Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Dwóch papieży - recenzja filmu Netflixa ze znakomitymi rolami Hopkinsa i Pryce’a | BFI LFF 2019

Autor: Łukasz Kołakowski
22 grudnia 2019

Podchodziłem do tego filmu jak pies do jeża. Niby dwóch genialnych aktorów, ale że o czym to ma być? Podniosłe dywagacje o wierze albo jakiś slapstikowy żart z częstym mruganiem okiem do widza? Okazało, że się doskonale napisane dialogi w rękach mistrzów swojego fachu zaowocowały znakomitym i mądrym filmem o przyjaźni. I jeżeli Dwóch papieży ma słabe momenty, to tylko wtedy, gdy Anthony’ego Hopkinsa i Jonathana Pryce’a nie ma na ekranie.

Na szczęście, tych scen jest niewiele. Na barkach tych dwóch tytanów kina spoczywa ciężar całego filmu i robią to oni znakomicie. Ich naznaczone twarze wypełniają kadry, pokazując nieubłagany upływ czasu. Ale w ich oczach jest tyle życia! Delikatne gesty jednego, ostre jak brzytwa spojrzenia drugiego. Tak oto Hannibal Lecter mierzy się oko w oko z High Sparrowem...

Zobacz również: Dwóch papieży – pierwszy zwiastun filmu Netfliksa!

Hopkins wciela się w kardynała Josepha Ratzingera, który po śmierci naszego rodaka Jana Pawła II zostaje wybrany na głowę Kościoła rzymskokatolickiego. W pierwszych scenach widzimy, że przyszły Benedykt XVI jest doskonałym politykiem, który wie, z kim porozmawiać, komu uścisnąć rękę i kogo przekonać do swojej kandydatury. Zimny, wykalkulowany perfekcjonista. Obecny podczas konklawe w 2005 roku jest również Jorge Bergolio (Pryce), biskup z Buenos Aires, który raczej odlicza lata do emerytury, niż marzy o przejęciu kolejnego urzędu. Dlatego wybór Niemca na papieża odbiera z ulgą. Woli wrócić do swoich zajęć, pomagając najuboższym na ulicach swojego miasta, niż zasiadać na zaszczytnym stołku.
Jonathan Pryce w filmie Dwóch papieży / fot. materiały prasowe / Netflix
Jonathan Pryce w filmie Dwóch papieży / fot. materiały prasowe / Netflix
Siedem lat później, kiedy Bergolio któryś raz wysyła prośbę do Benedykta XVI o przesunięcie go w stan spoczynku, biskup otrzymuje zaproszenie od głowy Kościoła na osobistą audiencję. Dochodzi do spotkania, którego treść jest konfabulacją scenarzysty Anthony’ego McCartena (Czas mroku, Bohemian Rhapsody). W letniej rezydencji papieża ścierają się dwie skrajne wizje tego, jak wyglądać ma chrześcijaństwo. Dyskutowane są grzechy sług kościoła, pycha, obrastanie w bogactwo, pedofilia. “Nie mogę być sprzedawcą produktu” - mówi w pewnym momencie Jorge, “w który nie wierzę”.  Jeden z nich optuje za pozostaniem przy tradycji, drugi w zmianie widzi przyszłość tej wiekowej instytucji. Dyskusja ta, podszyta poczuciem humoru typowym dla każdego z nich (“Niemiecki dowcip nie musi być zabawny” mówi Benedykt), oraz olbrzymią wiedzą i doświadczeniem, jest wprost fascynująca. Co najważniejsze, podczas tego spotkania widać, jakim szacunkiem darzą się ci dwaj mężczyźni. Nie brakuje w ich słowach współczucia, dumy, pewności siebie, ale jest też samo-zwątpienie, smutek samotności oraz wstyd za błędy. Choć dzieli ich wszystko, od wizji Kościoła po sympatie sportowe i telewizyjne (Komisarz Rex!), łączy ich oddanie wyższemu celowi. Ta prowokująca rozmowa zmieni każdego z nich.
Anthony Hopkins i Jonathan Pryce w filmie Dwóch papieży / fot. materiały prasowe / Netflix
Anthony Hopkins i Jonathan Pryce w filmie Dwóch papieży / fot. materiały prasowe / Netflix
Dwóch papieży to prawdziwy show dwóch aktorów, ale reżyser Fernando Meirelles (Miasto Boga, Wierny ogrodnik) dba o to, żeby film był wizualnie interesujący. Jesteśmy w ogrodach letniej rezydencji z widokiem na Rzym, w jej wnętrzach, a także w Watykanie, by rozegrać kluczową część rozmowy w Kaplicy Sykstyńskiej. Ale jakby współczesna linia czasowa filmu nie wystarczyła, twórcy zdecydowali się przenieść nas w przeszłość kardynała Bergolia, by wytłumaczyć jego wstyd oraz to, dlaczego czuje się niegodnym, by objąć urząd papieża. Sekwencje te są niczym hamulec ręczny dobrze rozpędzonej maszyny, jaką jest główna część filmu, i wybijają nas z rytmu oglądanej dyskusji. Bo to ona jest sednem tej produkcji: kunszt i magnetyzm pary głównych wykonawców jest wprost hipnotyzujący. Rozmowę tę mógłbym oglądać kolejne dwie godziny.

Zobacz również: JoJo Rabbit – przedpremierowa recenzja antywojennej satyry Taiki Waititiego | BFI LFF 2019

Na pewno nie udało się twórcom powiedzieć o wszystkim, pewne drażliwe tematy są tylko sygnailizowane i warto byłoby poświęcić na nie trochę więcej czasu. Jednak Dwóch papieży pozostawia widzów z niesamowitym poczuciem nadziei i spełnienia, nieważne czy jesteście osobami wierzącymi, czy raczej zdystansowanymi do spraw Kościoła. Bo jeżeli dwóm tak różnym osobowościom udało się zostać przyjaciółmi i zmienić oblicze Chrześcijaństwa, chyba wszystko jest możliwe. Dwóch papieży trafi na kanał Netflix w grudniu tego roku. Film miał europejską premierę podczas 63. Londyńskiego Festiwalu Filmowego Ilustracja wprowadzenia i plakat: materiały prasowe

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.