Niezwykle współczesna opowieść osadzona w powojennej rzymskiej rzeczywistości. To świat kobiet bez prawa do głosu, podejmujących się słabo płatnych prac, w którym siarczysty policzek od męża jest banalną codziennością. Czarno-biały film nawiązujący do neorealizmu jest zrównoważoną kombinacją dramatu i humoru, opowiadającą o zyskiwaniu niezależności, braniu życia w swoje ręce i burzeniu zastanych schematów dla siebie i dla innych kobiet.
Jutro będzie nasze to zupełnie inny wymiar kina, o którym nawet nie myślałam, że mogę potrzebować w swoim życiu. Paola Cortellesi zadbała o każdy szczegół, dzięki czemu film nie tylko możemy obejrzeć, ale przeżyć poprzez doświadczenie pełne śmiechu, łez wzruszenia i zaciskania pięści ze złości. Reżyserka udowadnia, że kinematografia może być czymś więcej niż rozrywką. Dawno żadna produkcja nie zrobiła na mnie takiego wrażenia i uwolniła we mnie tylu uczuć – i to nie tylko po seansie, ale także w jego trakcie. Poczułam, że odebrało mi mowę, a jednocześnie mam ochotę mówić o tym filmie każdemu i wszędzie. Życzę sobie i Wam, aby kultura dawała jak najwięcej takich emocji. - pisze dla Movies Room Agata Magdalena Karasińska
Dziennikarz wraz z Evgeniym Maloletką i Vasisilisem Stepanenko zabiera nas w samo centrum wydarzeń. Podążamy ścieżką cywili, którzy muszą porzucić domy i uciekać przed atakami bombowymi. Część opuszcza kraj najszybciej jak może, część zostaje na Ukrainie i szuka właśnie tu bezpiecznego schronienia. Całe dotychczasowe życie pozostawiają za sobą i kurczowo trzymają się nadziei, że to wszystko minie i okaże się być jedynie koszmarem sennym. Wśród ofiar znajdują się dzieci, dorośli, osoby starsze, pielęgniarki. Rosyjska prasa głośno krzyczy, że atakowani są tylko żołnierze i ich bazy. Ciekawe, bo tylko niewinni Ukraińcy umierają na salach operacyjnych, ulicach i pod gruzami. Chyba inaczej wyobrażamy sobie armię.
Dokument zdobył liczne nagrody międzynarodowe, w tym Oscara. Trudno się dziwić. Po seansie człowiek otoczony jest z każdej strony koszmarnymi obrazami, które wchodzą w głąb umysłu i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Słyszeć w telewizji czy czytać w Internecie o zbrodniach to jedno, ale zobaczyć ogrom cierpienia na własne oczy to zupełnie inna sprawa. Ten dokument po prostu trzeba obejrzeć. Pozwala niewyobrażalnemu stać się prawdą. - pisze dla Movies Room Hanna Kroczek
Kid, anonimowy młody mężczyzna wiedzie samotne życie walcząc w podziemnym klubie. Każdej nocy przywdziewa maskę i masakruje kolejnych rywali, a jego marzeniem jest pomścić swoich bliskich. Po latach tłumienia złości, Kid odkrywa sposób na infiltrację skorumpowanej miejskiej elity, która niegdyś odebrała mu wszystko. Mierząc się z traumą, mężczyzna wyrusza drogą zemsty, aby wyrównać rachunki.
W odbiorze filmu osobiście nie przeszkadza mi fakt, że poza tragiczną przeszłością i buzującą zemstą nie wiemy wiele więcej niż to. Koncepcja anonimowego i żyjącego wiele lat na społecznym marginesie mściciela, sprawnie podbudowana wątkami kulturowymi i politycznymi, jest dla mnie wystarczająca i po prostu kompletna. Dev Patel w każdym elemencie swojej potrójnej roli spełnia się widowiskowo. Monkey Man to fenomenalne, znakomicie i wielopoziomowo zarysowane kino akcji, głębokie i świetne doświadczenie. - pisze dla Movies Room Adam Kodyba
Po tragicznej śmierci matki na polsko-białoruskiej granicy 16-letnia Kurdyjka Runa musi szybko dorosnąć i zająć się czwórką swoich młodszych braci oraz pogrążonym w depresji, bezradnym ojcem. Podczas pobytu w obozie dla uchodźców rodzina zmaga się z traumą, niepewną przyszłością i groźbą deportacji. Ucieczką Runy od codziennych problemów jest szkicownik, który wypełniają kolejne niepokojące obrazy.
Film wzrusza, momentami powoduje uśmiech na twarzy widza, ale przede wszystkim porusza i zmusza do myślenia. Dedykowany jest 55 zidentyfikowanym ofiarom, które zmarły na granicy polsko-białoruskiej. Do tego grona zalicza się również mama Runy. - pisze dla Movies Room Hanna Kroczek
Film wyprodukowany przez Emmę Stone, wspierającą młodych twórców na początku artystycznej drogi. I Saw the TV Glow Jane Schoenbrun zostało nazwane przez Richada Brody’ego z „New Yorkera” pogłębioną wizją doświadczenia osób trans.
