Doom to jedna z najpopularniejszych i najbardziej wpływowych gier w historii. Jest to strzelanka pierwszosobowa, którą stworzyło w latach 90. id Software, a w 2016 roku dokonało jej rebootu na pecety. Pierwsze podejście do jej ekranizacji miało miejsce w 2005 roku. Pojawił się wtedy horror science-ficiton rozgrywający się na Marsie, który wyreżyserował Polak Andrzej Bartkowiak, a wystąpili w nim Karl Urban, Dwayne Johnson oraz Rosamund Pike. Film okazał się porażką na wszystkich frontach. Nie tylko był klapą finansową z wpływami wynoszącymi 56 mln dolarów przy 60 mln. budżecie, ale i artystyczną, gdyż jest częstym gościem rankingów najgorszych ekranizacji gier, a jego wynik na Rotten Tomatoes wynosi mierne 19%, ze średnią 3,9/10 od krytyków amerykańskich.

Teraz okazuje się, że studio Universal ponownie zekranizuje słynnego FPSa. Informacją za pośrednictwem Twittera podzieliła się aktorka Nina Bergman, która podpisała kontrakt na występ w filmie. 

Pochodząca z Danii Bergman poinformowała również, że nowy Doom będzie o wiele lepszą produkcją. Jednak ustalone w dalszej części fakty sprawiają, że należy powściągnąć hurraoptymizm, nawet mając w pamięci kiepski film z 2005 roku.

Przede wszystkim nie należy spodziewać się wysokobudżetowego widowiska oraz powrotu do serii Dwayne'a "The Rocka" Johnsona, który jest obecnie jednym z najbardziej dochodowych aktorów w Hollywood. Po pierwsze, świadczy o tym wspominany przez aktorkę fakt powstawania filmu w Bułgarii, mekkce filmów klasy B. Po drugie, jak ustaliło Variety, za produkcję odpowiada nie kinowy oddział studia, a Universal 1440 Entertainment, który tworzy sequele przeznaczone prosto na rynek DVD i VOD. Ma on na swoim koncie ma kolejne części Króla Skorpiona, Jarheada, Death Race, Gliniarza w przedszkolu, Dziewczyn z drużyny, Ostatniego smoka, czyli filmy, które nie cieszą się wielkim poważaniem wśród widzów.

Data premiery oraz pozostałe informacje o filmie nie są obecnie znane.

Doom z 2005 roku obejrzeć można obecnie na polskim Netfliksie.

Źródło: variety.com / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe