Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Annabelle wraca do domu - podoba mi się Twoja lalka!

Autor: Łukasz Kołakowski
18 lipca 2019

Fabuła filmu Annabelle wraca do domu stwarza pozory pretekstowej bajeczki potrzebnej do zaprezentowania nowych upiorów. A to przecież umożliwi skutecznie poszerzenie uniwersum grozy zapoczątkowane produkcją Obecność. Zatem dwie głupie i żądne wrażeń nastki otwierają Puszkę Pandory. Widzowie dostają przewidywalne przedstawienie grozy, a szczerze mówiąc wydłużony teaser przyszłych projektów. Z kolei wytwórnia zgarnia ogromny dochód. Zaoszczędza też sporo pieniędzy na reklamie i już zaciera rączki z myślą o kolejnych dolarach na swoim koncie. Brzmi logicznie i całkiem prawdopodobnie, czyż nie?

Szczęśliwie to tylko pozory. Nie wierzycie? Nie jestem zaskoczony, ale pozwólcie mi Was przekonać do nowej składowej uniwersum Jamesa Wana. Otóż trzecie część Annabelle ściśle wiąże się z Obecnością. Między innymi przez fakt, że akcja została osadzona w całości w domu Warrenów, a główną bohaterką jest ich córka, Judy. Ponadto w samym filmie widzowie zobaczą również osławioną parę demonologów. Dowiedzą się również, ile problemów narobiła Annabelle w drodze do zamkniętego na cztery spustu pokoju pełnego zła. Poza tym sama laleczka została wykorzystana jako pretekst do przedstawienia całkiem udanej historii o dojrzewaniu, tolerancji i akceptacji samego siebie, jak również godzeniu się za stratą najbliższej osoby czy odnajdywaniu przyjaciół. Na tle całej nienawiści dziejącej się obecnie w szkołach i braku zrozumienia przez otoczenie jednostek niewpasowujących się do metaforycznego obrazka, Annabelle wraca do domu całkiem zgrabnie ujmuje i komentuje wspomniane problemy, ucząc odpowiednich postaw.
Annabelle wraca do domu
Fot.: Warner Bros.
Tak, dobrze czytacie, trzecia część opowieści o upiornej laleczce zupełnie zmieniała kierunek dotychczasowej serii. Po dwóch obrazach, z czego jeden stanowił origin-story przerażającej Annabelle, twórcy niejako wyczerpali już temat. W związku z tym postanowili przenieść Annabelle na dalszy plan. Owszem, laleczka dalej jest inicjatorem wszystkich paranormalnych zjawisk w filmie. Przechodzi jednak przemianę. Tym razem w głównej mierze jest lalkarzem upiornego show, a uwolnione przez bohaterki duchy pełnią rolę jej zabójczych marionetek. To Annabelle pociąga za sznurki i decyduje, kiedy i kto zmierzy się z przygotowanymi przez nią koszmarami. A więc odważycie się wziąć udział w tym pełnym grozy przedstawieniu?
Annabelle wraca do domu
Fot.: Warner Bros.
Zanim jednak laleczka rozpoczyna zabawę w ciepło-zimno z bohaterkami filmu, widzowie poznają trzy dziewczyny. Judy to młodziutka córka Warrenów, zmagająca się z własnymi demonami, w przenośni, jak i dosłownie. Dziewczynka nie radzi sobie z nawiązywaniem kontaktów w szkole, zostaje wyrzucona na margines klasowej wspólnoty ze względu na profesję swoich rodziców, a jakby tego było mało, prześladują ją duchy. Blondynka Mary Ellen to z kolei dobroduszna opiekunka Judy, zakochana po uszy w Bobie. Dziewczyna bez zastanowienia wykonuje polecenia rodziców jej małoletniej podopiecznej. Daniela Rios to z kolei zupełne przeciwieństwo Mary Ellen. Prawdziwy typ buntowniczki i wyzwolonej kobiety, która zawsze dostaje to, czego chce... A może tylko taką udaje? Niemniej trójka bohaterek, nieco niespodziewanie, jak również zupełnie nieświadomie, staje się jedyną (nie licząc pewnego dobrze wyposażonego chłopaka) widownią teatru grozy Annabelle, w którym dodatkowo bierze czynny udział.
Annabelle wraca do domu
Fot.: Warner Bros.

Zobacz również: Annabelle wraca do domu – Judy przeżywa prawdziwy koszmar w przerażającym fragmencie filmu!