Jane Schoenbrun stworzyła pozornie kolorowy świat, który po głębszej analizie okazuje się być pełen mroku. Film odzwierciedla ból pokolenia, które w latach 90. oglądało telewizję i marzyło o życiu jak z amerykańskich produkcji. - pisze dla Movies Room Hanna Kroczek
Po operacji rekonstrukcji twarzy Edward zaczyna się uzależniać od aktora występującego w przedstawieniu teatralnym opartym na jego poprzednim życiu. W obsadzie filmu znaleźli się między innymi Sebastian Stan, Adam Pearson oraz Renate Reinsve.
A Different Man to niewątpliwie jedno z największych objawień tego roku. Przewrotny scenariusz w porywający sposób przeprowadza widza przez zmieniającą się rzeczywistość Edwarda. W mniejszy sposób koncentruje się na komentowaniu społecznych kwestii związanych z jego postacią, dużo więcej czasu poświęcając na przyjrzenie mu się jako jednostce. Liczę, że posypią się nagrody. - pisze dla Movies Room Adam Kodyba
Diuna: Część druga ukazuje imponującą podróż Paula Atrydy, który zawiera sojusz z Chani i Fremenami. Jednocześnie wkracza na wojenną ścieżkę, pałając żądzą zemsty na spiskowcach, którzy doprowadzili do upadku jego rodziny. Stając przed wyborem między miłością życia a losem znanego wszechświata, Paul pragnie zapobiec tragicznej przyszłości, którą tylko on potrafi przewidzieć.
Mimo 165 minut seansu film wydaje się nieco za krótki, a uwaga ta tyczy się głównie finałowego aktu. Historia, gdy ma już kulminację na horyzoncie, rozwiązuje się trochę zbyt szybko i może się wydawać, że kilka minut więcej i charakterystyczne dla tego seansu, jak i wcześniejszych filmów Villeneuve'a spowolnienie dobrze by jej zrobiło. Więcej mankamentów trudno znaleźć, co nasuwa jednoznaczny wniosek, że Diuna: Część druga to rewelacyjny seans. - pisze dla Movies Room redaktor Łukasz Kołakowski
Życie szczęśliwej rodziny w Alpach zostaje przerwane, gdy Samuel ginie w wyniku upadku. Śledczy nie mają dowodów ani świadków, a Sandra, jego żona, staje przed sądem, gdzie musi ujawnić intymne szczegóły swojego małżeństwa. Proces, który budzi ogromne zainteresowanie, pozostawia wszystkich z pytaniem: Czy to zrobiła?
Anatomia Upadku jest nie tylko świetnym dramatem psychologicznym oraz sądowym, ale również przełomem w karierze Justine Triet. Do tej pory, to jej jedyna produkcja, która zachwyciła widzów i środowisko krytyków. Miejmy nadzieję, że reżyserka nie spocznie na laurach i będzie chciała powtórzyć sukces, a o jej najnowszym filmie będzie się mówić jeszcze długo. - pisze dla Movies Room Agata Magdalena Karasińska
Na co dzień skryty profesor filozofii Gary Johnson dorabia jako „fałszywy zabójca” dla policji w Nowym Orleanie, wykorzystując swój talent do przebieranek, by wyłapywać planujących morderstwa. Podszywając się pod seksownego killera, wpada pod urok kobiety, którą miał aresztować. Uwikłany w gorący romans z piękną Madison, musi zdecydować, czy oprze się jej czarowi, czy sam stanie się ofiarą.
W idealnym świecie ten film mógłby zwrócić uwagę Akademii – przede wszystkim dzięki fenomenalnej, świeżej kreacji Glena Powella, przewrotnemu i kreatywnemu scenariuszowi (scena z telefonem w finale to mistrzostwo), świetnie łączącemu humor i rozrywkę z mądrze rozpisaną intrygą. Tego się jednak nie spodziewam, więc pozostaje mi się rozkoszować tym pysznym, filmowym ciastem (zapamiętajcie ten motyw), jakie zapodał nam Linklater. Wam też to radzę. - pisze dla Movies Room Adam Kodyba
Terry Richmond (Aaron Pierre) przybywa do Shelby Springs, by wpłacić kaucję za kuzyna, ale jego oszczędności zostają zajęte przez lokalną policję. Zmuszony do działania, Terry staje do walki z komendantem Sandym Burnne'em (Don Johnson) i jego ludźmi. Wsparcie znajduje u urzędniczki sądowej Summer McBride (AnnaSophia Robb), a razem odkrywają głęboki spisek. Terry musi wykorzystać swoje tajemnicze kontakty, by przywrócić sprawiedliwość i ochronić Summer.
Rebel Ridge to na pewno jeden z najlepszych filmów, jakie w tym roku pojawiły się na Netfliksie. To kino, które jest podobnie jak bohaterowie – pełne dwuznaczności. Ma to, czego się pragnie w produkcjach tego typu – gęstą i wciągającą akcję, interesujące postacie, a także świetnie zarysowane problemy, z którymi się mierzą. - pisze dla Movies Room Hanna Kroczek
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.