Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Na pierwszy rzut oka: The Serpent - serial o seryjnym mordercy

Autor: Katarzyna Janicka
3 stycznia 2021

Rok 2021 oficjalnie się rozpoczął. Również serialowo, bo na BBC One zadebiutowała ich nowa propozycja – The Serpent. Czy serial o seryjnym mordercy jest idealny na rozpoczęcie kolejnych 12 miesięcy? Recenzujemy pierwszy odcinek.

The Serpent jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Opowiada historię Charlesa Sobhraja, który zabijał turystów pochodzących z krajów zachodnich w latach 1975 i 1976. Pierwszy odcinek rozpoczyna się wywiadem głównego bohatera z 1997 roku, który udzielił w Paryżu amerykańskiej dziennikarce. Padają pytania o to czy Sobharaj jest złym człowiekiem. Ten odpowiada wymijająco, stwierdzając że nie udowodniono mu winy. W Sobharaja wciela się Tahar Rahim, który świetnie pokazuje wyrachowanie swojej postaci. Tytułowy Wąż – taki przydomek nosił nasz bohater – bardzo długo i bez problemów radził sobie z organami ścigania. Często zmieniał miejsca pobytu, podróżując pod fałszywym nazwiskiem. Sobharaj Rahima jest zdystansowany, ma zaplanowane kilka ruchów do przodu, a wszystkie decyzje podejmuje z zimną krwią. Obecnie trudno zrozumieć, jak ktoś mógł tak długo uciekać sprawiedliwości. Nie zapominajmy jednak, że całość dzieje się w Azji, w latach 70. ubiegłego wieku. Nie każdy miał wtedy telefon komórkowy w kieszeni. Turyści rzadko kontaktowali się z domem, a ambasady konkretnych krajów nie traktowały poważnie zniknięć kolejnych hipisów. Zobacz również: Chilling Adventures of Sabrina – recenzja 4. i ostatniego sezonu serialu
fot. BBC One
W pierwszym odcinku The Serpent poznajemy model działania Sobharaja i jego partnerki, w którą wciela się Jenna Coleman. W Hong Kongu, podczas handlu kamieniami szlachetnymi, poznają oni miłą parę, którą zapraszają do Bangkoku. Tam zaczynają ich podtruwać. Fabuła prowadzona jest na dwóch planach czasowych, co twórcy kilkukrotnie i uporczywie nam przypominają. Skaczemy pomiędzy tym, co określono, jako „dwa miesiące przed” i „dwa miesiące po”. Mogę wytłumaczyć taki zabieg dbaniem o widza, żeby ten był zorientowany. Mi to jednak po prostu przeszkadzało i odbierało uczucie napięcia i pewnego oczekiwania na to, co nastąpi za chwilę. Co do Jenny Coleman. Do tej pory aktorka kojarzona była z bardziej pozytywnymi rolami – nie była bardzo charakterystyczna czy kontrowersyjna. Teraz wcielając się w Marie-Andrée Leclerc, ma szansę aby pokazać się widowni z innej strony. Jej bohaterka również wydaje się zimno patrzeć na świat, nie przejmując się kolejnymi ofiarami, jakie za sobą zostawiają z Sobharajem. Ta rola jest bardzo intrygująca i nawet dla niej samej warto rzucić okiem na The Serpent. Linia fabularna ze śledztwem prowadzonym przez młodego dyplomatę, Knippenberga, na ten moment nie budzi żadnych emocji. A nawet przeszkadza w odbiorze serialu, ponieważ z góry wiadomo, co stanie się z osobami, które staną na drodze Sobharaja. Lepiej byłoby poprowadzić fabułę jednolicie, bez rozbijania jej na przeszłość i przyszłość. Zwłaszcza, że dzieli je tylko dwa miesiące. Zobacz również: Równonoc – recenzja duńskiego serialu Netflixa!
fot. BBC One
W The Serpent na ten moment wszystko jest bardzo oczywiste. Scenarzyści do bólu podają widzowi wszystko na tacy. Nad niczym nie musimy się zastanawiać. Nawet nad tym, czy Sobharaja dosięgnęła kara za popełnione przestępstwa. Jest to serial, który warto będzie obejrzeć dla kreacji aktorskich, bo te wypadają zdecydowanie lepiej niż sama fabuła i to w jaki sposób została skonstruowana. Plusem mogą być też charakteryzacja i wierne oddanie epoki. ilustracja wprowadzenia: BBC One

Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.