Pierwszy sezon
Charmed dobiegł końca. Już teraz wiadomo, że siostry powrócą na mały ekran jesienią z kolejnymi odcinkami. Czym kierowano się przy podejmowaniu takiej decyzji? Nie wiem, ponieważ finał pierwszego sezonu jest dość bezpieczny i równie dobrze mógłby być zakończeniem rebootu.
Katalizatorem całej historii w
Charmed jest śmierć matki Mel (Melonie Diaz) i Maggie (Sarah Jeffery). Kilka miesięcy po tragicznych wydarzeniach, kiedy dziewczyny próbują ruszyć z życiem do przodu, na ich progu pojawia się Macy (Madeleine Mantock), która okazuje się być ich starszą siostrą. Szybko okaże się, że zbliżenie sióstr do siebie wyzwoli drzemiące w nich moce, a one same dowiedzą się o ich przeznaczeniu.
Zobacz również: Riverdale – recenzja chaotycznego i męczącego 3. sezonu przygód Archiego
Należy podkreślić, że w pierwszych odcinkach główne bohaterki poznawały swoje moce, nowy świat i uczyły się razem współpracować. I ta część sezonu jest dość nudna oraz powierzchowna. Maggie zajmuje się studenckimi imprezami i problemami z chłopakami, Macy rzuca się w wir pracy, ale też przy okazji znajduje obiekt westchnień, podobnie dzieje się z Mel. Tak jakby ich życie uczuciowe było najważniejszym elementem ich codzienności, a serial przecież nazywa się
Charmed. Przebrnąć przez pierwszą połowę tego sezonu było dość trudno, ale po części druga nam to wynagradza. A to dlatego, że scenarzyści odeszli od podejścia typowego dla teen drama i weszli w temat ciut głębiej. Poznaliśmy obawy sióstr, ich lęki, ale też to, jak potrafią się zjednoczyć. Poszerzono świat serialu poprzez dodanie starszyzny, kolejnych demonów i okazji do walki.
Charmed jest dość przewidywalne. Nic nas tu nie zaskoczy, wszystko idzie w oczekiwanym kierunku. Nawet finał sezonu, odcinek który mógłby wywołać efekt wow, również poszedł bezpieczną stronę happy endu. Tak jakby scenarzyści bali się poszaleć. Teraz ciekawa jestem jedynie, która z sióstr przejdzie na złą stronę mocy, aby pozostałe mogły ją uratować przed samą sobą – co miało miejsce teraz i również w oryginalnym
Charmed.
Zobacz również: Diego – recenzja dokumentu o Maradonie prosto z Cannes!
No właśnie, bo do starych dobrych
Czarodziejek, to niestety nie ma co porównywać. Brak tu tego klimatu – nie wiem czy to kwestia tego, że kiedyś już to wszystko widzieliśmy i po części znamy, czy po prostu aktorek. Bo one w porównaniu z pierwowzorami wypadają dość nijako – w sumie jak i cały serial. Może błędy zostaną naprawione w drugim sezonie i scenarzyści dadzą nam główne bohaterki, na jakie
Charmed zasługuje – opierając je właśnie na stworzonych kilka lat temu oryginałach. Teraz jednak, z perspektywy czasu, drugi raz nie zdecydowałabym się na obejrzenie tego sezonu, nawet z sentymentu.
ilustracja wprowadzenia: The Cw
Większość wolnego czasu spędza na oglądaniu seriali i pisaniu o nich.