Szczerze przyznam się, że Gary Dauberman stworzył interesujące bohaterki. Dlaczego? Przemawia za nimi, chociażby jedna rzecz, nie postępują irracjonalnie. Zatem dbają o siebie nawzajem i pomagają sobie w kryzysowych sytuacjach. Rozdzielają się jedynie wówczas, gdy nie mają innego wyboru, a ich działania są odpowiednio, podkreślam to słowo dwukrotną linią, umotywowane, a to wszystko jest rzadkością we współczesnych horrorach. Czy popełniają błędy? Owszem, niemniej wynikają one z czysto ludzkich pobudek i pragnień, które są nam takie bliskie. Z przyjemnością obserwuje się rodzącą pomiędzy protagonistkami więź. W szczególności mam tu na myśli ewoluującą relację Danieli i Judy. Nie chce Wam zbyt wiele zdradzać, bo to właśnie fabuła, zaraz obok straszaków, zachwyciła mnie najbardziej. Tu nie chodzi tylko dostarczenie widzom dreszczyku emocji. Otóż historia pełna ciepła i otuchy. Zakończenie, czy wspomniana relacja, to kojący balsam dla ludzi zmagających się z brakiem akceptacji, stratą czy próbujących zrozumieć samego siebie. Wymowa obrazu jest ogromnie pokrzepiająca i zaskakująca. Twórcy bowiem odrzucili w zupełności charakterystyczne dla obrazów grozy motywy, często stanowiące ich główną oś fabularną - bohater, niespełniony pisarz; przeprowadzka do nowego domu; ukryta prawda; zemsta zza grobu itp. W końcu coś nowego!
Annabelle wraca do domu
Fot.: Warner Bros.
Annabelle wraca do domu to próba stworzenia klasycznego ghost-story, gdzie napięcie, poczucie niepokoju, a w konsekwencji przerażenie uzyskiwane są na drodze budowania mrocznej atmosfery oraz nasilenia paranormalnych zjawisk. Twórcy porzucili elementy gore na rzecz staroszkolnych metod straszenia, które uzupełnili nowatorskimi pomysłami. Dzięki temu, mimo iż produkcja przypomina horrory z lat osiemdziesiątych XX wieku (wystarczy tutaj przywołać kultowego Ducha w reżyserii Tobe'a Hoopera), zachowuje świeżość, pełniąc jednocześnie hołd dla wspomnianych obrazów grozy. To prawdziwa podróż do przeszłości, budząca miłe wspomnienia wśród zapalonych zwolenników filmów z dreszczykiem oraz swego rodzaju nostalgię za minioną erą kinematografii.
Annabelle wraca do domu
Fot.: Warner Bros.
Jednakże pomimo wyświechtanej oprawy, same straszaki są ogromnie zróżnicowane i, co najważniejsze, pomysłowe. Twórcy powielili jedynie sprawdzoną na przestrzeni lat metodykę straszenia, nie zaś znane z innych obrazów grozy sceny lub motywy, przerobione i dostosowane pod ich produkcję. Zatem Annabelle wraca do domu faktycznie potrafi zmrozić krew w żyłach. Widzowie nie są w stanie przewidzieć, co stanie się za chwilę. Twórcy przez cały sens bawią się z kinomanami w kotka i myszkę. Gdy więc myślą sobie, że zaraz wyskoczy zjawa, Ci czasami, potęgując napięcie, przeciągają o kilka dodatkowych sekund dziejącą się scenę, lub rozluźniają atmosferę, by za moment uderzyć z dwukrotną siłą. Muszę przyznać, że schemat naprawdę zdaje egzamin. A poza tym mnogość uwolnionych przez dziewczyny duchów daje scenarzystom spore pole do popisu.
Annabelle wraca do domu
Fot.: Warner Bros.

Zobacz również: Laleczka – Mark Hamill jako Chucky kontra przerażony Andy w nowym fragmencie horroru!

