Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

lenovov

A może by tak trójkącik? - recenzja komedii prosto z Kanady!

Autor: Łukasz Kołakowski
9 czerwca 2018
Muszę chyba bardziej skrupulatnie wybierać filmy, na które chodzę do kina. Zawsze sobie tłumaczę, że każda nieudana komedia, którą oglądam, jest kolejnym argumentem, przy ocenie tych zabawnych. Ileż jednak można. Le trip à trois (2017, Nicolas Monette) w zasadzie nie powinien mieć dystrybucji w Polsce, ponieważ nie jest jej wart. Już sam przekład A może by tak trójkącik desperacko próbuje wykrzesać te kilka biletów z jakiejś biednej pary, która akurat pojawi się w centrum handlowym o godzinie 19:00. Na dwa Cinema City w Katowicach, kilka dni po premierze, leci tylko w jednym i to raz dziennie. Puszczają go jednak o rozsądnej porze, podobnie pamiętam potraktowali Neon Demon, z tym że jedyne seanse były wtedy o 22:20. Ten fakt jest w sumie zabawniejszy niż cały ten film.
A może by tak trójkącik?
fot. kadr z A może by tak trójkącik?
Szkoda po prostu Waszego cennego czasu na tę produkcję, dlatego ja też nie zamierzam zbytnio go zabierać tym tekstem. Stąd też nie ma co się rozpisywać o tym, jak wtórny, mało kreatywny, oklepany i sztampowy jest ten film, skupię się tylko na jednym aspekcie - jest to komedia, która nie bawi. Przynajmniej mnie, gość kilka rzędów wyżej swoim donośnym rechotem niczym w sitcomach przypominał mi, że film faktycznie w danym momencie próbował krzesać żart. Przeanalizujmy więc chociaż jedną scenę, która najlepiej oddaje, w jaki sposób ten film nie potrafi skutecznie humor.
 A może by tak trójkącik?
fot. kadr z A może by tak trójkącik?
Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 1. sezon Trzech dni kondora Nasza typowa komediowa mama (zapracowana, poukładana, nudna, niemająca czasu na zabawę) dostaje w pracy tajemniczy prezent, którym okazują się sprośne kajdanki. To też z powodu narastającej w niej frustracji seksualnej i zainteresowania, postanawia przemknąć się do toalety, aby je wypróbować. Co może pójść źle: a) przykuje się do rury i kluczyk wpadnie do toalety b) przykuje się do rury i kluczyk się złamie Z obu tych naciąganych scenariuszy mamy jednak odpowiedź c) kluczyk się złamał, po czym złamał się też kluczyk zapasowy. Boy oh boy, here comes trouble, ale bydzie, no to klaps, mamy przypał. I teraz tak, pomijając już oczywiście, jak przewidywalna jest ta sytuacja, nie ma w tym nic złego, jest w tym jakiś komediowy potencjał. Ktoś może ją nakryć, szefowa się zjawi, wszyscy nagle będą chcieli skorzystać z toalety - cokolwiek. Ten żart można wyeksploatować nawet na 10-minutowy gag i wrzucić do niego dosłownie wszystko. Jak rozwiązał to film? Bohaterka dzwoni do swojej przyjaciółki, która po kilku sekundach zjawia się ze sprzętem do przecięcia kajdanek. Wow. Klasa i humor, tak się robi komedię w 2018. Za seans dziękujemy:

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.