Kiedy dwa lata temu swoją premierę miała Historia Jeffreya Dahmera, pierwszy sezon antologii Potwory Ryana Murphiego, w mediach zawrzało. Z jednej strony mieliśmy zachwyty krytyków, którzy rozpływali się nad świetnym warsztatem reżysera i umiejętnym opowiedzeniem historii mordercy. Z drugiej, zdecydowanie bardziej niepokojącej, dało się usłyszeć w mediach społecznościowych głosy podnieconych nastolatek, które głośno mówiły o Dahmerze jako o swoim obiekcie westchnień. Poza fanami serialu, odezwały się również rodziny ofiar kanibala-mordercy. Mówili o fałszowaniu historii, o braku szacunku do zmarłych. Wspominając całe to szaleństwo, postanowiłam obejrzeć kolejny sezon tej głośnej antologii. Muszę przyznać, że była to jazda bez trzymanki.
Tym razem Ian Brennan i Ryan Murphy zabierają nas w podróż do świata Erika i Lyle’a Menendezów. Bracia w 1996 roku zostali skazani na karę więzienia za brutalne zamordowanie swoich rodziców w domu w Beverly Hills. Kilkuletni proces przypominał dokładnie wyreżyserowany spektakl, w którym każdy, nawet najdrobniejszy szczegół, był perfekcyjnie przemyślany. Od oskarżeń w stronę rodziców, przez wyuczone gesty, aż do zaplanowanych strojów. Nikt nie miał się domyślić, że ci przystojni, bogaci i ułożeni chłopcy dopuścili się takiej zbrodni. Niestety dla Menendezów, świat poznał się na ich kłamstwach.
fot. materiały prasowe
Ryan Murphy to twórca niezwykle charakterystyczny. American Horror Story, Królowe Krzyku, Hollywood to tylko kilka tytułów z jego dotychczasowego dorobku. Nie boi się podejmować trudnych tematów, które prowokują widzów. Uwielbia przy tym rozmach i dramatyzm. Antologia Potwory jest na to najlepszym dowodem. Reżyser po raz kolejny wkłada kij w mrowisko i na nowo nagłaśnia zbrodnię, która miała miejsce ponad trzydzieści lat temu. Ten sezon wywołuje w widzach skrajne emocje, sama momentami miałam problem ze zrozumieniem, co czuję. Okrutna zbrodnia, dwóch socjopatów i ich brak skruchy, ale też skrzywdzeni przez los mężczyźni, którzy walczyli o wolność. Prawdziwy emocjonalny rollercoaster.
Mówiąc o tytułowych socjopatach, trzeba wspomnieć o fenomenalnym duecie Coopera Kocha i Nicholasa Alexandera Chaveza. Było to moje pierwsze spotkanie z tymi aktorami, ale zrobili na mnie ogromne wrażenie. Postać Erika balansowała na krawędzi biednego, wrażliwego chłopaka i bezdusznego psychopaty. Cooper Koch znalazł sposób, żeby bawić się niuansami, mimiką, drobnymi gestami i dzięki temu mieszać w głowie każdego widza. Nicholas Alexander Chavez miał już zupełnie inne zadanie. Lyle to bożyszcze, kobieciarz, człowiek, który rozkwita, gdy dostanie choćby odrobinę uwagi. To właśnie widzimy na ekranie. Zepsutego, rozpieszczonego mężczyznę, które umiejętnie manipuluje uczuciami innych. Potrafi płakać na zawołanie, przekupić i zastraszyć świadków. Genialna robota w wykonaniu Chaveza. Poza tytułowym duetem są oczywiście rodzice, w tych rolach Javier Bardem i Chloë Sevigny. Oboje pokazują dwie, zupełnie inne twarze tych bohaterów. Z jednej strony mamy wspomnienia ich synów i opowieści o okrucieństwie mamy i taty. Z drugiej natomiast autentyczne momenty z ich codziennego życia, początki związku. Obsada wiedziała co robi, a ich talent jest widoczny gołym okiem. Tak mocno wsiąknęli w świat rodziny Menendez i ich otoczenia, że chwilami czułam ciary na plecach. Gdzie kończy się odgrywanie roli, a zaczyna coś mroczniejszego?
fot. materiały prasowe
Warto też wspomnieć o Ari Graynor w roli Leslie Abramson. Niezwykle ciekawa postać prawniczki, która zajmuje się stricte sprawami okrutnych zbrodniarzy. Dziwnym zbiegiem okoliczności są to zwykle atrakcyjni, młodzi mężczyźni. Jak w przypadku reszty bohaterów, obserwujemy jej dwie twarze – tę sądową i tę domową. Ten cały dualizm daje do myślenia i muszę przyznać, że w pewnym momencie nie wiedziałam już, która wersja danej postaci jest maską, a która prawdziwym obliczem.
Pierwszy sezon zapisał się już w popkulturze, a dyskusje, które wywołał, nie ucichły do dziś. Teraz czas na kolejną odsłonę. Póki co, nie zauważyłam aż tak dużego odzewu, jednak rodzina braci Menendezów zaczęła się już uaktywniać. Żona Erika zabrała głos w sprawie wizerunku męża w serialu. produkcja zapewni wam świetną rozrywkę, prawdziwą jazdę bez trzymanki. Do tego staniecie twarzą w twarz z mordercami i sami ocenicie, czy kara, którą otrzymali jest sprawiedliwa. Zaczęłam i skończyłam ten sezon z zupełnie różnymi przemyśleniami. Czy człowiek rodzi się złym, czy może społeczeństwo go w taki sposób ukształtowuje? Zostawiam was z tym pytaniem.
Studentka dziennikarstwa, miłośniczka szeroko pojętej popkultury. Fanka filmów Marvela, krwawych horrorów i Szekspira. W wolnej chwili czyta książki, robi zdjęcia i chodzi na koncerty. Od niedawna zapalona widzka dokumentów. Marzy o prowadzeniu zajęć filmowych dla dzieci i młodzieży.