Hellboy odszedł, więc kto pozostał, by bronić świata przez piekielnikami? Na pierwszy plan wysuwa się Abe Sapien. Ziemnowodny agent miejscami wręcz stara się działać jak Czerwony, nie dostrzegając, że i bez tego stał się nieformalnym dowódcą zespołu. Dalej mamy pirokinetyczkę Liz Sherman, która powraca po latach odosobnienia, na które zdecydowała się po kilku incydentach z własną mocą. Przyczyną jednego z nich był homunkulus Roger, którego początki ukazane były w opowiadaniu Prawie kolos w drugim tomie Hellboy'a. Tutaj prezentuje się jako oddany funkcjonariusz B.B.P.O. o zadziwiająco romantycznej duszy. Nowym nabytkiem Biura jest ektoplazmatyczne medium Johann Krauss, znany z filmu Hellboy: Złota Armia. Ten groteskowy kwartet kontynuuje to, czego dokonywał Hellboy. Z różnym skutkiem. Nie mogę nie wspomnieć o niejakim Homarze Johnsonie, agencie B.B.P.O., pojawiającym się tylko w retrospekcjach, lecz równie intrygującym, co reszta postaci.
Mike Mignola uczestniczył w tworzeniu powyższego albumu, lecz tylko w kwestiach fabularnych. Jego charakterystyczne rysunki są tu jedynie inspiracją, bardzo zresztą wyraźną. I tak w Nawiedzonej ziemi ołówka Sooka czy Duszy Wenecji Oeminga widać te same pobudzające wyobraźnie cienie i podobny sposób ukazywania nadprzyrodzonych istot. W tytułowej opowieści następuje jednak wyraźna wizualna zmiana. Cameron Stewart wpuszcza więcej światła do swych prac, co nie oznacza, iż ogólny nastrój ulega zmianie. Tak jak w komiksach o Batmanie lejtmotywem jest mrok skąpanego w deszczu Gotham, tak tu pojawiają się okultystyczne motywy i maszkary, żywcem wyrwane z dzieł Beksińskiego.
Nie mogę się powstrzymać, by nie wspomnieć o Abe'ie Sapienie. To właśnie on kradnie całe show. W filmach del Toro widzimy go jako osobnika introwertycznego i nadmiernie ułożonego. W komiksie ma nieco większy pazur. Zachowuje pewną estymę jajogłowego, lecz nie boi się stanąć do otwartej walki, nawet jeśli w drugim narożniku stoi zawodnik pokroju Rasputina. Autorzy uchylają również rąbka tajemnicy dotyczącej jego przeszłości i pochodzenia. Jak się okazuje, ma on znacznie więcej wspólnego z prezydentem Lincolnem, aniżeli tylko imię.
Pierwszy tom Plagi żab ma formę zbioru opowiadań, w którym obok głównego wątku, pojawia się kilka innych, równie ciekawych. Bohaterom przychodzi zmierzyć się z klasycznymi dla ich organizacji zagrożeniami: od hiperborejskiego bóstwa pragnącego powrotu swej potęgi, poprzez fanatycznego księdza, aż do potworów z szafy. To właśnie one w Coś jest pod moim łóżkiem otwierają zupełnie nową płaszczyznę twórczą dla autorów. Bo czy miejskie legendy nie są współczesnym folklorem, z którego garściami czerpał Mike Mignola?
Cykl o losach Biura Badań Paranormalnych i Obrony ma wszystko to, co mieć powinien. Utrzymuje klimat świata, a przy tym prezentuje coś nowego. Ci, którzy koniecznie chcą zobaczyć Hellboya, również go dostaną. Epizodyczne występy, mające charakter wspomnień, są niezwykle wyraziste i tłumaczą, czemu jest on żywą legendą wśród swoich współpracowników. Prywatnie uważam Hellboya za szczególny rodzaj superbohatera, mniej jawnego i może przez to nieco ciekawszego niż postaci Marvela i DC. Podobnie jest z członkami B.B.P.O., którzy miejscami wręcz działają jako zespół superherosów. Jeśli więc nie przekonują was potyczki z mrocznymi siłami, to sięgnijcie po tę historię, patrząc na nią jak na komiks z nutą superbohaterstwa.
Tytuł oryginalny: B.P.R.D.: Plague of frogs Vol.1
Scenariusz: Mike Mignola, Geoff Johns, Tom Sniegoski, Christopher Golden, Brian McDonald, Brian Augustyn, Scott Kolins, Joe Harris
Rysunki: Guy Davis, Michael Avon Oeming, Ryan Sook, Cameron Stewart, Adam Pollina, Matt Smith
Tłumaczenie: Miłosz Brzeziński, Marek Drewnowski, Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 408
Ocena: 90/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.