Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Miecz zabójcy demonów – Kimetsu no Yaiba tom 3 – recenzja mangi

Autor: Mateusz Chrzczonowski
2 października 2020

Tom trzeci mangi Miecz zabójcy demonów to ciąg dalszy wydarzeń w Asakusie, gdzie Tanjirou spotkał samego Muzana Kibutsujiego oraz musiał się zmierzyć z jego podwładnymi.

Słudzy Kibutsujiego to Susamaru, władająca zabójczymi piłeczkami oraz Yababa, wykorzystujący niewidzialne strzałki do poruszania przedmiotów, w tym również piłeczek. Kombinacja technik demonicznej krwi tej dwójki przysporzyła Tanjirou, jego siostrze Nezuko oraz ich nowym towarzyszom dużo kłopotów. Bohaterowie myśleli nawet, że ich przeciwnicy należą do elitarnych Dwunastu Demonicznych Księżyców, co ostatecznie okazało się nieprawdą. Skoro jednak mimo tak wielkiej siły nie należeli do Księżyców, to jak silna musiała być wspomniana dwunastka przybocznych Kibutsujiego?
Miecz zabójcy demonów
Fot. Fot. Rozdział 17 wydanie angielskie

Zobacz również: Miecz zabójcy demonów – Kimetsu no Yaiba tom 2 – recenzja mangi

Po tej przygodzie Tanjirou nie zostaje długo na miejscu i udaje się za kolejną misją. Po drodze spotyka innego zabójcę demonów – Zenitsu. Chłopak poza strojem zabójcy, w ogóle nie wyglądał na osobę zdolną zabić kogokolwiek. Bał się praktycznie wszystkiego, a szczególnie demonów. Mimo to wcześniej zdał egzamin – Tanjirou widział go w dniu zakończenia wyznawania na górze porośniętej Wisterią – więc jakieś tam umiejętności posiadał. Postać Zenitsu może trochę irytować, ale też wprowadza dużo humoru do mangi. Dzięki temu atmosfera zostaje rozładowana i gdy blondwłosy zabójca dołącza do Tanjirou, dalej czyta się bardzo przyjemnie. Wspomniana dwójka zostaje skierowana na tę samą misję, w miejsce gdzie ukrywać ma się kolejny demon. Zenitsu oczywiście umiera ze strachu. Później dostajemy świetną walkę, która prezentuje się bardzo okazale, a to za sprawą mocy posiadanej przez owego demona. Może on bowiem sterować całym domem, w którym obecnie przebywa. Wykorzystuje do tego bębenki przytwierdzone do jego ciała. Dzięki nim może zmieniać układ pomieszczeń, obracać je w pionie i poziomie, a także atakować w nich niewidzialnymi pazurami. Walka z demonem, który może dowolnie manipulować miejscem pojedynku, do prostych nie należy, a jakby tego było mało, Tanjirou jeszcze nie doszedł do siebie po walce w Asakusie. Pojedynek szybko przeradza się więc w walkę o życie, tym bardziej że demon okazuje się dawnym członkiem Dwunastu Demonicznych Księżyców. Tanjirou musi wykorzystać swoje umiejętności i jak najszybciej zakończyć tę wymagającą walkę. Niesamowite starcie, intensywne i też z fajnym – skromnym, ale smutnym – originem demona.
Miecz zabójcy demonów
Fot. Fot. Rozdział 22 wydanie angielskie

Zobacz również: Utsubora – recenzja mangi

Miecz zabójcy demonów nie zawodzi. Stwierdzić można, że z tomu na tom zyskuje pod względem historii, a nowe postacie tylko urozmaicają lekturę – facet z maską dzika to też materiał na dobrego towarzysza.
Miecz zabójcy demonów

Tytuł oryginalny: Kimetsu no Yaiba Scenariusz i rysunki: Koyoharu Gotouge Tłumaczenie: Wojciech Gęszczak Wydawca: Waneko Liczba stron: 188 Ocena: 70/100

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni. | [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.