Okazuje się, że Emma Watson ma ciągoty do powrotu przed kamerę. Nie widzieliśmy aktorki od 2019 roku na wielkim ekranie i to nie jest wina braku pracy, a przekonania gwiazdy.
Emma Watson, na zawsze kojarzona z rolą Hermiony Granger w serii Harry Potter, od siedmiu lat nie pojawiła się w żadnym filmie. W rozmowie z Hollywood Authentic aktorka przyznała, że mimo iż jest być może najszczęśliwsza i najzdrowsza w życiu, coraz mocniej odczuwa tęsknotę za samym procesem tworzenia i grą przed kamerą.
Watson ostatni raz wystąpiła w Małych kobietkach Grety Gerwig w 2019 roku. Od tamtej pory trzyma się z dala od Hollywood, a powodem – jak mówi – jest nie tyle aktorstwo, co związana z nim machina promocyjna.
Tęsknie, ale za samym graniem, a nie sprzedawaniem filmów. Na planie, w chwili kiedy kamera rusza, mogę całkowicie odciąć się od wszystkiego innego – to niezwykle intensywna forma medytacji.
Watson dodała też, że wciąż pamięta, jak stresujące bywa samo wystawienie się na ocenę widzów.
Zrobiłam coś niewielkiego do sztuki, tylko dla przyjaciół, i pomyślałam: ‘Cholera, jakie to stresujące!’. A to nawet nie była publiczna premiera.
Emma Watson, mimo siedmioletniej przerwy, nie odcina się od aktorstwa – wręcz przeciwnie, przyznaje, że głęboko tęskni za samą sztuką. Jednocześnie jasno zaznacza, że nie brakuje jej presji związanej z promocją i sprzedażą filmów. Dziś skupia się na życiu osobistym i odzyskaniu równowagi, która w przyszłości może stać się podstawą ewentualnego powrotu przed kamerę.
Choć Watson na razie nie zapowiada powrotu na duży ekran, wciąż jest pamiętana za swoje role poza Potterem, m.in. w Pięknej i Bestii, Małych kobietkach czy Charlie. Kilka z tych projektów odniosło ogromny sukces kasowy, a Piękna i Bestia przekroczyła nawet barierę miliarda dolarów wpływów.
Źródło: variety.com / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.