Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kraina wielkiego nieba - recenzja rewelacyjnego debiutu reżyserskiego Paula Dano!

Autor: Łukasz Kołakowski
8 grudnia 2018

Okres połowicznego rozpadu to termin uknuty w promieniotwórczości. Fizyka i chemia korzystają z niego nagminnie, zagadnienia ucząc wszystkich jeszcze w liceum. Jak wiemy, szerzej i nieco inaczej pojęta chemia między ludźmi jest także kluczem relacji damsko-męskiej. I to dla niej taki czas, nie tylko połowicznego, ale i całkowitego rozpadu, jest najkrótszy i najtrudniejszy do przewidzenia. Czasem może o nim zadecydować jeden moment, jedno wydarzenie, innym razem trwa i trwa, trując długo i zażyle dwójkę ludzi. Nad tym właśnie problemem pochyla się wybitny debiut reżyserski Paula Dano. Od razu trzeba mu przyznać, iż robi to naprawdę dobrze.

Na początku ubiegłego roku mieliśmy Manchester by the sea (a potem już do samego grudnia nic lepszego).  Dzieło Kennetha Lonergana to film, z którym najłatwiej jest mi zestawić Krainę wielkiego nieba. Tak samo tam, jak i tu, mieliśmy do czynienia z małym, bardzo kameralnym filmem, który kipiał od emocji. To kolejny istny wulkan, którego erupcje są oszczędne wizualnie, ale chwytające za serce. W dodatku z nieco większym naciskiem położonym na percepcję dziecięcą.
fot. materiały prasowe
Rodzina Brinsonów właśnie wprowadziła się do nowego miasta. Ojciec znalazł nową pracę, matka została w domu. Od razu widać jednak, że praca marzeń to nie jest. Może i nie, ale upartość Jerry’ego jednak naszych bohaterów tu zaprowadziła. Problem w tym, że zbyt długo miejsca jako pomagier bogatszych nie zagrzał. A urażona duma na pewno nie pozwoli mu do nich wrócić.

Zobacz również: Eter – recenzja skutecznego środka nasennego

W pierwszej części filmu oglądamy więc bardzo subtelnie nakreślony dramat rodzinny. Niby wszystko jest okej, niby domowe ognisko dalej mocno się pali, ale napięcia i brudy zaczynają wychodzić na wierzch. Powoli, ale sukcesywnie, z każdym kolejnym, nawet najdrobniejszym nieporozumieniem wylewa się coraz więcej lawy. Dano sukcesywnie stopniuje nam wiszące w powietrzu znudzenie i zakłopotanie. A zaraz po nim przychodzi ten czas, kiedy większą uwagę skupia na synu. Musimy porozmawiać o Joe.
fot. materiały prasowe
Joe widzi wszystkie tarcia między rodzicami, wywołują one w nim ogromny ból, jednak jest wobec całej sytuacji absolutnie bezradny. Zawsze chce pomóc, jest zakłopotany, nie potrafi znaleźć sobie miejsca w świecie. Coraz mocniej zaczyna dochodzić do niego, że stanąć po obu stronach barykady w tym konflikcie się po prostu nie da. Grający go, znany m.in. z Wizyty Australijczyk Ed Oxenbould radzi sobie z piekielnie trudną rolą fantastycznie. Zdezorientowanie swojego bohatera oddaje prostymi gestami i oszczędną, ale wymowną mimiką. Jest zwyczajnie kapitalny, jednak i tak trochę mu brakuje do miana wisienki na tym słodko-gorzkim torcie.

Zobacz również: Fuga – premierowa recenzja filmu Agnieszki Smoczyńskiej z festiwalu w Cannes!

Ten tytuł musi przypaść Carey Mulligan. Ogłoszono ostatnio globowe nominacje, najbardziej absurdalne od dawna (Bohemian Rhapsody), a brak tej aktorki trzeba nazwać jednym z wielu ich nieporozumień. Carey jest fantastyczna, pociągająca, niezdecydowana i cicha. Jej wzrok jest uroczy, a jednocześnie kipi od emocji. Nie pamiętam, żebym tak bardzo osobiście chciał pomóc głównej bohaterce filmu albo przynajmniej ją przytulić. Szczególnie gdy do obiadu ze swym nowym wielbicielem ubrała tę zieloną suknię. Miejmy nadzieje, że akademia nauczy się na błędach swoich kumpli ze Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej.
fot. materiały prasowe
Uwielbiam takie kino. Kino do bólu proste, niestosujące żadnych niespodziewanych dramatów większych niż wszystko, czego może doświadczyć każdy z nas, a kipiące od emocji. Ekranizacja prozy Richarda Forda wpisuje się w tę definicje idealnie. To film, który rozdygocze każdego, kto będzie miał z nim styczność. Pożary tu są, ale Dano gasi je znakomicie swoją subtelną reżyserską ręką. Debiut marzenie, który będzie się kręcił koło podium najlepszych filmów tego roku.

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina. Kontakt pod [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.