Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Dlaczego Legion jest najlepszym serialem o superbohaterach?

Autor: Szymon Góraj
5 kwietnia 2018

Już dziś na antenę wchodzi jeden z tych seriali, które najtrudniej poddać spójnej klasyfikacji gatunkowej. Sam fakt, że jest adaptacją komiksów, które zaliczam do grona najoryginalniejszych nie tylko spośród stajni Marvela, ale i amerykańskich albumów w ogóle, nie ułatwia sprawy. Dlatego też do grona seriali superhero wliczam go jedynie warunkowo – po części dlatego, że komiksowy pierwowzór miewał trykociarskie epizody, po części zaś działania Davida Hallera, reprezentowanego w samym serialu przez Dana Stevensa, dają ku temu podstawy (w przeciwieństwie do chociażby Punishera, który w każdej wersji jest antybohaterem totalnym). Przy takim postawieniu sprawy nie widzę innej możliwości od stwierdzenia, że Legion jest póki co najlepszym serialem w historii tego gatunku. Powodów znaleźć można wiele, zamiast się jednak rozpisywać w nieskończoność, tak jak w przypadku wczorajszej sprawy Terroru, pozwolę sobie przytoczyć kilka w moim przekonaniu najistotniejszych argumentów.

https://www.youtube.com/watch?v=8YQxp0Wx8HE

1. Eklektyzm gatunkowy

Legion w dalszym ciągu może i powinien być postrzegany również przez pryzmat innych nurtów. W sezonie pierwszym w dużej mierze mamy do czynienia z surrealistycznymi zmaganiami głównego bohatera z samym sobą. Z jego docieraniem się, próbą odnalezienia wielu odpowiedzi po całych latach życia w letargu. Warto nadmienić, że przez długi czas ani on, ani widz nie mają całkowitej pewności, czy szereg zjawisk na ekranie to faktyczne wydarzenia, a może jednak szalone konstrukty myślowe tonącego w urojeniach umysłu Hallera. Mamy więc garść psychologizujących wątków, pytania o określenie granic normalności itd. Wciąż jednak jest to niesamowity, pełen wewnętrznej dynamiki spektakl z wartką akcją i niesamowitymi efektami audiowizualnymi, pod względem efektowności w żaden sposób nieustępującymi o wiele droższym hollywoodzkim widowiskom. 1. sezon był zgrabną mieszaniną kilku gatunków, posiadającą wiele zabawnych scen, jak i tych wstrząsających, a nade wszystko narrację prowadzoną tak zawile, że niemalże co moment zastanawiamy się nad prawdziwością danej sceny. Kontynuacja od samego początku daje sygnały, że akurat tą drogą będą dalej podążać.

Zobacz również: Legion - recenzja 1. sezonu

2. Świetny, obiecujący materiały bazowy

Komiksowy pierwowzór hitu stacji FOX to pokręcona historia losów nieślubnego syna słynnego Charlesa Xaviera, geniusza i wielkiego nauczyciela oraz opiekuna mutantów (który zresztą sam jest arcypotężnym ich przedstawicielem). Problemy Davida Hallera zaczęły się podczas wypadku związanego z atakiem terrorystów, gdy jego wielkie moce zamanifestowały się, zabijając napastników i wchłaniając ich osobowości. Od tego czasu Legion jest w zasadzie jednoosobową armią. I należy traktować to sformułowanie jak najbardziej dosłownie. Osobowości, które w nim tkwią - a przynajmniej stałe jaźnie, które nie zostały "porwane" przez Legion - "dzierżą" co istotniejsze jego talenty. I tak przykładowo niejaka Cyndi odpowiada za pirokinezę, Jack Wayne - telekinezę, a X za manipulację rzeczywistością. Legion posiada taki asortyment supermocy, że teoretycznie ma odpowiedź na praktycznie każdego przeciwnika (a mówimy tutaj o siłach, które się w nim ujawniły, nie znamy jego pełni potencjału, który może być nawet nieskończony). Starczy jeszcze dodać, że potrafi przenosić się w czasie, wchłaniać do siebie dusze innych ludzi, ma oczywiście zdolności telepatyczne, potrafi się teleportować czy stać się na pewien okres bytem astralnym i choć przez jego niestabilność (czasem nie chce nikomu robić krzywdy, czasem jego wewnętrzne "humory" czynią go wrażliwym na pewne ataki), ubić go w sposób ostateczny jest śmiertelnie trudno. Kto oglądał pierwszą odsłonę serialowej wersji, ten wie, że zdolności Davida zostały znacząco zmniejszone w stosunku do pierwowzoru – a przynajmniej tymczasowo – jego geneza również mało przypomina tamtejszą. Jednak wachlarz możliwości, jakimi dysponują twórcy serii, jest nieprawdopodobnie szeroki.

3. Rewelacyjnie napisane i zagrane postacie

Wielką zaletą tego serialu jest pójście własną drogą w stosunku do omawianego powyżej komiksu. Wynika to po części z tego, że jego fabuła umiejscowiona jest poza wszelkimi rewirami X-Men, a nawet sam Xavier pozostaje jedynie subtelnie wspominany, i to bynajmniej nie z imienia. Mnóstwo rzeczy to bardzo wolna interpretacja, która dała nam świetny scenariusz i rozpiskę bohaterów. Dan Stevens i Aubrey Plaza tworzą jedne z najlepszych kreacji w telewizji ostatnich lat, znakomicie zaś partnerują im pozostali, na czele z Billem Irwinem Rachel Keller oraz znanym z Co robimy w ukryciu? Waititiego Jemaine Clementem. Praktycznie każda z tych postaci mogłaby otrzymać własny spin-off i wnosi do serii coś swojego.

Zobacz również: TOP 10 - Najlepsze seriale o superbohaterach

4. Noah Hawley jako twórca projektu

Nie zapominajmy, komu można być wdzięcznym za stworzenie tego widowiska. W końcu pracuje nad nim ten, który przeniósł na ekrany telewizorów kultowe Fargo. Jego kreatywność odbija się praktycznie w każdym kadrze tego oryginalnego serialu i nie ma się co oszukiwać, że gdyby nie on, prawdopodobnie nie pisałbym tego artykułu.

Pozostaje tylko czekać na drugą odsłonę Legionu i liczyć, że będzie ona co najmniej równie dobra jak 1. sezon. Na obecną chwilę żaden inny przedstawiciel telewizyjnej sfery gatunku superhero – wliczając w to także netflixowych defenderów – nie jest w stanie się zbliżyć do wszechstronności i klasy perypetii Davida Hallera i spółki.


preview

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe FOX

Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.