Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Na pierwszy rzut oka: 1. sezon Koła czasu (odcinki 1-3)

Autor: Szymon Góraj
21 listopada 2021

Od dłuższego czasu Amazon szarżuje na praktycznie wszelkich możliwych frontach. Atrakcyjne oferty na abonament, w skład którego wchodzi gamingowa oferta, w drodze takie hity jak serialowa wersja Władcy Pierścieni, a na razie dostaliśmy adaptację sagi Roberta Jordana, która może nie jest taką legendą jak epopeje fantasy Tolkiena, ale swoją markę już dawno sobie wyrobiła. Cóż więc można powiedzieć o Kole czasu po trzech pierwszych epizodach?

Na wstępie warto zaznaczyć, że jeżeli ktoś spodziewa się żonglowania konwencjami i łamaniem klisz, niech czym prędzej zweryfikuje swoje podejście, ewentualnie po prostu wróci do pierwszych sezonów Gry o tron. Tutaj zaczyna się tak sztampowo, jak to tylko możliwe. Historia zaczyna się w sielskim miasteczku na poboczu, gdzie poznajemy najważniejszych bohaterów. Spokój Two Rivers zostaje zakłócony przez niespodziewane przybycie Aes Sedai (Rosamund Pike), żeńskiej organizacji parającej się magią, która pociąga za sznurki w wielkim świecie. Jak się okazuje, poszukuje nowego wcielenia tzw. Smoka Odrodzonego, według przepowiedni mogącego ocalić świat lub przynieść mu zgubę. Niestety, nie tylko ona i jej towarzysz się tym zajmują...
kadr z serialu Koło czasu
Pomimo co najmniej kilku zmian w stosunku do literackiego pierwowzoru, Koło czasu jest zatem mniej więcej w podobnym stopniu zbudowane na typowych motywach gatunku, co dzieło Jordana. Nie musi to jednak być złą rzeczą, a przynajmniej jednoznacznie. Już po tych pierwszych epizodach widać jest namiastkę klimatu godnego klasyki fantasy, jakiej nie widzieliśmy na ekranie chyba od czasu trylogii Petera Jacksona (tej pierwszej). Spore wrażenie może robić także oprawa audiowizualna, która jest po prostu znakomita. Sceny walki - z naciskiem na olśniewające efekty zaklęć - to nie tanie efekty rodem z trzeciego Hobbita, tylko efekt świetnej choreografii a przy akompaniamencie znakomicie dobranych motywów możemy się się poczuć tak, jakbyśmy grali w jakąś niesamowicie efektowną grę wideo. Gorzej już z treścią. O ile sam zalążek historii - przepowiednia, ujawniające się jedna po drugiej stronnictwa i części świata - są jak najbardziej intrygujące, o tyle samo fabularne tu-i-teraz nuży. I to nie tylko w samym pilocie, ale także po pewnym plot twiście z jego końcówki, gdy dochodzi do nieuniknionego wątku wyruszenia podróż z zapyziałej wioski w wielki świat. Wątki nierzadko się dłużą, a nakreślone dotąd postacie nie pomagają, będąc zazwyczaj zbiorem 2-3 cech charakteru. Przykładowo, mamy trójkę przyjaciół, z których jeden to żonaty, w miarę ustatkowany młodzieniec, drugi jest typowym łotrzykiem o gołębim sercu, trzeci natomiast to absolutna klisza Niepokornego, Walecznego Bohatera w osobie grającego go drewnianego Josha Stradowskiego. Dotąd nie zachwycała również Rosamund Pike, która wydaje się mieć problemy z "ugryzieniem" swojej roli, przez co gra dość sztywno. Reszta obsady również specjalnie się nie wyróżnia.
kadr z serialu Koło czasu

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 1. sezon Arcane (odcinki 1-3)

Koło czasu ogląda się w miarę przyjemnie "do kotleta" - szczególnie, gdy jest się fanem fantasy - jednak na razie nie zapowiada się na to, byśmy dostali arcydzieło telewizji, a nawet coś specjalnie wyróżniającego się czymś więcej niż efekty specjalne. Ale jak najbardziej może się podciągnąć - zwłaszcza biorąc pod uwagę końcówkę odcinka i pewnego znanego serialowego aktora, który się tam pojawia.

Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.