Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

lenovov

Obi-Wan Kenobi - recenzja serialu. Zmień coś, żeby się nie połapali!

Autor: Tymoteusz Wójcik
25 czerwca 2022

Gwiezdne Wojny to uniwersum wyjątkowe i niejednoznaczne. W jego skład wchodzi wiele niesamowitych postaci i historii. Licznego grona jeszcze nie opowiedziano bądź są niedopowiedziane. Inne zostały zapomniane w wyniku dużych zawirowań. Wiele też, zarówno złych, jak i dobrych, stało się Legendami. Z tajemnicy wysunął się serial Obi-Wan Kenobi, opowiadający o losach pewnego majestatycznego i silnego Jedi. Czy był on potrzebny? Czy wniósł coś do Uniwersum? Albo czy była to produkcja chociaż dobra? Odpowiedzmy sobie na te pytania.

W świecie Imperium…

Serial Obi-Wan Kenobi opowiada o losach pewnego znanego mistrza Jedi, który po rozkazie 66 ukrywa się na piaszczystej, zapomnianej wręcz przez los planecie Tatooine. Zniszczony, zgnębiony, zmuszony do porzucenia swoich wartości, poszukiwany Kenobi żyje jakby we śnie. Pracuje, śpi i próbuje nawiązać kontakt ze swoim mistrzem Qui-Gon Jinnem. Czy coś jest w stanie wyrwać go ze stanu wegetującej walki o życie?

fot. Disney+

Fabularny zawód

Fabuła jest niestety dosyć prosta. Ratowanie księżniczki Lei, a także ganianie się z Lordem Vaderem po różnych statkach i planetach. Tak naprawdę to mógłbym tutaj zakończyć. Jest to pierwszy, największy minus tej produkcji. Naprawdę dałoby się coś więcej wyciągnąć z tego okresu w życiu Obi-Wana Kenobiego. Ja wiem, że fani chcieli Vadera, ale myślę, że jednak więcej sensu miałyby jakieś zaawansowane retrospekcje. Zdradzać by one mogły elementy ciekawe i niespodziewane. Ale dobrze, niech będzie. Mamy już te ramy fabularne, które mamy. Nadal można z nich wyciągnąć coś więcej, niż w ostatecznej wersji. Więcej ciekawostek i punktów zmiennych i niespodziewanych, bez kopiowania scen z gier i innych produkcji (o tym więcej za chwilę). Dla mnie pierwsza połowa sezonu była lepsza od drugiej, a ostatni odcinek, mimo że zawierał coś oczekiwanego, to poza tym nie był wyjątkowy. Może i rozwinął Uniwersum, ale czy o coś bardzo interesującego?

Obi-Wan Kenobi - recenzja serialu. Nie kopiuj już więcej
fot. Disney+

Musimy do czegoś nawiązać

Serial z jednej strony przedstawia nową relację pomiędzy Obi-Wanem, a jego przeobrażonym uczniem. Gra na emocjach, przynajmniej czasami. Z innej pokazuje losy raczkujących zawiązków oporu (znowu). Obi-Wan Kenobi nie oferuje jednak prawie nic nowego. Większość już widzieliśmy w tej czy innej formie. Odcinek zlokalizowany na księżycu Nur (forteca inkwizycji) to kopia (wcale nie idealna) historii z gry Upadły Zakon. Kolejni nowi rebelianci, kolejne ratowanie młodszej osoby, kolejne, kolejne, kolejne. Obi-Wan nie jest niczym nowym ani ekscytującym (prawie). Mam wrażenie, że nie było pomysłu na tę historię. Fani wymusili i dostali coś takiego. Czy było to potrzebne? Moim skromnym zdaniem tak, ale w innej formie. Tylko niestety inna forma mogłaby nie być tak kasowa. A niestety trzeba się przypodobać wszystkim. Cóż, chyba jednak to nie wyszło.

