoznaczną postać, balansującą na krawędzi szaleństwa. Momentami wrażliwa i kochająca, w innej chwili cyniczna i okrutna. Dąży do celu po trupach, nie przejmuje się swoim synem czy mężem. Chce być sławna i bogata. Chce być częścią snobistycznego świata wyższych sfer.
fot. kadr z serialu Ocet jabłkowy
Serial również z wyczuciem porusza bardzo ważny społecznie problem. Influencerzy stają się dla wielu ludzi – w różnym wieku – autorytetami. Fani wierzą, że internetowi celebryci się nie mylą i nie kłamią. Polecane przez nich produkty na pewno są niezawodne, a współprace reklamowe to jedynie formalność. Ocet jabłkowy pokazuje bardzo wyraźnie, że tworzenie parasocjalnych relacji jest szkodliwe i niebezpieczne. Do wszystkiego trzeba podchodzić z umiarem i zachowywać zdrowy dystans.
Produkcja ma pewne niedociągnięcia. Narracja czasami bywa chaotyczna i łatwo się w niej zgubić, ale później wraca na właściwe tory. Są też bardzo przerysowane momenty, jak chociażby omdlenie Belle na urodzinach syna. Wydaje mi się jednak, że ten zabieg jest celowy – może chodzi o pokazanie fasady kobiety, jej podłości i nieszczerości.
Uważam, że serial naprawdę się udał i warto spróbować Octu jabłkowego. Nawet jeśli jego smak wykrzywia twarz.
Studentka dziennikarstwa, miłośniczka szeroko pojętej popkultury. Fanka filmów Marvela, krwawych horrorów i Szekspira. W wolnej chwili czyta książki, robi zdjęcia i chodzi na koncerty. Od niedawna zapalona widzka dokumentów.