Niepokój to podstawowe uczucie, jakie będzie towarzyszyć widzom przez cały seans. Twórcy świetne stopniują napięcie, dzięki czemu z łatwością sterują emocjami widza. Pieczołowicie pielęgnując wzbierający w kinomanach niepokój, są zatem w stanie wzbudzić w nich strach, a nawet mocno przerazić. Jaką mają na to receptę? Otóż scenarzyści zrezygnowali z brutalności i krwi, nie próbują za wszelką cenę zamordować swoich bohaterek, a tym bardziej przypiąć im łatkę bezmózgich osłów, tanich i ogranych jump scaries oraz bezmyślnego odhaczania kolejnych, zdaniem niektórych, niezbędnych w typowym horrorze scen.
Annabelle wraca do domu
Fot.: Warner Bros.
Widzowie mogą zapomnieć również o nadmiernym podkreślaniu seksualności występujących w obrazie protagonistek. Mimo iż głównymi postaciami są trzy dziewczyny, młoda córka Warrenów oraz dwie urodziwe nastolatki, z czego jedna pojawia się na ekranie w bordowej, rozkloszowanej spódniczce, to brakuje tu szczęśliwie scen rozbieranych bądź zbyt wyraźnego celebrowania ciała biorących udział w produkcji aktorek. A to dość częsty przywar wielu horrorów, tani element mający odciągnąć uwagę od słabych stron filmu. Na co zatem mogą liczyć widzowie? A więc, na sprawnie zrealizowany obraz grozy według zasad elementarza horroru dotyczącego ghost-stories. Mamy tu prawdziwy klimat grozy, prześwietną scenografię i imponujące straszaki mrożące krew w żyłach. Czego chcieć więcej od horroru?
Annabelle wraca do domu
Fot.: Warner Bros.
Annabelle wraca do domu przywodzi momentami Gęsią skórkę. Na ekranie pojawiają się nastoletni bohaterowie wraz z całym szeregiem, jak najbardziej pomysłowych zjaw i duchów, jednak brakuje tutaj rozlewu krwi oraz brutalności. Ponadto pomimo atmosfery grozy, klimat jest zdecydowanie lżejszy niż w przypadku obu Obecności, czy też poprzednich części Annabelle. Stawki w obrazie są o wiele niższe oraz przemycono tutaj również kilka komediowych elementów, w celu skutecznego rozładowania atmosfery. Czy to wada? Jasne, że nie! Obraz zyskuje na świeżości. Różni się od uniwersum, do którego przynależy, a co za tym idzie, stanowi miłą i relaksującą odskocznię. Obraz oferuje więc sporadyczny, ale trafiony humor, przeogromną pomysłowość i prawdziwe dreszcze towarzyszące straszakom.
Annabelle wraca do domu
Fot.: Warner Bros.

Zobacz również: Annabelle wraca do domu – widz zmarł podczas seansu

Jednakże scenografia, straszaki, a nawet fabuła nie miałyby największego znaczenia, gdyby nie stojące na wysokim poziomie aktorstwo. Mckenna Grace wcielające się w Judy Warren doskonale odnalazła się w roli odizolowanej, spokojnej i zdystansowanej dziewczynki, które jako medium nie reaguje przerażeniem na każdego ducha, jakiego spotka na swojej drodze. Niemniej pełen podziwu jestem dla Madison Iseman. Patrząc na nią, widziałem strach w jej oczach, drżenie ciała czy ust! To doprawdy świetna robota i podziwiam ogromne zaangażowanie aktorki w jej rolę. Najgorzej sprawiła się Katie Sarife jako Daniela, co wcale nie oznacza, że była kiepska. Po prostu na tle powyższych pań wypadła jedynie dobrze. Obraz uzupełnili również Vera Farmiga i Patrick Wilson, których sama obecność zdecydowanie cieszy oczy i uszlachetnia obraz.
Annabelle wraca do domu
Fot.: Warner Bros.
Annabelle wraca do domu to solidna rozrywka dla fanów obrazów grozy oraz powiew świeżości w mocno już wyeksploatowanym uniwersum Jamesa Wana. Jeśli więc szukacie dreszczyku emocji, lubicie dobre aktorstwo oraz proste, lecz opowiedziane z wielkim serduchem oraz pasją historie, to nie mogliście lepiej trafić. Annabelle wraca do domu już od zeszłego weekendu oczekuje Was w kinach. Lepiej nie każcie jej zbyt długo na siebie czekać. Kara bowiem za zwłokę może mieć naprawdę katastrofalne skutki... i czyżbym zapomniał powiedzieć, że tym razem, poza kinem, przed słusznym gniewem laleczki nie uchroni Was odważna Judy? Cóż... teraz już wiecie, będziecie bezpieczniejsi pod jej opieką. Mam więc nadzieję, że podejmiecie właściwą decyzję. Źródło ilustracja wprowadzenia - Warner Bros.

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.