Obi-Wan Kenobi - recenzja serialu. Nie kopiuj już więcej
fot. Disney+

Głębie i płycizny

Obi-Wan zahacza o wiele sfer Odległej Galaktyki. Pokazuje, że Vader nie zawsze myśli trzeźwo i jest skuteczny. Wielu luk fabularnych bym się naprawdę nie czepiał. Moja miłość do Odległej Galaktyki jest tak duża, że wiele mniejszych czy większych niedociągnięć fabularnych próbuję sobie wyjaśniać i w mojej głowie mają sens. Części, niestety jednak obecnych w serialu, z czystym sercem nie mogę naciągnąć. Jest to chociażby linia czasowa ostatniego odcinka, a zwłaszcza jego drugiej połowy. Mniejsza jednak o nią. Z rzeczy, które mi się podobały, to chociażby postać Lei. Uniwersum zyskało godną młodą następczynię tej bohaterki. I to jest moim zdaniem jeden z największych plusów tego serialu. Wprowadzono również pojedyncze, mniej lub bardziej ciekawe wątki, których jednak nie zdradzę. Drugą największą zaletą tej produkcji jest to, że może stanowi ona jakiś fundament pod kolejny sezon (który być może jest w planach). Chcę się łudzić, naprawdę chcę. Może jest to zwykła głupia nadzieja, ale jednak co innego mi pozostaje. I jeszcze jedno, co muszę zaznaczyć. Mimo wszystko każdy fan ten serial powinien obejrzeć.

Zobacz również: The Book of Boba Fett – recenzja serialu. Od fanów dla fanów!

Obi-Wan Kenobi - recenzja serialu. Nie kopiuj już więcej
fot. Disney+

Graficzne wyżyny i doliny

Jak już ustaliliśmy, Obi-Wan Kenobi jest bardzo nierówny. Niestety nierówności te niczym w Tatrach obecne są również na poziomie graficznym. Niektóre sceny są naprawdę przepiękne i emocjonalne. Inne to równie ładne widoki na elementy natury, a jeszcze inne są po prostu słabe. Zostawię tutaj w spokoju tego biednego Wielkiego Inkwizytora, na którym ludzie wieszają psy. Nawiążę do czegoś innego. Mianowicie sporo rednerów graficznych pozostawia wiele do życzenia. Między innymi mostek imperialnego niszczyciela i inne budowle i elementy związane z Imperium Galaktycznym są po prostu sztuczne, sterylne, zbyt idealne. Wygląd lokacji ma swój poważny problem.

fot. Disney+

Co słyszymy?

Muzyka współtworzona przez Johna Williamsa jest cały czas tak samo klimatyczna. Powiedziałbym, że ścieżka dźwiękowa we wszystkich gwiezdno-wojennych dziełach to coś, co jest zawsze na wysokim poziomie, niezależnie od jakości samej produkcji. Chociaż pojawiło się pewne oszustwo, ponieważ w zwiastunie mamy utwór Duel of the Fates, a w finalnym produkcie go nie było. Oczywiście rozumiem, że świat zwiastunów rządzi się swoimi prawami, ale musiałem tutaj na ten element  zwrócić uwagę.

fot. Disney+

Obi-Wan Kenobi to produkcja, która mogła być tak dobra, ale fabularnie jest niestety po prostu średnia. Oczywiście na panujące standardy ocena może powinna być i wyższa. Prostota fabuły i brak urozmaicenia jej chociaż trochę, korzystanie z istniejących w tym uniwersum schematów i wątków - niczym z mema o skopiowaniu pracy domowej - sprawiają, że muszę dać taką ocenę, a nie inną. Wiem, że to nic nie zmieni, ale mam chociaż nadzieję, że symbolicznie coś się wydarzy. Seriale aktorskie uniwersum Gwiezdnych Wojen potrzebują zmian. Kolejne nie mogą opierać się na tym samym schemacie przemiany głównego bohatera podczas podróży i ratowania młodej bezbronnej osoby. Klimat i to coś muszą się zmienić, bo fani się zanudzą. Każda produkcja powinna być wyjątkowa, a nie stanowić kalkę poprzedniej, kasowej i lubianej. Potrzebujemy zmian i mam nadzieję, że je dostaniemy. Niech Moc Będzie z Wami.


Ilustracja wprowadzenia: Disney+

Absolwent szkoły muzycznej I stopnia. Miłośnik kina i szeroko rozumianej popkultury. Zawodnik footballu amerykańskiego, a także Mistrz Polski Juniorów w tej dyscyplinie.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Ocena recenzenta

50/100
rozwinięcie wątków postaci wprowadzenie nowych aktorów muzyka jak zwykle na dobrym poziomie Lord Vader
wymuszona fabuła kopiowanie wątków, scen i historii liczne graficzne niedociągnięcia fikołki logiczne mało wyjątkowości zmarnowanie potencjału wywołanie zawodu u osób liczących, że produkcja ta będzie czymś więcej Lord Vader

Movies Room poleca

Nadchodzące premiery