Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Proceder - recenzja filmowej biografii Tomasza Chady (44. FPFF)

Autor: Łukasz Kołakowski
17 września 2019

Jeśli chodzi o biografię Tomsza Chady, nie miałem co do niej żadnych oczekiwań, jednocześnie będąc bardzo ciekawym w jakim kierunku pójdzie ten projekt. Niewątpliwie materiał na dobry film w tym był, jednak świeżość historii, a co się za tym wiąże chęć ugrzecznienia jej mogłaby dać się we znaki. W dodatku w projekt mocno zaangażowane było Step Records, co tym bardziej mogło nadawać wiarygodności takiemu przedstawieniu sprawy. Dlatego też pewnie podczas seansu kilkukrotnie przecierałem oczy ze zdumienia. Bo może ten mały i prowizoryczny zabieg korekcji wzroku trochę go wyostrzał, ale w odbiorze filmu nic nie zmieniał. Ten był dalej znakomity, jednocześnie stając się jednym z najbardziej pozytywnych zaskoczeń tego roku w polskim kinie.

Chada rzesze oddanych fanów ma. Jeśli nie wierzycie, to wystarczy czasem rozejrzeć się po ulicy, nietrudno bowiem spotkać ludzi odzianych w jego brand, jaki i słuchających jego płyt. Twórcy zdecydowanie mieli tu na czym polec, jednak trzeba powiedzieć szczerze, że w żadną z pułapek nie wpadli. To przemyślana i znakomicie zrealizowana produkcja, której nie brak atutów.
fot. Wojciech Węgrzyn
Żadnym odkryciem nie będzie stwierdzenie, że Tomasz Chada był postacią kontrowersyjną. Nie ma i nie było na polskiej scenie gościa, który zaszedł by tak wysoko kawałki nagrywając w głównie w przerwach między kolejnymi odsiadkami. Błędy oraz napotykanie niewłaściwych ludzi w życiu stały się tak powszechne, że coraz trudniej było już je błędami w ogóle nazywać. W przenoszeniu życia takiego człowieka na ekran mamy więc pułapki idące w absolutnie obydwie strony. Jak oddać na ekranie z szacunkiem charakter człowieka, którego postępowanie z moralnego punktu widzenia było nie tyle niejednoznaczne, co bardziej przechylające się w stronę niezbyt moralnego. Reżyser Michał Węgrzyn i reszta ekipy dają jednak radę i to bez zbędnego lukrowania. Od samego początku, od pierwszych zajawek nacisk kładą tu na ważne w życiu Tomka kobiety, które pozwalają mu walczyć o normalność i odnosić w tej walce malutkie sukcesy. Sukcesy, które często świętujemy razem z nim.

Zobacz również: Boże Ciało – recenzja filmu Jana Komasy o Kościele, wierze i bigoterii 

Powody do tego świętowania daje nam przede wszystkim gość, któremu poświęcę oddzielny akapit. Nie byłby to bowiem choć w połowie tak dobry film, gdyby twórcy nie przygotowali nam bomby w postaci głównej roli. Piotr Witkowski robi tu robotę iście fenomenalną w każdym momencie. Prowadzi nas za rękę przez życie Tomasza Chady zachowując cały czas wyczucie, dystans, ale przede wszystkim to, co sam zainteresowany cenił sobie najbardziej, czyli szczerość. Jest rewelacyjny, gdy idzie do kolegi na święta wspominając brak swoich, a także kiedy w przebiegły sposób kradnie kolejną furę, czy chodzi na głodzie po dworcu. Ma się wrażenie że facet z prawdziwym Chadą przegadał pół życia, a jednocześnie daje nam pełnokrwistą i pełną niuansów postać, nie będącą tylko naśladowaniem. Będę kibicował za nagrodami w Gdyni, z całego serduszka.
fot. Wojciech Węgrzyn
Dramat Chady rozciąga się na wiele płaszczyzn, chociaż można mieć małe zarzuty, że trochę zbyt lekko na to, z czego znamy go najlepiej, na rapy. Ta kwesta trochę w przenoszeniu na ekran Tomasza człowieka jest zapomniana. Urywki z koncertów stanowią naprawdę niewielki procent tego seansu, a choć kawałki Chady stanowią często dobrze dobrane tło muzyczne, to jednak chciałoby się go zobaczyć przy pracy częściej. Przecież fakt, że nie tylko to zaprzątało mu w życiu głowę, pokazano bezbłędnie.

Zobacz również: Mowa ptaków | 19. MFF Nowe Horyzonty

Chwaląc Witkowskiego nie można zapomnieć o tym, jak znakomicie ten film jest obsadzony tak ogólnie, abstrahując od roli głównej. Dotyczy to zarówno planu dalszego (fantastyczni Jan Frycz i Gabriela Muskała w roli teściów), jak i tego bliższego, na którego czele stoją Małgorzata Kożuchowska i Agnieszka Więdłocha towarzyszące bohaterowi najdłużej podczas jego wędrówki. Czekając na dramatyczną rolę tej drugiej żartowałem sobie kiedyś, że zawsze w tych komediach romantycznych zostawała kobietą takiego dużego dziecka, które musiała wyratować z kłopotów. Ta rola, choć w końcu dramatyczna i bardzo dobra, ma z nimi, paradoksalnie, wiele wspólnego.
fot. Wojciech Węgrzyn
Prawdopodobnie nie będzie w tym roku w polskim kinie większego pozytywnego zaskoczenia. Na biografie artystów czeka wiele pułapek, a takie kwestie jak aktualność wydarzeń czy kontrowersje związane z postacią nie ułatwiają nie wpadania w nie. Proceder jednak w tym slalomie do dobrego biopicu ominął wszystkie przeszkody, co sprawia że będzie w stanie spodobać się właściwie każdemu. Niezależnie od stosunku, jaki ma się do Chady przed seansem.

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.