Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

lenovov

Artykuł: "W głowie się nie Mieści"- Pixarowa lekcja życia

Autor: Łukasz Kołakowski
30 grudnia 2015

Nie ma chyba na świecie ludzi tak dobrych w tym co robią, jak ekipa Pixar Animation Studios. Nie schodzą nigdy powyżej pewnego wysokiego poziomu, dali też światu kilka niekwestionowanych arcydzieł. Gdybym miał teraz ułożyć ranking najlepszych filmów XXI wieku, to w pierwszej dziesiątce znalazłbym dla tego studia co najmniej 3 miejsca. W swoich dzisiejszych rozważaniach chciałbym się skupić na wartościach, jakie przekazują nam znakomite animacje studia, ze szczególnym uwzględnieniem najnowszego arcydzieła,  czyli „W głowie się nie mieści”, które w tej kategorii jest bodaj najlepszym przedstawicielem, a dla mnie, poza wszelką konkurencją, najlepszym filmem 2015 roku.

Filmy Pixara bardzo prostymi środkami, działającymi na wyobraźnie widzów w każdym wieku, przekazują nam najważniejsze wartości. Bo jak lepiej i dosadniej pokazać potęgę miłości, niż dając zasmakować jej robocikowi, który przez około 600 lat ma całą Ziemię wyłącznie dla siebie. Czy można lepiej przekazać, że upór w dążeniu do postawionego celu może przenosić góry, niż czyniąc jedno z najbardziej obrzydliwych stworzeń kanałowych, szczura, najlepszym kucharzem w Paryżu? Dodatkowym czynnikiem są przeurocze postacie, które uwielbiamy od ich pierwszego pojawienia się na ekranie. To pomaga przyciągnąć przed ekrany nawet najmłodszych widzów. Niesprawiedliwym byłoby jednak spłycać filmy Lassetera, Doctera i spółki, mówiąc że traktują wyłącznie o wartościach przeoranych przez kino już na wszystkie możliwe sposoby. Dorośli, bardziej dojrzali kinomani odnajdą u Pixara państwo autorytarne w wersji light („Toy Story 3”), problem utrzymania całej rodziny („Iniemamocni”) czy wiele innych motywów. „Inside Out”, nowe arcydzieło studia, to jednak już lekcja, jeśli nie cały semestr psychologii dla wszystkich. Bez względu na wiek.

Czego uczy „Inside Out”? Wiadomo przecież, że nie tego, że naszym mózgiem kieruje pięć kolorowych istot, będących uczuciami, ani tego, że nasze sny są kręcone w znajdującym się w głowie Hollywood. Uczy wszystkiego, co dzieje się w naszym umyśle podczas depresji i dorastania. Uczy o wewnętrznej burzy, jaka wtedy następuje. Jak nasze uczucia potrafią działać podświadomie, a w skrajnych przypadkach nawet „znikać”, odbierając całą radość życia. W końcu pokazuje, jakie uczucia i czyje wsparcie jest najważniejsze, jeśli chce się z tych problemów wyjść i nieco ustabilizować, jak kształtuje się mniej radosna, mniej dziecięca, a bardziej złożona osobowość.

W przypadku młodszych widzów chodzi głównie o przekazane w filmie wartości rodzinne. Wychodząc z kina dzieciak zacznie śmiać się i mówić, że akurat teraz jego centralą steruje radość, ale będzie przechodzić w gniew, jeśli rodzice nie kupią mu loda w pobliskiej budce. Ambicje tego filmu nie przeszkadzają mu pozostać łatwą i przyjemną w odbiorze historią dla młodszych widzów. Nie ma w nim także mroku i nieco cięższego klimatu, który mógł odstraszyć od „Toy Story 3”.

Najważniejszymi osobami w procesie dorastania dziecka, na początku drogi do dojrzałości, a w szczególności w stanach depresyjnych, gdy problemy teoretycznie niewielkie urastają do rangi gigantycznych, są matka i ojciec. To oni nadają kolor naszym fundamentalnym wspomnieniom, to oni budują największą wyspę w naszym mózgu, to oni w końcu swoją miłością nigdy nie powinni pozwolić dziecku poczuć się samotnym ani niepotrzebnym.

Zwróćcie uwagę na kontrast w odbiorze animacji studia Pixar. We „W głowie się nie mieści” jest on największy: każdy widz, w zależności od wieku, inteligencji, gustu czy wielu innych cech, może obejrzeć zupełnie inny film w tej samej sali, w tym samym czasie. Konkurencja studia, w którego powstaniu maczał palce Steve Jobs, jeszcze na tak wielką skalę tego nie potrafi. Porównując to do przebiegu rozwoju ludzkości można powiedzieć, że Pixar już poleciał w kosmos, podczas gdy inni dopiero wynajdują koło.

Uniwersytet Pixar, wielokrotnie nagradzany na wszelkiego rodzaju ceremoniach przemysłu filmowego (zostanie również nagrodzony w tym roku, za co rękę sobie mogę dać uciąć, Oscar w kategorii najlepszy film animowany jest już zaklepany), jest więc jednym z najlepszych na świecie, jeśli chodzi o uczenie wartości. W dodatku, dostosowuje się do każdego kandydata, dając mu odpowiedzi, jakich w konkretnej sytuacji i okresie życia aktualnie szuka. Na przykładzie umysłu małej dziewczynki pokazuje nam nas wszystkich, wiarygodnie, zabawnie, ale przede wszystkim prawdziwie. Gwarantuję, że podczas seansu nie raz i nie dwa razy uśmiechniecie się pod nosem, stwierdzając: „Tak, to prawda, tak jest do tej pory.” Dlatego swoje przyszłe pociechy, o ile takowe będę miał, zabiorę na wszystkie wykłady jak najszybciej. Powtórzę je kilkukrotnie, wraz z rozwojem dziecka. Za każdym razem sam czerpał będę z tych lekcji dużo radości. W końcu jeden z lepszych uniwersytetów świata każdy może mieć we własnym domu, nie wstając z fotela, za opłatą nieporównywalną do żadnego czesnego. Wszystkim rodzicom polecam zrobić to samo.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.